Jak odbudować ruiny?
Dziś, po roku polityczno-prawnego boksu, z Trybunału pozostała jedynie fasada, a jego autorytet został zniszczony. Aby go odbudować, zapewne potrzebne będą lata i oparta na ponadpartyjnej zgodzie gruntowna reforma. Dziś nie ma na to nawet odległych widoków.
Kryzys trybunalski pokazał, że obecny system wyboru sędziów jest wadliwy, a w czasach politycznych przełomów i napięć może być destrukcyjny.
PiS w swoim działaniu mimo wielu zarzutów o łamanie zasad państwa prawa był konsekwentny i wiele wskazuje na to, że wkrótce wojnę o TK wygra. Datą przełomową może być odejście prezesa Andrzeja Rzeplińskiego 19 grudnia i wybór jego następcy. Obecnie większość sędziów rekomendowanych przez Platformę Obywatelską próbuje forsować nowy regulamin, który uzależni wybór nowego prezesa od poparcia trybunalskiej większości. Na koniec listopada odchodzący prezes zapowiedział już przedstawienie prezydentowi kandydatów. Tylko czy będzie to możliwe, skoro trójka sędziów z rekomendacji PiS bojkotuje Zgromadzenie Ogólne, nie dopuszczając do ukonstytuowania się kworum, które podjęłoby wyborcze decyzje? Podejmowanie ich natomiast bez wymaganej liczby dziesięciu sędziów Zgromadzenia Ogólnego oznaczałoby oskarżenia o łamanie procedur i zapewne byłoby kwestionowane przez prezydenta.
Trzech sędziów nadchodzi
Czas zatem gra na niekorzyść obrońców TK. W Sejmie przyspieszyły prace nad kolejną ustawą o Trybunale, która zmienia zasady wyłaniania jego nowego prezesa, nie dając jednocześnie szans na ich zakwestionowanie przez TK. Otworzy to drogę do sali orzeczniczej trzem sędziom, których status dziś kwestionuje prezes Rzepliński. To znacząco zmieni układ sił w Trybunale i jego widzenie państwa i konstytucji.
Mamy tu rozwiązanie siłowe, które pozornie zapewni spokój. Konflikt wokół TK będzie trwał. Przeniesie się jednak z al. Szucha na polityczne forum, które stanie się jego głównym ośrodkiem. Paradoksalnie podtrzymywanie tego konfliktu jest korzystne dla PiS. Ostatni rok pokazał bowiem, że powszechnemu wyborcy spór o TK jest obojętny, nie rozumie go. Partia władzy, poza krótkimi okresami przesileń, nigdy przez niego nie straciła na trwałe poparcia. A to właśnie jest istotą polityki. Kryzys sondażowy, w którym znalazł się PiS w związku z lekceważeniem sprawy aborcji czy nepotyzmem w spółkach Skarbu Państwa, pokazał, jak nisko w tej hierarchii stoi Trybunał.
Z drugiej strony konflikt związał opozycję, która przez ostatni rok wzięła go na swoje sztandary. Mimo ostrej retoryki, manifestacji nie przyniosło jej to jednak politycznych profitów.