„Jeśli narodowi niemieckiemu nie podobają się moje upodobania seksualne, to ja go za mordę zmuszę, aby je polubił” – miał wrzeszczeć w 1934 roku Ernest R?hm na popijawie w restauracji paryskiej. Przywódca SA był zadeklarowanym homoseksualistą, a tego typu praktyki stanowiły wręcz rytuały w jego organizacji. Noc długich noży uniemożliwiła Rőhmowi ewentualną realizację jego gróźb.
Obserwując działania „antydyskryminacyjnych” środowisk, można odnieść wrażenie, że rewolucyjny duch fűhrera SA unosi się nad nimi. Nie zrównuję, oczywiście, fizycznej przemocy nazistowskich bojówek i symboliczno-administracyjnej przemocy koryfeuszy współczesnej rewolucji kulturalnej. Podobieństwo jest jednak uderzające. Chodzi o wykorzystanie przemocy w celu rewolucyjnego przekształcenia porządku społecznego i narzucenia większości rozwiązań przez dobrze zorganizowaną i wyposażoną w szczególne środki mniejszość.
Rewolucja kulturalna
Już od jakiegoś czasu przez Europę przetacza się rewolucja kulturalna. Ostatnio jej awangardą stała się tradycyjnie katolicka Hiszpania pod rządami premiera Jose Luisa Zapatero. Dawno przestało w niej chodzić o tolerancję dla odmienności. Jej celem jest „przewartościowanie wartości” i narzucenie odmienności jako normy. Wiąże się to z destrukcją znanej nam kultury europejskiej i zastąpieniem jej przez nowe, kontrkulturowe wzorce.
Destrukcji podlega fundament kultury, czyli rodzina. Małżeństwu ma zostać odebrany szczególny status związany z leżącym u jego fundamentów zobowiązaniem do wychowania przyszłego potomstwa. Kultura odpowiedzialności nakierowana na ponadpokoleniową ciągłość ma zostać zastąpiona indywidualistyczną „wolnością”, a związki partnerskie czy homoseksualne zrównane w prawach z tradycyjnym „małżeństwem”. Jak zwykle pojawia się tu paradoks. Związki homoseksualne udawać mają małżeństwo, a z heteroseksualnych mają być zdjęte małżeńskie zobowiązania.
Większości odbierane są prawa do ochrony ich kulturowego środowiska. Religijne symbole usuwane są z przestrzeni publicznej, czego jaskrawym przykładem było orzeczenie Trybunału w Strasburgu, który uznał obecność krzyży w szkole włoskiej za objaw „dyskryminacji i nietolerancji”. W Hiszpanii pod szyldem „neutralności światopoglądowej” faworyzowane przez państwo są przekonania ateistyczne i antychrześcijańskie.