Część komentatorów rozporządzenia błędnie utożsamia szczelność systemu podatkowego z wprowadzeniem mechanizmu wydawania e-paragonu, czyli elektronicznej kopii paragonu fiskalnego, którą w założeniu – bo na razie brak jest takich regulacji – konsument będzie mógł otrzymać zamiast papierowej kopii paragonu fiskalnego. Liczne uwagi zgłoszone w toku konsultacji w pracach nad rozporządzeniem pokazują, że szczelność systemu zależy od eliminacji możliwości nieuczciwej ingerencji w rejestrowane dane na wielu poziomach – podatnika, jego konkurenta, hakera, producenta infrastruktury, w sytuacji problemów spowodowanych brakiem łączności.
E-paragon może być użytecznym narzędziem dla konsumentów, ale nie rozwiąże żadnych problemów związanych ze szczelnością. Warto również pamiętać, że funkcjonujące od maja br. sprzętowe kasy fiskalne online digitalizują dokumenty fiskalne, co powoduje, że dają możliwość wprowadzenia e-paragonów dla konsumentów. Oznacza to, że rozwiązania sprzętowe i aplikacyjne stwarzają te same możliwości w zakresie upowszechnienia e-paragonów.
Wydruki pozostaną
Wprowadzenie e-paragonu nie oznacza likwidacji wydruku paragonów. E-paragon to tylko opcja, z której klient może, lecz nie musi skorzystać. Trudno sobie nawet wyobrazić inne rozwiązanie, gdy znaczna część Polaków nie może lub nie chce (tzw. wykluczenie cyfrowe) korzystać z internetu. Według danych GUS za 2018 rok 16 proc. gospodarstw domowych ciągle nie ma dostępu do sieci, a 25 proc. społeczeństwa z niej nie korzysta, głównie na obszarach wiejskich i o niskiej urbanizacji.
Paragon papierowy pełni zresztą kluczową rolę w mechanizmie rozliczania się przedsiębiorców z państwem. Jest przecież nie tylko dowodem zakupu dla klienta, ale też gwarancją dla fiskusa i kupującego, że należny podatek został zarejestrowany bez możliwości późniejszej zmiany. W przypadku e-paragonu jest inaczej, bo klient, który nie będzie chciał dostać paragonu lub nie poda właściwych danych, nieświadomie stworzy możliwość anulowania paragonu i niezarejestrowania transakcji w kasie przez nieuczciwych przedsiębiorców. Na tym właśnie polu dochodzi do największych nadużyć w krajach, w których użytkowane są kasy software'owe.
Dodatkowo brak sprawnego sposobu przesyłania e-paragonów będzie generował kolejne problemy – konieczność każdorazowego wpisywania adresu e-mail może powodować kolejki i zniechęcenie do odbioru paragonów w ogóle, a to kolejna, nieświadomie tworzona okazja do nadużyć i nierejestrowania sprzedaży na kasie software'owej.
Rozporządzenie ws. kas opartych na aplikacjach może stworzyć szczególny paradoks dotyczący dużej części naszej gospodarki. Ustawa o VAT określiła grupy i sektory szczególnie podatne na nadużycia podatkowe (branża paliwowa, warsztaty samochodowe, sprzedaż węgla, gastronomia i hotelarstwo, usługi budowlane, prawne, lekarskie i stomatologiczne). Te grupy niedawno ustawowo zobligowano do wymiany urządzeń na kasy online. A teraz – wobec sektorów, które wcześniej ustawodawca określił jako wymagające szczególnych mechanizmów kontroli – mają być dopuszczone rozwiązania o niższej szczelności. Nie widać uzasadnienia takiej konstrukcji, a na szali jest dodatkowe 10 mld zł dochodów budżetowych wpisane w Ocenie Skutków Regulacji do ustawy o VAT jako efekt wprowadzenia kas online. Nie widać także żadnego uzasadnienia dla braku obowiązku homologacji aplikacyjnych rozwiązań fiskalnych. Rozwiązania te dotyczą kluczowego obszaru ściągalności podatków. Nie można zakładać, że ktoś celowo chce otworzyć furtkę twórcom oprogramowania, by stworzyli produkt umożliwiający oszustwa z pomocą urządzeń fiskalnych czy niewłaściwe naliczanie należnego podatku. To nie jest niemożliwe – w 2008 r. nowojorscy restauratorzy oszukali fiskusa na 20 mln dol. dzięki programowi fałszujęcemu elektroniczne zapisy w kasach.