Ogólnonarodową debatę, czy Jarosław Kaczyński naprawdę się zmienił (wyszło na to, że nie), zastąpiła kolejna debata: czy jego nowe postępowanie jest przemyślaną strategią, czy też działaniem nieracjonalnym? Jest w tym coś groteskowego, choćby z tego względu, że wielu uczestników dyskusji nie miałoby o czym pisać, gdyby nie Kaczyński. Jest w tym też coś bardzo jałowego – opierają się one bowiem nie tyle na wiedzy piszących, ile na ich emocjonalnym stosunku do głównego bohatera. Jałowość jest tym bardziej przygnębiająca, gdy zważy się, że prezes PiS nie rządzi Polską już od ponad dwóch i pół roku. I niewiele wskazuje na to, aby prędko znów był premierem.
[srodtytul]Przemyślany plan?[/srodtytul]
Nowa strategia PiS albo strategia Kaczyńskiego – to ostatnio wyrażenie często pojawiające się w komentarzach politycznych. Owa strategia ma polegać na przemyślanym odejściu od łagodnego języka z czasów kampanii prezydenckiej i przejściu do ostrej retoryki. Pojawiły się też tłumaczenia, czemu miałaby służyć ta zmiana. Mianowicie "utwardzeniu" przekonanego pisowskiego elektoratu, rzekomo zdezorientowanego pojednawczym tonem z czasów kampanii wyborczej. "Utwardzenie" ma zapobiec utracie tegoż elektoratu, jego ucieczce. Choć nikt chyba z wyznawców tej teorii nie napisał, gdzie mógłby uciec ten najtwardszy elektorat.
Modelowe w tym względzie są dwa teksty zamieszczone ostatnio w "Rzeczpospolitej". Pierwszy to [link=http://www.rp.pl/artykul/511904.html]"PiS otwiera wrota piekła" Waldemara Kuczyńskiego[/link] (22 lipca 2010). Drugi napisał Jarosław Makowski ([link=http://www.rp.pl/artykul/513682.html]"Powrót politycznego mściciela"[/link], 26 lipca 2010).
Obaj autorzy w ostatnich działaniach Kaczyńskiego widzą przemyślany plan i całkowicie odrzucają nieracjonalne przyczyny postępowania prezesa PiS. Nieracjonalne, czyli takie, które wynikają z jego emocji, bałaganu w partii, świadomych, acz zupełnie samowolnych, działań poszczególnych działaczy PiS.