Matematyka jest jednak nieubłagana. Prawo i Sprawiedliwość odniosło spektakularny sukces, uzyskując większość bezwzględną w Sejmie, która umożliwi mu forsowanie zapowiadanych reform, zmiana konstytucji pozostaje jednak poza jego zasięgiem.

Aby zmienić ustawę zasadniczą, niezbędna jest większość kwalifikowana. Liczba mandatów, które otrzymał PiS (235), wyklucza zatem taką możliwość. Również szukanie poparcia wśród potencjalnie najbliższych koalicjantów: Kukiz'15, a nawet PSL, niczego nie zmieni. Nawet jeśli wśród tych ugrupowań panowałaby wyjątkowa zgodność, mogą zebrać razem 293 głosy.

Obecnie raczej mało realne jest szukanie większości konstytucyjnej wśród posłów PO czy Nowoczesnej, które w nowym parlamencie znajdą się w ostrej kontrze do rządzących.

Na przebudowę konstytucyjną przyjdzie zatem poczekać i śmiało można powiedzieć, że bez dezintegracji największego opozycyjnego ugrupowania w Sejmie: Platformy Obywatelskiej i przyciągnięcia przez PiS grupy jej posłów zmiana ustawy zasadniczej jest nierealna.