Polskie sądownictwo niewątpliwie wymaga reformy. Pamiętać przy tym należy, że wymiar sprawiedliwości to wyjątkowo delikatny mechanizm, który łatwo popsuć, a trudno naprawić. Sądy apelacyjne działają w nim wyjątkowo sprawnie.
Tymczasem jednym z pomysłów przedstawionych przez nową ekipę Ministerstwa Sprawiedliwości jest uproszczenie struktury wymiaru sprawiedliwości i likwidacja sądów apelacyjnych. Mają pozostać tylko sądy rejonowe i okręgowe. Projekt ten może mieć tak daleko idące konsekwencje, że przypomnieć trzeba, jaka była idea wprowadzenia do struktury sądownictwa sądów apelacyjnych. Zostały ustanowione w 1990 r. i rozpoczęły działalność w październiku tegoż roku. Autorzy reformy chcieli wprowadzić szczebel pośredni pomiędzy sądami wojewódzkimi i Sądem Najwyższym i odciążyć go od rozpatrywania rewizji (ówczesna nazwa apelacji), a pozostawić mu jedynie rozpatrywanie rewizji nadzwyczajnych oraz ogólny nadzór nad orzecznictwem sądowym.