Wyjątkowo postępowa partia

Jeśli ugrupowaniu Janusza Palikota uda się wejść do Sejmu, zobaczymy ekscesy jak z najlepszych czasów Samoobrony

Aktualizacja: 29.11.2010 01:25 Publikacja: 29.11.2010 01:20

Wyjątkowo postępowa partia

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Donald Tusk – o ile wierzyć powtarzanym przez media pogłoskom z otoczenia szefa rządu – uważa, że Janusz Palikot i jego partia mają szansę przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy. Tusk jest doświadczonym politykiem, a i Palikota zdążył dobrze poznać, więc coś może być na rzeczy. Tym bardziej że Palikot zabrał się do tworzenia nowego ugrupowania z energią i pomysłem. Dołączyło do niego całkiem spore grono entuzjastów, choć nie ma wśród nich znanych twarzy.

Jaka zatem będzie partia Janusza Palikota? Wiele wskazuje na to, że tworzy się ugrupowanie hałaśliwe, używające agresywnego języka i skoncentrowane na jednej dziedzinie: sprawach obyczajowych i walce z Kościołem. Partia, w której niewidoczni będą działacze umiarkowani w poglądach i działaniu. Na pierwszym planie zobaczymy za to ludzi posługujących się słownictwem jak z tygodnika „Nie” i urządzających happeningi, których wzorcem były występy z penisem i świńskim łbem. Nie wiem, czy będą blokowali sejmową mównicę, tak jak robiła to Samoobrona, ale jest wielce prawdopodobne, że zobaczymy coś podobnego. Chociaż obficie będzie to podlane pretensjami do postępu i nowoczesności, a nie plebejskości, jak w przypadku ugrupowania Andrzeja Leppera.

[srodtytul]Tysiąc e-maili[/srodtytul]

Nieco przez przypadek dostałem bogaty materiał poglądowy na temat ludzi, którzy dołączają do Palikota. Wszystko przez to, że napisałem tekst krytycznie oceniający postępy w organizowaniu nowej partii. Kilka dni później na moją redakcyjną skrzynkę e-mailową wpłynęło około tysiąca wiadomości od sympatyków Palikota z narzekaniami, że artykuł był kłamliwy, bo przecież Ruch miewa się doskonale.

Cała ta historia dużo mówi o istocie nowo powstającej partii. E-maile zostały wysłane, bo zaapelował o to lider Ruchu: „Dziennikarz, którego nazwisko macie poniżej w mailu naśmiewa się z Ruchu Poparcia. Krotochwilnie pisze, że PO i SLD nie boją się już Palikota. (...) Zadajcie mu swoje pytania! Niech wie ilu nas jest! I niech zobaczy, czym Ruch Poparcia jest” – napisał Janusz Palikot.

To znaczy, prawdopodobnie on, bo kilka dni później dziękował swoim sympatykom kolejnym e-mailem: „Moi Drodzy! Raz na kilka dni staram się napisać do Was kilka słów. Wielu z Was pozytywnie reaguje na moje prośby. Akcja mailingu do dziennikarza »Rzeczpospolitej«” – Piotra Gursztyna była na tyle efektowna, że zasypując go kilkoma tysiącami maili uświadomiliśmy mu, czym naprawdę jest Ruch Poparcia. Akcja ta pokazała, że Ruch Poparcia jest realną siłą”. Nawiasem mówiąc – trudno sobie wyobrazić, żeby do takiej akcji zmuszeni byli liderzy PO, PiS czy SLD.

Dla ścisłości trzeba dodać, że nie było kilka tysięcy e-maili, a jakieś 1100. Na dodatek część z nich od ludzi, którzy informowali, że „parę miesięcy temu zalogowałem się na blogu Palikota w celu dyskusji. Automatycznie zostałem uznany za popierającego Ruch i otrzymałem tego e-maila [z apelem o zadawanie pytań – red.]”. Lub: „Szanowny Panie! Dlaczego te oszołomy z ruchu poparcia Janusza Palikota nie dość, że puszczają spam do ludzi w ogóle z nimi nie sympatyzującymi, to jeszcze każą zadawać Panu pytania?”.

[srodtytul]Burzyć będzie kościoły[/srodtytul]

Mimo wszystko było to ciekawe doświadczenie. Rzeczywiście – tak jak napisał Palikot – e-maile uświadomiły mi, „czym naprawdę jest Ruch Poparcia”.

Większość listów – mowa o tych, na których autorzy dopisali coś od siebie (bo były też wyglądające na pisane metodą „kopiuj wklej”) – wskazują, że pisali je ludzie o poglądach skrajnych. Na dodatek agresywni. Pytanie „mam nadzieję, że skrzyneczka jest już zapchana”, należało do tych najłagodniejszych.

I chociaż Janusz Palikot w czasie swoich spotkań próbuje rozmawiać na wiele tematów – typu odbiurokratyzowanie administracji czy deficyt budżetowy – to jego zwolenników najbardziej ekscytuje antyklerykalizm. Ekscytuje i motywuje. Gdyby Palikot go nie głosił, to pewnie nie miałby kilku tysięcy deklaracji poparcia.

„Spójrz Pan wreszcie na nieszczęsnego nieudacznika Kaczora, który z ćwockim uporem próbuje uruchomić potencjał tkwiący w zakutych łbach prymitywnych frustratów, wmawiając tłuszczy, że jak ubiją hand-made krzyżami lub rozszarpią na strzępy wszelkich ludzi posługujących się rozumem, nic nie stanie na przeszkodzie, aby w Polsce powstało Królestwo Boże” – napisała pani, która określa siebie i innych zwolenników Ruchu Palikota jako „wykształconych, energicznych ludzi o otwartych umysłach”.

Poczucie wyższości wobec ciemnogrodu to częsty wątek: „Pana Janusza popiera bardzo wielu mądrych ludzi. Jeśli za Palikotem stoi Adam Michnik, to nie mówi panu nic?”.

Dobremu samopoczuciu towarzyszy poczucie misji: „Mały człowieczku, zobaczysz, jak przyszła partia Palikota burzyć będzie kościoły i inne relikty polskiej głupoty”. Albo: „Popieram ile się da, bo ktoś w końcu musi zsekularyzować i unormalnić ten biedny kraj, uwolnić od szajki rydzyków, kurskich, niesiołowskich, pospieszalskich et consortes”.

Większość e-maili była – trzeba przyznać – podpisana imionami i nazwiskami. Często wysyłana ze skrzynek e-mailowych, których adresy również składają się z imion i nazwisk. Nie przeszkadzało to w głoszeniu twierdzeń, że „wyjątkowo postępowa partia Palikota” jest potrzebna, „gdy biskupi pedofile mają się wyjątkowo dobrze”. „Są nas tysiące, wkrótce wyjdziemy na ulice i zmyjemy kościelno-pisowskie bagno”. „Nie damy się manipulować księżom i nic nie jest w stanie nam na przeszkodzie ulepszać naszą Ojczyznę”. „Nie chcemy biernie patrzeć jak Polskę rozkrada czarna watykańska zaraza”. „Kto w tym kraju, poza Ruchem Poparcia Palikota, potrafi przeciwstawić się zakale społecznej, jaką jest religia”.

[srodtytul]Zrobi porządek w tym kraju[/srodtytul]

Stronnicy Palikota okazali się też nadzwyczaj mało odporni na artykuł kwestionujący sukces ich ruchu. Byli zdziwieni, że ktoś ich nie chwali (bo sam tekst nie był krytyką Ruchu, tylko opisywał brak postępów w jego organizowaniu: „Pachołku episkopatu. Tłusty zadek, którego biskupa liżemy?” – zapytał niejaki Krzysztof H. „Napisz coś o rozpasaniu wieprzy w sutannach. Dlaczego nie piszecie ilu homo jest wśród kleru i o skali ich złodziejstwa na narodzie polskim?”. „Czego Pan się boi? Likwidacji bezkarności zboczeńców w sutannach?”.

I jeśli ludzie Ruchu Palikota głoszą hasła tolerancji, to nie dotyczy ona krytykujących ich mediów: „Ksenofobia, antysemityzm, klerykalizm i homofobia wylewa się z waszych sparszywiałych stronic. Ale Janusz Palikot zrobi porządek w tym kraju”. Oraz: „Będziemy głosować na J. Palikota, aby zrobił porządek z taką gazetą jak Rzepa”.Ten ostatni wpis jest ciekawostką, bo pochodzi z e-maila przysłanego przez człowieka, którego rzadkie nazwisko i inne dane są tożsame z pewnym pierwszoligowym sędzią piłkarskim skazanym za ustawianie meczów na półtora roku więzienia (w pięcioletnich zawiasach).

Autorami tych „opinii” nie są anonimowi internauci. Nawet najbardziej agresywne e-maile były podpisane. Co to znaczy dla Janusza Palikota i jego ruchu? To, że dołączają do niego ludzie o poglądach skrajnych, skorzy do agresji i lżenia przeciwników, ekscentrycy, osoby sfrustrowane, a być może niezrównoważone.

Palikot dopiero kompletuje struktury partii, część z tych ludzi obejmie kierownicze funkcje. Wtedy, jako reprezentanci partii, będą zapraszani do mediów. Na początku show, który wtedy zobaczymy, może i będzie śmieszny. Później będzie już tylko straszny. Zwłaszcza gdy czyta się takie zapowiedzi: „Kto oszuka naród – skończy jak ten pacjent w łodzi. Dopiero wtedy pseudopolitycy nabiorą szacunku do ludzi”.

[srodtytul]Kulturalna mniejszość[/srodtytul]

Sprawiedliwość każe dodać, że były też – choć to mniejszość – e-maile spokojne i kulturalne. Ich autorzy próbowali przedstawić swoje racje. „Główne siły polityczne – PiS i PO – sklinczowane w śmiertelnym uścisku już nic dobrego dla Polski nie zrobią. PO staje się konformistyczną partią władzy, a PiS z Kaczyńskim nie stanowi alternatywy dla władzy”.

Te głosy wskazują, że jest grupa wyborców, którzy chcą przerzucić swoje poparcie na Palikota, bo uważają Platformę za partię zbyt prawicową. „Do tej pory popierałem PO, ale za dużo w niej »gowinizmu«”. Na SLD nie mogę zagłosować, m.in. dlatego, że Napieralski nie odciął się stanowczo od partyjnego betonu i robił umizgi do PiS”.

„Głosowałem zawsze na PO, ale po tym, co pokazali z dopalaczami to kompletna kompromitacja, ziobryzm w czystej postaci”.

„Dla osób o poglądach liberalnych nie ma alternatywy. Jestem liberałem i to, co proponuje Platforma Obywatelska nie jest już dla mnie do przyjęcia. Mam na myśli wzrost stawki podatku VAT, brak cięć w administracji publicznej, której rola w znacznej mierze sprowadza się do utrudniania życia obywatelom, a także ciągły powolny marsz tej formacji w stronę opcji chrześcijańsko-demokratycznej. Nie mam ochoty też zagłosować na SLD, ze względu na socjalny charakter tej formacji”.

Problem w tym, że Janusz Palikot uruchomił emocje ludzi o poglądach skrajnych, którzy zagłuszą jego bardziej rozsądnych zwolenników. Zresztą agresywny i prostacko formułowany antyklerykalizm pewnie odstraszy wielu tych, którzy byliby gotowi poprzeć dysydenta z Platformy. Być może Palikot sądził, że zapanuje nad tym żywiołem. To jednak go przerosło.

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne