Nieobecność premiera Donalda Tuska na uroczystości wręczenia kanclerz Angeli Merkel doktoratu honoris causa Politechniki Wrocławskiej wywołała w Polsce wiele spekulacji. Pojawiły się głosy o dyplomatycznym ochłodzeniu. Sądzę, że to nadinterpretacja.
Jest inaczej – zacieśniamy wzajemne więzi. Pod koniec 2008 r. odbędą się konsultacje rządowe, a za rok kanclerz Niemiec przyjedzie do Gdańska na uroczystości rocznicy wybuchu wojny.
W Polsce dużo się mówi o zasadniczym sporze między PO a PiS dotyczącym priorytetów polskiej polityki zagranicznej, w tym stosunków polsko-niemieckich. Ja jednak nie oceniłbym PiS jako ugrupowania negatywnie nastawionego do Niemców. To nadinterpretacja. Problem niemiecki PiS ująłbym inaczej: PiS stara się kontynuować najlepsze polskie tradycje myślenia o sprawach wschodnich, a zwłaszcza koncepcje Ukraina – Litwa – Białoruś Jerzego Giedroycia.
Bracia Kaczyńscy mocno akcentowali od 2005 roku potrzebę powrotu do rozmowy o bolesnych we wspólnej historii kwestiach, argumentując, że bez rozwiązania tych sporów nie można zbudować autentycznie dobrych wzajemnych relacji.
Tusk nie eksponuje publicznie sporów i różnic zdań z Niemcami, tylko wyciąga z nich wnioski i działa