[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/09/29/przekora-krola-gwidona/" "target=_blank]blog.rp.pl/semka[/link][/b]
Po wyborach i powstaniu czarno-żółtej koalicji chadecji z FDP nic się nie zmieni, a jeśli już, to na pewno na lepsze – taki był dominujący ton komentarzy w polskich mediach. Czy to błędne oceny? Pewnie zbyt jednoznaczne. W niektórych kwestiach objęcie niemieckiego MSZ przez Guida Westerwellego załagodzić może polskie obawy, jednak więcej możemy mieć powodów do rozczarowań.
Spróbujmy więc zanalizować poglądy na świat – jak go często się nazywa – "króla Gwidona". Zacznijmy od Polski, która (jak się zdaje) zawsze była dla Westerwellego zacną, ale egzotyczną krainą na zaśnieżonym Wschodzie. Westerwelle to typowy nadreńczyk, kochający wino i urodę życia, spędzający każdą wolną chwilę pod słońcem Południa. Znacznie lepiej wyznaje się na winach Toskanii i specjałach Andaluzji niż na skomplikowanych dziejach narodów Wschodu.Jeden z niemieckich korespondentów opowiadał mi niedawno, jak Guido Westerwelle trafił na polskie stoisko na frankfurckich targach książki. Rozpaczliwie próbując nawiązać rozmowę, spytał, czy nad Wisłą po komunizmie powstała już kultura kawiarniana.
[srodtytul]Na złość lewicy[/srodtytul]
W Polsce FDP – w odróżnieniu od innych niemieckich partii – nigdy nie miała konkretnego partnera politycznego, słabo działa też u nas liberalna Fundacja Neumanna. Przed wyborami szef liberałów darował sobie odwiedzenie Polski. Zamiast tego wolał powtarzać rytualne hasło, że powinno się "stworzyć między Polską a Niemcami tak mocną więź, jaka łączy RFN z Francją". To brzmi miło, ale podobne deklaracje zbyt często padały już w stosunkach Warszawa – Berlin, by wywoływać jakąś ekscytację.Guido Westerwelle wydaje się być jednak przeciwnikiem wejścia Eriki Steinbach do rady "Widocznego znaku". Tu wypada zaznaczyć, że wiele z deklaracji lidera liberałów było głoszonych na przekór rywalom. Gdy socjaldemokrata Gerhard Schroeder bagatelizował aresztowanie Michaiła Chodorkowskiego, Westerwelle wytykał mu lekceważenie kwestii praw człowieka. Na złość lewicy popierał także w 2001 roku wysłanie Bundeswehry do Afganistanu.