Niemieckie wnioski sprawdźmy dokładnie

Nie można Niemcom odbierać prawa do reprywatyzacji – mówi historyk Paweł Wieczorkiewicz w rozmowie z Piotrem Zychowiczem

Publikacja: 16.04.2008 01:42

RZ: Polski rząd planuje przeforsować wreszcie ustawę reprywatyzacyjną. Zapowiada jednak, że na rekompensaty za zagrabione mienie nie mają szans potomkowie Niemców, którzy byli obywatelami II RP.

Wszelkie szykany wymierzone w całe grupy narodowościowe – niezależnie od tego, czy są to Żydzi, Polacy, Rosjanie czy Niemcy – są wysoce niestosowne. To klasyczne sowieckie działanie. Właśnie w Sowietach całe społeczności, na przykład Niemcy nadwołżańscy czy potem Tatarzy krymscy, musiały płacić wysoką cenę za działania części swoich przedstawicieli. Mamy więc do czynienia z zasadą odpowiedzialności zbiorowej.

Wielu polskich Niemców podczas okupacji nie odegrało jednak chlubnej roli.

Postawy Niemców, obywateli II RP, były zróżnicowane. Wystarczy spojrzeć na groby żołnierzy polskich poległych w 1939 roku w obronie Warszawy, groby pod Monte Casino czy na którymkolwiek z naszych cmentarzy wojskowych, aby zobaczyć mnóstwo nazwisk o niemieckim brzmieniu. Część polskich Niemców okazała się najbardziej lojalnymi, prawymi obywatelami Rzeczypospolitej. Polakami z wyboru. Część zajęła stanowisko pośrednie, a część odrzuciła polskie obywatelstwo – narzucone im zresztą po 1918 roku, bo taki był warunek zachowania majątków na ziemiach polskich. To właśnie ci ostatni stworzyli we wrześniu 1939 roku piątą kolumnę i strzelali zza węgła do polskich żołnierzy.

Dlaczego więc w 1944 roku wydano dekret odbierający własność wszystkim Niemcom?

Polscy komuniści opierali się na sowieckich wzorcach i odbierali własność, komu się da. Na wzór sowieckiego wielkiego brata. Mówiąc na ten temat, trzeba pamiętać, że Niemcy mieszkający w II RP to była bardzo zróżnicowana społeczność. Z jednej strony hakatyści z Poznańskiego, z drugiej doskonałe, zasymilowane warszawskie czy krakowskie rodziny. W mojej dalszej rodzinie jest przykład Niemki czystej krwi, sędziwej matrony z bardzo dobrej hamburskiej rodziny, która w 1939 roku wyrzuciła za drzwi swojego bratanka, który przyjechał do niej w mundurze porucznika Wehrmachtu. Podobnych przypadków było więcej. Książę Habsburg, który nie chciał podpisać volkslisty, trafił do obozu, a w pierwszej masowej egzekucji w podwarszawskim Wawrze zginął niejaki... Göring. Niemcy próbowali go wyciągnąć z tłumu osób przeznaczonych na śmierć, ale on powiedział, że choć prawdopodobnie jest krewnym feldmarszałka Rzeszy, czuje się Polakiem. Dostał kulę w łeb.

Wydaje się jednak, że po wojnie nie tylko komuniści, ale również polskie społeczeństwo było wrogo nastawione do Niemców. Pamiętano, że wielu polskich Niemców podczas okupacji, wykorzystując doskonałą znajomość polskich realiów, pracowało na przykład dla gestapo.

Zgoda. Oczywiście patrzono przez pryzmat tych najgorszych doświadczeń. Ale, co ciekawe, konfidentami i funkcjonariuszami gestapo byli najczęściej nie Niemcy, tylko zniemczeni, wynarodowieni Polacy. Na przykład Ślązacy, którzy podpisali volkslistę. To oni byli najbardziej gorliwi. Taka postać została na przykład przedstawiona w znanym serialu „Polskie drogi”. Jeżeli zaś chodzi o nastroje w Polsce, to było różnie. Inne nastroje były na przykład w Poznańskiem czy na Śląsku, gdzie Polacy od zawsze mieszkali z Niemcami w drzwi w drzwi, a inne na terenie Generalnej Guberni. Tam mieszkańcy zetknęli się głównie z napływowymi funkcjonariuszami administracji czy aparatu terroru.

Wielu Niemców, obywateli przedwojennej Polski, czerpało jednak duże korzyści z okupacji swojego kraju. To oni zarządzali skonfiskowanymi majątkami, mieli pierwszeństwo przy podziale wszelkich łupów, byli panami życia i śmierci. Traktowali Polaków jak podludzi.

To prawda, ale byli i Niemcy, którzy szli na współpracę z władzami okupacyjnymi, ale zachowywali się przyzwoicie. Wykorzystując swoje duże możliwości, pomagali Polakom. Sąsiadom, krewnym, przyjaciołom. Praca u Niemca w czasie okupacji dawała Polakom rozmaite możliwości. Choćby twardą kenkartę, która pozwalała wyjść cało z łapanki do Auschwitz. Zresztą nie wszyscy Niemcy korzystali z okupacyjnych przywilejów. Wielu żyło tak jak do tej pory. Naprawdę trudno generalizować i wydawać jednoznaczną opinię o grupie liczącej ponad milion osób. Taka opinia będzie zawsze nieprawdziwa i krzywdząca.

Może więc prawo do reprywatyzacji powinni utracić folksdojcze?

Paradoksalnie również w tym wypadku sytuacja nie jest jednoznaczna. Na przykład na Śląsku władze podziemne wzywały ludzi do podpisywania volkslisty, żeby uniknąć represji. Podpisywało ją również wielu Polaków, żeby pójść do Wehrmachtu, a następnie oddać się do niewoli na froncie zachodnim i trafić do armii Andersa. Ludzkie losy są na ogół bardzo złożone.

Czy są jakieś statystyki dotyczące postaw polskich Niemców podczas wojny?

Nie. Oczywiście podczas wojny nikt tego nie liczył. Myślę jednak, że tak jak to zwykle bywa, najwięcej było postaw pośrednich. Osób, które starały się w miarę normalnie żyć w tej kompletnie nienormalnej rzeczywistości. I zachowywać się jak ludzie. Zarówno zbrodniarzy, jak i bohaterów było znacznie mniej.

Jak więc rozwiązać sprawę reprywatyzacji? Wypłacić rekompensaty wszystkim niemieckim wnioskodawcom, ryzykując, że część pieniędzy trafi do ludzi, którzy byli nielojalni wobec Polski, a być może brali nawet udział w zbrodniach?

Sprawiedliwość nakazuje, aby każdy wniosek został indywidualnie i dokładnie sprawdzony. Wtedy nie ma żadnego ryzyka. Tych niemieckich wniosków nie będzie znowu tak dużo. Na pewno nie pójdzie to w setki tysięcy. Państwo polskie powinno więc poradzić sobie z tym zadaniem. Plany są jednak bardzo niepokojące. Obawiam się, że to może być dopiero początek. Dziś odmawia się wypłaty rekompensat Niemcom, jutro ten los może spotkać Kaszubów. Bo to przecież też była grupa narodowościowa podejrzewana o nielojalność wobec Polski. Wielu z nich podczas wojny zostało siłą wcielonych do Wehrmachtu.

Paweł Wieczorkiewicz jest historykiem, profesorem na Uniwersytecie Warszawskim

RZ: Polski rząd planuje przeforsować wreszcie ustawę reprywatyzacyjną. Zapowiada jednak, że na rekompensaty za zagrabione mienie nie mają szans potomkowie Niemców, którzy byli obywatelami II RP.

Wszelkie szykany wymierzone w całe grupy narodowościowe – niezależnie od tego, czy są to Żydzi, Polacy, Rosjanie czy Niemcy – są wysoce niestosowne. To klasyczne sowieckie działanie. Właśnie w Sowietach całe społeczności, na przykład Niemcy nadwołżańscy czy potem Tatarzy krymscy, musiały płacić wysoką cenę za działania części swoich przedstawicieli. Mamy więc do czynienia z zasadą odpowiedzialności zbiorowej.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?