Propozycja poprawki konstytucyjnej, która uniemożliwiłaby osobom skazanym za przestępstwa umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego, zasiadanie w Sejmie i Senacie, podyktowana jest zapewne pobudkami poczciwymi, związanymi z chęcią oczyszczenia życia publicznego. Zapewne. Ale nawet jeśli takie są motywy inicjatorów tej poprawki, to nie wszystko, co jest poczciwe i moralnie godne wsparcia, pasuje do materii konstytucyjnej. Tak jest i w tym przypadku.
Bez niezbędnych uzupełnień, warunków i zastrzeżeń, proponowana poprawka objęłaby także sprawców przestępstw, którzy nijak nie zasługują na taką dyskwalifikację. Co powiedzieć o osobach skazanych za przestępstwa przeciwko stanowi wojennemu, którym nie chciało się starać o unieważnienie wyroków, albo którzy z jakichkolwiek innych przyczyn nie doprowadzili do ich unieważnienia? Czy oni też powinni, w sposób kategoryczny, być wykluczeni z ubiegania się o godność posła lub senatora w wolnej Polsce?
A co powiedzieć o skazanych za przestępstwa na mocy przepisów politycznie i moralnie bardzo dwuznacznych – np. przepisów o znieważeniu funkcjonariuszy publicznych (art. 226 par. 1 k.k.) i konstytucyjnych organów RP (art. 226 par. 3 k.k.). Nie twierdzę, że takie czyny są moralnie godne pochwały – ale czy powinny być karane, to już zupełnie inna historia. Jednak zarówno w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jak i w szeroko rozpowszechnionej doktrynie prawnej traktowane to jest jako aberracja, gdyż przyjmuje się, że funkcjonariusze oraz wyżsi urzędnicy państwowi powinni w mniejszym, a nie większym stopniu być chronieni przed znieważeniem niż inni ludzie.
Wynika to stąd, że często bardzo trudno jest wytyczyć precyzyjne granice między ostrą, często bolesną krytyką władzy, która jest prawowitą częścią dyskursu publicznego w państwie demokratycznym, a „znieważeniem”. A już paradoksalne byłoby odsunięcie takich „przestępców”, którzy wszak wykazali swe żywe zainteresowanie sprawami publicznymi, od możliwości kandydowania do parlamentu...
Jednym słowem, prostota sformułowanej poprawki jest złudna, a z drugiej strony – trudno sobie wyobrazić przepis konstytucyjny z załączoną listą przestępstw, które wyłączone są spod proponowanej dyskwalifikacji wyborczej.