Pojawiające się od czasu do czasu w wypowiedziach analityków i polityków prognozy daty wejścia Polski do strefy euro podgrzewają dyskusję publiczną na ten temat, nie mają jednak większego sensu, jeśli nie mówi się jednocześnie o wymogach, jakie przed polskim pieniądzem i w ogóle polską gospodarką stawiają kryteria konwergencji Unii Walutowej i Gospodarczej (UWiG), ani o szeroko rozumianych warunkach ekonomicznych.
[srodtytul]Ryzykowna sytuacja[/srodtytul]
Przypomnijmy krótko. Aby wejść do strefy euro państwo musi przez co najmniej dwa lata przebywać w swoistej poczekalni, zwanej mechanizmem ERM2. Musi w tym czasie zachować wahania kursu swej waluty w przedziale plus/minus 15 punktów procentowych w stosunku do euro, jego stopa inflacji nie może odchylić się o więcej niż 1,5 punktu procentowego od średniej stopy inflacji w trzech krajach strefy euro o najniższej inflacji, jego stopy referencyjne nie mogą być wyższe o więcej niż 2 punkty procentowe od takich stóp w trzech krajach euro o najniższej inflacji, jego deficyt budżetowy nie może przekroczyć 3 proc. produktu krajowego brutto, a jego dług publiczny nie może być większy niż 60 proc. PKB.
W obecnej chwili Polska spełnia dwa z tych kryteriów. Dotyczy to stóp referencyjnych oraz poziomu długu publicznego, przy czym deficyt budżetowy jest w Polsce obecnie tak wielki, że już za dwa lub trzy lata związany z tym dług publiczny przekroczy poziom akceptowalny w UWiG. Zamiast więc przybliżać się do bezpiecznego wejścia w korytarz ERM2, nasza gospodarka wydaje się oddalać od takiego momentu. Chyba że weźmiemy pod uwagę możliwość wynegocjowania innych niż dotąd warunków wejścia Polski do strefy euro.
Czy w tej sytuacji warto się spieszyć z wejściem we wspomniany korytarz? Nic na to nie wskazuje. Przede wszystkim wymagałoby to ustalenia przez Polskę kursu centralnego złotego, bo tylko wtedy można mierzyć odchylenia kursu bieżącego i stwierdzić, czy mieści się on w wymaganym przedziale. Nawet przyjmując, że polska gospodarka niespodziewanie dobrze znosi kryzys, obecna sytuacja gospodarcza jest zbyt mało przewidywalna, aby podjąć takie ryzyko. Kiedy bowiem ustali się kurs centralny, państwo oczekujące na wejście do strefy euro musi bronić kursu swego pieniądza przed zbyt dużymi wahaniami.