Wojna o miejsce na cokole

Warszawscy inteligenci nie powinni oburzać się, że Gwiazda, Walentynowicz i Wyszkowski organizują konferencję o Wolnych Związkach Zawodowych. To ich święte prawo – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 11.09.2008 00:34 Publikacja: 11.09.2008 00:33

Rozmowy o najnowszej historii Polski doszły do absurdalnego punktu. Bohaterowie naszej wolności ze spiżowych postaci zamienili się w śmiesznych ludków, które nawzajem wciągają się i spychają z cokołów. A przecież wszystkim im jesteśmy winni wielki szacunek.

Z jednej strony mamy byłego przywódcę „Solidarności” i byłego prezydenta Lecha Wałęsę, który odmawia uczestnictwa w obchodach rocznicy Sierpnia ’80, bo na uroczystościach miał być Lech Kaczyński – obecny prezydent, wieloletni działacz opozycji demokratycznej, doradca komitetu strajkowego w Sierpniu.

Wałęsa mówi, że nie będzie występował „ze złodziejami, którzy chcą przywłaszczyć sobie historię «Solidarności»”.

Co za absurd! Po pierwsze, Sierpień nie jest własnością Lecha Wałęsy, tylko – jeśli w ogóle jest czyjąś własnością – wszystkich tych, którzy wówczas strajkowali. Po drugie, Lech Kaczyński był wtedy w stoczni i też odgrywał niemałą rolę w tamtejszych wydarzeniach. Po trzecie, niemal nikt nie zaprzecza roli, jaką Wałęsa odegrał w Sierpniu.

Sierpień nie jest własnością Lecha Wałęsy, tylko wszystkich tych, którzy wówczas strajkowali. A Lech Kaczyński był wtedy w Stoczni Gdańskiej

Wałęsie nie przeszkadzają dziś dawni wrogowie z PZPR, ale sam chce wyrzucić z historii Lecha Kaczyńskiego. A część mediów, które tyle ostatnio oburzają się na „pisanie historii na nowo”, milczy, kiedy Wałęsa mówi takie rzeczy. Nie oburza ich i nie przeszkadza, że Wałęsa sam chce zmonopolizować historię i wyrzucić z niej niewygodnych sobie ludzi.

Oczywiście Lech Kaczyński wobec Lecha Wałęsy zachowywał się w podobny sposób, i jest to równie smutne i przykre. Bo niezależnie od tego, co niedawno ujawnili Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk na temat jego współpracy z SB na początku lat 70., Wałęsa był przywódcą Sierpnia ’80 i jest to piękna karta w jego życiorysie i historii Polski.

Wojna o zajęcie miejsca na cokole trwa na wielu frontach. Z jednej strony słusznie na ten cokół wracają tacy ludzie, jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Kołodziej czy inni. Podobnie jak Lechowi Wałęsie, Bronisławowi Geremkowi, Tadeuszowi Mazowieckiemu, również wymienionym powyżej działaczom trzeba złożyć hołd. Za to, co robili wówczas, niezależnie od tego, po której stronie politycznego sporu w demokratycznym kraju stanęli później. Niezależnie od tego, czy byli doradcami, pisali programy, czy organizowali strajk.

Wszystkim im się to należy. Smutne jest, kiedy warszawscy inteligenci oburzają się na to, że Gwiazda, Walentynowicz i Wyszkowski mają czelność organizować w Sejmie własną konferencję na temat historii powstania Wolnych Związków Zawodowych. To ich święte prawo. To oni zakładali WZZ, a nie potępiający ich dziś mentorzy.

Ale trudno też akceptować to, co działo się na konferencji. Nie można milczeć, kiedy Andrzej Gwiazda czy Anna Walentynowicz odmawiają historycznych zasług tak zasłużonej postaci jak Bogdan Borusewicz. Kiedy miejsce Borusewicza, który WZZ tworzył, zajmują Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, którzy tej organizacji nie tworzyli. Antoni Macierewicz ma równie piękną kartę z tego czasu, ale akurat był wtedy gdzie indziej. Jemu też należy się szacunek za to, co robił w opozycji w latach 70. Ale dlaczego chce sam wskoczyć na ten cokół i koniecznie zepchnąć zeń Borusewicza?

To wszyscy są bohaterami naszej wolności. I ci z wielkimi nazwiskami, i ci z mniej znanymi. Tak jak nie ma wytłumaczenia dla zachowania Wałęsy, tak nie ma dla Gwiazdy, Walentynowicz czy Jarosława Kaczyńskiego. To, że przez lata byli wyśmiewani i spychani na margines, jest przykre, ale nie uprawnia ich teraz do wypychania innych. Dlaczego tak błyskawicznie ten odzyskiwany i należny im szacunek chcą koniecznie rozmienić na drobne?

Warto w tym kontekście docenić zachowanie Lecha Kaczyńskiego, który stara się honorować wszystkich (poza Wałęsą) bohaterów tamtych czasów. Umiał jako głowa państwa docenić bohaterów tamtych dni, będących dziś po różnych stronach barykady. Przyznał ordery Gwieździe i Walentynowicz, ale i stanął w obronie wygwizdanego Borusewicza. To godna postawa prezydenta państwa.

Jednak większość polityków, w tym tych bardzo bliskich prezydentowi, ogarnął jakiś amok i w tę pomnikową wojnę dają się wciągać kolejne kręgi. Warto ostudzić trochę te nastroje po obu stronach. I przypominać po prostu fakty. Skład założycieli WZZ się nie zmienił. Nie pojawiły się jakieś nowe znaczące informacje, które by dezawuowały ten fragment działalności wspominanych tutaj jego założycieli.

WZZ pozostanie na zawsze w historii demokratycznej polskiej opozycji lat 70. Tak jak pozostał KOR, ROPCiO czy Ruch. A Sierpień ’80 był wielkim triumfem setek tysięcy strajkujących robotników i wspierających ich inteligentów. Lech Wałęsa był przywódcą strajku i jego wielkim symbolem, ale niejedynym depozytariuszem bohaterstwa tamtych dni.

Prawda, jakie banalne stwierdzenia? W życiu nie wpadłbym na to, że kiedyś będą one brzmiały tak niecodziennie.

Dla mnie – i mam nadzieję, moich dzieci – bohaterami odzyskiwanej polskiej wolności będą i Anna Walentynowicz, i Bogdan Borusewicz. I Andrzej Gwiazda, i Bronisław Geremek. I Lech Wałęsa, i Lech Kaczyński. I Krzysztof Wyszkowski. I wielu innych.

Z wszystkimi ich zakrętami życiowymi, jasnymi i ciemnymi stronami. Niezależnie od tego, jak bardzo się z nimi potem zgadzałem lub nie. Dzięki nim wszystkim żyjemy w wolnym kraju.

Warto im wszystkim podziękować. I zaapelować, by dziś się trochę opamiętali.

Rozmowy o najnowszej historii Polski doszły do absurdalnego punktu. Bohaterowie naszej wolności ze spiżowych postaci zamienili się w śmiesznych ludków, które nawzajem wciągają się i spychają z cokołów. A przecież wszystkim im jesteśmy winni wielki szacunek.

Z jednej strony mamy byłego przywódcę „Solidarności” i byłego prezydenta Lecha Wałęsę, który odmawia uczestnictwa w obchodach rocznicy Sierpnia ’80, bo na uroczystościach miał być Lech Kaczyński – obecny prezydent, wieloletni działacz opozycji demokratycznej, doradca komitetu strajkowego w Sierpniu.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?