Lektura tekstu Aleksandra Tobolewskiego „Podwójnie tak, ponownie nie" („Rzeczpospolita" z 4 maja) przywołała mi na myśl jedną z fundamentalnych zasad prawa karnego, zakazującą stosowania analogii na niekorzyść sprawcy. Nierzadko nieprecyzyjny język pozostawia różne możliwości interpretacyjne. Jedną z metod radzenia sobie z tą – patrząc oczami prawnika – niedoskonałością języka jest właśnie analogia, czyli orzekanie o znaczeniu danego pojęcia na zasadzie jego podobieństwa do innego pojęcia. W prawie karnym, ze względu na zaostrzone standardy i grożące oskarżonemu sankcje, przyjęło się już dawno, że nie można analogii uczynić podstawą rozstrzygnięcia niosącego dolegliwości dla oskarżonego.
Wnioskowanie autora przywołanego tekstu skłania do tego, by na zakaz analogii spojrzeć nieco szerzej. Nie należy mianowicie opierać argumentacji na podobieństwie do przepisów obowiązujących w innym państwie, bez szczegółowego zaznajomienia się z orzecznictwem i literaturą naukową dotyczącą danego zagadnienia. Jest to zresztą kanon prawidłowych badań prawnoporównawczych. Autor tekstu, wskazując na komparatystyczne zaniechania innych, sam brnie w nieuzasadnione analogie.
Na to zgody nie ma
Aleksander Tobolewski skrytykował stanowisko rzecznika praw obywatelskich przedstawione we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym prosi o zbadanie zgodności z konstytucją możliwości jednoczesnego zatrzymania prawa jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h i zastosowania kary przewidzianej w prawie wykroczeń. Taki stan rzeczy powoduje, że kierowca karany jest sankcją przewidzianą w prawie administracyjnym (zatrzymanie prawa jazdy) oraz sankcją przewidzianą w prawie wykroczeń (grzywna). Co więcej, popełniając jedno wykroczenie drogowe, może nie tylko stracić prawo jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h, ale także – nawet na dłużej – za przekroczenie limitu punktów karnych. Podwójne karanie jest tu widoczne gołym okiem, nie mówiąc już o innych licznych problemach praktycznych wynikających z tych regulacji.
Zdaniem autora tekstu „Podwójnie tak, ponownie nie" we wskazanym wyżej stanie prawnym nie dochodzi do naruszenia zasady res iudicata (dosł. rzecz osądzona). Ma to być raczej właściwa i kompleksowa reakcja na zachowanie sprawcy. Autor stwierdza, że: „(...) Tylko następuje zbieg różnych przepisów przewidujących dla tej samej sytuacji, deliktu, różne – wcale niewyłączające się konsekwencje prawne, co jest jak najbardziej zgodne z prawem i konstytucją". Z takim twierdzeniem zgodzić się nie można. W moim przekonaniu rozstrzygnięcia zakwestionowane we wniosku RPO są niezgodne z konstytucją i wynikającymi z niej gwarancjami procesowymi.
Wyrwane z kontekstu
Szkoda, że Aleksander Tobolewski ograniczył się tylko do argumentacji polegającej na wąskiej interpretacji zasady res iudicata, nie uzupełniając jej o paremię łacińską ne bis in idem (dosł. nie dwa razy o to samo). Nie można wyprowadzać daleko idących wniosków na podstawie jednej, wyrwanej z kontekstu paremii, bez osadzenia jej w kontekście orzeczniczym i naukowym właściwym dla porządku prawnego danego państwa. Oznacza to, że oceniając wyżej przywołane przepisy polskie, należy odwołać się do zasady ne bis in idem i rozumieć ją tak, jak jest ona interpretowana przez polskie sądy i w polskiej literaturze prawniczej. Już nawet pobieżna analiza wskazuje, że przepisy kwestionowane przez RPO w kontekście zasady ne bis in idem powinny być interpretowane inaczej, niż chciałby autor przywołanego artykułu. Otóż właściwie wśród polskich karnistów nie ma sporu, że zasada ne bis in idem powinna być rozumiana jako zakaz podwójnej karalności. Z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika wyraźnie, że zasada ta jest jednym z elementów demokratycznego państwa prawnego. Naruszeniem tej zasady jest stworzenie organowi władzy publicznej kompetencji do dwukrotnego karania za ten sam czyn. Jeżeli bowiem już raz ustawodawca uznał, że za dany czyn należy wymierzyć sprawcy określoną karę, to każde kolejne sankcje, zwłaszcza te wprowadzane chaotycznie i bez zmian systemowych, niosą ryzyko nieproporcjonalnego karania. Podobne konkluzje znajdziemy także w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zresztą wszystkie te argumenty zostały przywołane i szeroko opisane w uzasadnieniu do wniosku RPO. Wystarczy przeczytać.