Czy historia ma znaczenie w odniesieniu do współczesności? Czy może pisane jest jej odejść wraz z pokoleniem żołnierzy, świadków i ocalałych? Sądzę, że II wojna światowa – kluczowy okres we współczesnej historii – niesie ze sobą pięć uniwersalnych lekcji.
Po pierwsze, brak wyobraźni może być katastrofalny w skutkach. To właśnie przydarzyło się wielu zachodnim przywódcom w okresie pomiędzy dojściem Adolfa Hitlera do władzy w 1933 r. a 1939 r. Za niewybaczalne należy uznać, iż nie doceniali tego, czym w swej istocie była Trzecia Rzesza. Ignorowali sygnały ostrzegawcze, utrzymywali samych siebie w przekonaniu, że nazistowski reżim obierze umiarkowany kurs, prowadzili politykę, jak gdyby nic.
Przeczytaj też: Ponoć koniec sierpnia 1939 był niezwykle piękny
Cordell Hull, sekretarz stanu USA, mówił już w kwietniu 1933: „można uznać, że złe traktowanie Żydów w Niemczech zostało praktycznie wyeliminowane”. David Lloyd George, były już wtedy brytyjski premier, zauważył w 1936 r., że „Niemcy nie pragną zaatakować jakiegokolwiek kraju w Europie…” Z kolei George Fielding Eliot, amerykański ekspert ds. wojskowości, twierdził w maju 1939, że „szanse Niemiec na szybki atak i obezwładnienie Polski nie są duże”. Sposób, w jaki niektórzy przywódcy wypowiadają się dziś na temat Iranu czy Rosji, skłania do refleksji nad tym, czy kluczowa dla nas lekcja historii XX w. została przyswojona.
Polacy, godny przykład
Po drugie, polityka ustępstw nie działa w przypadku agresorów. Winston Churchill wspominał: „Pewnego dnia prezydent Roosevelt powiedział mi, że otwarcie prosi o sugestie, jak ta wojna powinna być nazwana. Natychmiast odpowiedziałem: »Niepotrzebna Wojna«. Nigdy nie mieliśmy konfliktu łatwiejszego do zażegnania niż ten, który obrócił w proch wszystko, co pozostało ze świata po poprzednim starciu”. Za każdym razem, gdy Wielka Brytania i Francja odwracały wzrok, kiedy Hitler naruszał warunki traktatu wersalskiego zawartego w 1919 r., przesłanie tej taktyki było aż nadto jasne. Nie mamy zamiaru walczyć. Możesz robić, co ci się podoba. A potem nastąpił ostateczny akt ustępstwa – podpisany w 1938 r. układ monachijski – i pamiętne słowa premiera Chamberlaina: „mimo surowości i bezwzględności, jaką dostrzegłem w twarzy [Hitlera], miałem wrażenie, że stał przede mną człowiek, na którego raz danym słowie można polegać”. Jakże wielkim złudzeniom uległ Chamberlain – i jakże ogromną cenę trzeba było za to zapłacić. Czy możliwe, byśmy znów ulegli złudzeniom na tak ogromną skalę? Obawiam się, że tak.