[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/07/01/niemiecki-kult-wypedzen/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]
Polska dyplomacja od dłuższego czasu prowadziła delikatne starania mające skłonić Angelę Merkel do ograniczenia w partyjnych dokumentach CDU/CSU odniesień do powojennych przesiedleń i kultywowania ich pamięci. Ogłoszony w ostatni poniedziałek "Regierungsprogramm" – czyli manifest wyborczy niemieckiej chadecji – niestety polskich oczekiwań nie spełni.
Wręcz odwrotnie. Wszystko, co mogło nas niepokoić, w partyjnym dokumencie się znalazło. Nawet "Gazeta Wyborcza" – co rzadkie – przyznała, że się przeliczyła, biorąc na serio sygnały od części polityków rządzącej chadecji obiecujące "rozwodnienie" kwestii przesiedleń w manifeście CDU.
[srodtytul]Zakładnik "wypędzonych"[/srodtytul]
Co zwraca uwagę w części programu dotyczącej polityki historycznej? Przede wszystkim program CDU/CSU wyraźnie podkreśla samodzielne prawo Związku Wypędzonych (BdV) do obsadzenia przyznanych mu ustawowo miejsc w radzie "Widocznego znaku". W praktyce oznacza to, że Erika Steinbach po bardzo prawdopodobnym zwycięstwie chadecji w wyborach może zająć fotel w radzie tej placówki. Choć jeszcze niedawno rząd Donalda Tuska ogłaszał z triumfem, że przekonał Angelę Merkel do trzymania szefowej ziomkostw poza radą. Jednak szefowa CDU uległa presji coraz silniejszej w koalicji CSU, która z obrony "naruszonej czci" Eriki Steinbach uczyniła swój punkt honoru.