Reklama
Rozwiń
Reklama

Anna Wojda: nie dobijać dłużników

Banki dostały szansę na zmianę swojego wizerunku. A ten nie jest najlepszy. Zaraz po fiskusie to chyba najbardziej nielubiane instytucje. Trudno się dziwić.

Publikacja: 03.07.2017 09:31

Anna Wojda

Anna Wojda

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Gdy próbują zyskać nowego klienta, wiele obiecują i za nic praktycznie nie każą sobie płacić. Do czasu aż klient popada w kłopoty. Wtedy okazuje się, że prowadzenie rachunku było bezpłatne, ale pod warunkiem zapewnienia stałych i określonych wpływów, za kartę kredytową też nie było opłat, ale tylko przez pierwsze dwa lata i tylko pod warunkiem, że regularnie ją spłacamy. A kredyt, cóż – nawet jedna niespłacona na czas rata jest dla niektórych banków powodem do wypowiedzenia umowy i skierowania sprawy do egzekucji. Nikt wtedy nie pyta klienta, dlaczego ma kłopoty i czemu przestał nagle spłacać raty, choć przez lata robił to regularnie i na czas.

Gdy okazuje się, że kredytobiorca nie ma szans na restrukturyzację, bo nie ma od kogo pożyczyć pieniędzy (przecież inny bank też mu ich nie da, jeśli jego własny nie chce tego zrobić), rusza bezduszna machina. Mieszkanie lub dom idą pod młotek, a kredytobiorca traci dach nad głową. Chwilę wcześniej stracił pracę – a często dzieje się to nie z jego winy. W efekcie traci wszystko.

To jednak ma się zmienić. Już niedługo bank zanim postanowi pozbawić kredytobiorcę dachu nad głową, poszuka innych rozwiązań pozwalających na spłatę długu. Zaangażuje np. firmę, która pomoże klientowi znaleźć pracę, by mógł dalej zarabiać i spłacać to, co pożyczył od banku. Najważniejsze jednak: nie straci mieszkania, które spłaca już np. od 18 lat i za dwa lata mógłby zapomnieć o długu.

Ktoś powie, że firmy pomagające znaleźć pracę nie zrobią tego za darmo. I będzie miał rację. Ale firmy windykacyjne, które kupują takie długi i je windykują, też na tym zarabiają. Ich zyski są kolosalne. Banki również nie czują się pokrzywdzone.

Nie bronię dłużników. Uważam jednak, że zbyt łatwo ucina się im ręce – zwłaszcza gdy można na tym zarobić. Tyle że nie będzie już mógł pracować. Może więc, dla odmiany, dobrze, że ktoś chce rękę podawać – nawet jeśli zrobi to za pieniądze.

Reklama
Reklama

Gdy próbują zyskać nowego klienta, wiele obiecują i za nic praktycznie nie każą sobie płacić. Do czasu aż klient popada w kłopoty. Wtedy okazuje się, że prowadzenie rachunku było bezpłatne, ale pod warunkiem zapewnienia stałych i określonych wpływów, za kartę kredytową też nie było opłat, ale tylko przez pierwsze dwa lata i tylko pod warunkiem, że regularnie ją spłacamy. A kredyt, cóż – nawet jedna niespłacona na czas rata jest dla niektórych banków powodem do wypowiedzenia umowy i skierowania sprawy do egzekucji. Nikt wtedy nie pyta klienta, dlaczego ma kłopoty i czemu przestał nagle spłacać raty, choć przez lata robił to regularnie i na czas.

Reklama
Opinie Prawne
Jacek Dubois: To znamienne, że PiS nie dystansuje się od Ziobry i jego zastępców
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Walka idzie o awanse sędziów
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy prezydent zawetuje ustawę o KRS? Niekoniecznie
Opinie Prawne
Patrycja Pobideł, Mariusz Ulman: Czas na „plan S”, czyli zróbmy to sami
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Najmniej sensowna praca świata
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama