Bez dowodów winy Gorbaczowa

Nikt, kto wie cokolwiek o stosunku przywódców ZSRR do Jana Pawła II, nie będzie zaskoczony, jeśli okaże się, że w KGB myślano o zamachu na papieża. Ale dowodów na to nie ma – pisze historyk

Publikacja: 13.05.2008 01:46

Bez dowodów winy Gorbaczowa

Foto: Reuters

Red

Choć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że zamachu na Jana Pawła II dokonano z inspiracji KGB oraz z logistycznym wsparciem co najmniej jednej z satelickich służb specjalnych, nie pojawiły się, mimo upływu 27 lat, żadne decydujące dowody. Ani dokumenty, ani jednoznaczne, wiarygodne zeznania, relacje czy choć wspomnienia.

Nie jest to jedyny taki przypadek w XX wieku (wystarczy wspomnieć zamach na Johna F. Kennedy’ego z 1963 r.), a jednak bulwersuje nie tylko Polaków i nie tylko katolików. Mimo że od wielu lat dziesiątki ludzi – dziennikarze, historycy, domorośli łowcy sensacji, oficerowie różnorakich służb specjalnych – szperają w archiwach i analizują znane już fakty oraz świadectwa, wciąż nie ma umocowanej prawnie odpowiedzi na pytanie „kto podjął decyzję?”.

Pojawiają się natomiast co pewien czas informacje o nowych śladach, które z reguły wskazują na Związek Sowiecki lub któreś z państw komunistycznych (Bułgarię czy NRD, rzadziej PRL). Tropy owe okazują się jednak albo zbyt mało konkretne, albo w ogóle fantazyjne, pozostaje więc pole do działania dla kolejnych odkrywców, których oczywiście nie brakuje.

Jeden z takich śladów znajduje się w świeżo wydanej po polsku książce Johna O. Koehlera „Chodzi o papieża. Szpiedzy w Watykanie”. Autor twierdzi, że 13 listopada 1979 r. Sekretariat Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego podjął decyzję, aby w ramach przeciwdziałania polityce Watykanu „w razie konieczności sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację”. Pod uchwałą, której część miałaby stanowić ta decyzja, podpisanych jest ośmiu członków Sekretariatu, w tym Michaił Gorbaczow.

Dzięki nagłośnieniu sprawy przez tygodnik „Wprost” informacja o jego obecności w gronie sygnatariuszy wywołała reakcje polskich polityków i komentatorów. Niektórzy nawet sugerowali, że należałoby odebrać Gorbaczowowi Pokojową Nagrodę Nobla. Prawdę mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby w 1979 r. Gorbaczow podpisał się wraz z innymi pod taką dyrektywą, a wydaje się wręcz niemożliwe, aby mógł odmówić swojej zgody i wystąpić przeciwko większości towarzyszy.

Problem jednak w tym, że takiej dyrektywy nie było. To znaczy: nie było jej wówczas, w roku 1979. Tak w każdym razie wynika z pełnego tekstu uchwały z 13 listopada, która nosi tytuł „O środkach przeciwdziałania polityce Watykanu wobec państw socjalistycznych”. Powstała ona na podstawie projektu przygotowanego przez zespół powołany trzy tygodnie wcześniej przez tenże Sekretariat. W skład zespołu wchodzili m.in. zastępca szefa KGB Czebrikow, naczelnik wydziału propagandy KC Zamiatin i przewodniczący Komitetu ds. Religii przy Radzie Ministrów Kurojedow.

Nie wiadomo, czy w Sekretariacie odbyła się jakaś dyskusja. W znanych mi dokumentach nie ma na ten temat żadnej wzmianki, a można nawet sądzić, że uchwałę przyjęto „obiegiem”, bez odbywania posiedzenia, co się dosyć często zdarzało. Ostateczna jej wersja składa się z sześciu punktów, z których dwa objęte zostały dodatkową klauzulą tajności, znajdowały się w teczce specjalnej, a o ich treści nie została powiadomiona większość instytucji, do których wysłano tekst uchwały. Powiadomiono o nich tylko te, których bezpośrednio dotyczyły – Ministerstwo Spraw Zagranicznych i KGB.

Całość uchwały wraz z załącznikami i pismami przewodnimi znajduje się w Archiwum Państwowym Federacji Rosyjskiej (Fond 89). Dokumenty te znane są od parunastu lat, gdyż swego czasu – wraz z setkami innych, które zgromadzono w związku z planowanym przez Borysa Jelcyna procesem przeciwko partii komunistycznej – zostały zmikrofilmowane i „skomercjalizowane”. O ile wiem, dostępne są w wielu dużych bibliotekach na całym świecie. Dwa załączniki (jeden to tłumaczenie ekspertyzy przygotowanej przez polski Instytut Badania Współczesnych Problemów Kapitalizmu) opublikowałem w 2002 r. w miesięczniku „Więź”.

Ogólnie rzecz biorąc, uchwała z 13 listopada dotyczy wzmożenia propagandy ateistycznej i antykościelnej, a specpunkty zalecały: czwarty, aby MSZ i KGB „zbadały problem dalszych kroków w celu przeciwdziałania negatywnym aspektom nowej polityki wschodniej Watykanu” oraz w razie potrzeby „przedstawiły KC odpowiednie propozycje”, piąty (dotyczący tylko KGB) – „podjęcie działań w celu opublikowania specjalnymi kanałami za granicą materiałów, w których omawiano by problem tych działań Watykanu, które mogłyby zaostrzyć jego stosunki z krajami socjalistycznymi, a tym samym utrudnić położenie Kościołów katolickich w tych krajach” oraz takich, które miałyby „przedstawiać we właściwy sposób niebezpieczne tendencje w działalności papieża Jana Pawła II”.

Postanowiono także (tę informację przeznaczono już dla wszystkich odbiorców uchwały), że w ciągu trzech miesięcy zostanie opracowana „analiza społeczno-politycznej i ideologicznej działalności Watykanu”, którą należy przedłożyć KC wraz z niezbędnymi wnioskami. I rzeczywiście: w lutym 1980 r. Komitet ds. Religii opracował taki dokument (opublikowany jest w „Więzi”), a 16 września 1980 r. – a więc już w dalece zmienionej sytuacji, w przeddzień ukonstytuowania się „Solidarności” – Sekretariat przyjął go do wiadomości.

W materiałach tego zespołu archiwalnego brakuje dokumentów KGB, które także były przedstawiane członkom Sekretariatu. Być może zawierały dalej idące wnioski, np. o „wykraczaniu poza dezinformację i dyskredytację”, ale – jeśli takie były – nie zostały ujęte w uchwale. Z polskich dokumentów, np. dotyczących polityki wobec opozycji demokratycznej, wiadomo, że aparat bezpieczeństwa często proponował radykalne działania, na które nie zawsze uzyskiwał akceptację czynników politycznych.

Tak mogło być i w Moskwie jesienią 1979 r. Można uznać za prawdopodobne, że już wówczas w KGB brano pod uwagę wykroczenie poza standardowe działania, w tym także podjęcie operacji najbardziej drastycznej – zabójstwa. Być może poczyniono nawet jakieś przygotowania. Jednak bez akceptacji na najwyższym szczeblu pomysł taki nie mógł zostać zrealizowany, a uchwała z 13 listopada takiej zgody nie dawała.

Zresztą gdyby zgoda została wydana, a kiedyś zapewne tak się stało, z pewnością nie byłoby to ani uwidocznione w żadnym protokole, ani zapisane na firmówce Sekretariatu czy jakiejkolwiek instancji partyjnej. O takich sprawach często decydowano w bardzo wąskim gronie, z reguły na gębę, lub zostawiano ślad w enigmatycznej formie.

Przynajmniej tak działano po śmierci Stalina, który jakoś bardziej niż jego następcy przywiązany był do formalnych papierów, czego dowodem zapisanie (i przechowanie w archiwum) decyzji z 5 marca 1940 r., na mocy której zamordowano 22 tys. Polaków.

Nikt, kto wie cokolwiek o stosunku przywódców Związku Sowieckiego do Jana Pawła II, nie powinien być zaskoczony, gdyby się okazało, że w KGB już wówczas myślano o zabójstwie. W rozmowie Edwarda Gierka z Andrzejem Gromyką, która miała miejsce w Moskwie 14 marca 1979 r. – a więc jeszcze przed wizytą Ojca Świętego w Polsce – Gromyko wyraził zaniepokojenie sytuacją, która powstała po wyborze papieża. Ocenił go jednoznacznie: to „nasz wspólny groźny przeciwnik ideologiczny i polityczny”, „człowiek doświadczony, kuty na cztery nogi”. W dodatku – rzekł pewnie z zazdrością 70-letni Mister „Niet” – „jest zdrowy i sprawny, jakby całe życie zajmował się wyłącznie troską o swoje zdrowie”.

I nie pomylił się, mówiąc „może sprawić wiele kłopotów…”. Gdyby kagiebiści słyszeli te słowa, nie mieliby wątpliwości, że trzeba się przygotować do działań, w wyniku których taki osobnik nie będzie mógł sprawiać kłopotów. A problemów wciąż przybywało: strajki na Wybrzeżu, „Solidarność”, zdecydowany w tonie list Jana Pawła II do Breżniewa w grudniu 1980 r., gdy Sowieci straszyli manewrami wojsk Układu Warszawskiego, wizyta Wałęsy w Watykanie w styczniu 1981 r. To właśnie wówczas po raz pierwszy pojawił się w Rzymie niejaki Ali Agca…

Wiadomo już bardzo wiele, ale jednak bezpośredniego dowodu nie ma. I być może nigdy nie będzie. Nie tylko Ojciec Święty był kuty na cztery nogi.

Autor jest profesorem historii w Collegium Civitas i kierownikiem Zakładu Historii Najnowszej w Instytucie Studiów Politycznych PAN

Choć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że zamachu na Jana Pawła II dokonano z inspiracji KGB oraz z logistycznym wsparciem co najmniej jednej z satelickich służb specjalnych, nie pojawiły się, mimo upływu 27 lat, żadne decydujące dowody. Ani dokumenty, ani jednoznaczne, wiarygodne zeznania, relacje czy choć wspomnienia.

Nie jest to jedyny taki przypadek w XX wieku (wystarczy wspomnieć zamach na Johna F. Kennedy’ego z 1963 r.), a jednak bulwersuje nie tylko Polaków i nie tylko katolików. Mimo że od wielu lat dziesiątki ludzi – dziennikarze, historycy, domorośli łowcy sensacji, oficerowie różnorakich służb specjalnych – szperają w archiwach i analizują znane już fakty oraz świadectwa, wciąż nie ma umocowanej prawnie odpowiedzi na pytanie „kto podjął decyzję?”.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń