Jest zło większe niż wojna. Jest nim obojętność na przemoc i zostawianie słabszych ich losowi. I właśnie dlatego mimo wszystkich zastrzeżeń związanych z używaniem zorganizowanej przemocy wypełnianie rezolucji ONZ dotyczącej obrony cywilów w Libii zasługuje na poparcie. Co więcej, postawa państw zachodnich w tej sprawie ma szanse przy odpowiednim wyczuciu stać się nowym otwarciem w polityce międzynarodowej.
Znowu interwencja?
Nauczeni doświadczeniami ostatniej dekady mamy prawo do nieufności wobec wszelkich akcji militarnych, które uzasadniane są prawami człowieka i wspieraniem demokracji. Najbardziej oburzający był tu atak na Irak. USA i ich sojusznicy, w tym niestety Polska, rozpoczęli inwazję, posługując się demokratyczną frazeologią i spreparowanymi dowodami na posiadanie przez reżim Saddama Husajna broni atomowej. Skutkiem tej interwencji było ponad 100 tys. ofiar, chaos w kraju i wzrastająca nienawiść do Zachodu w świecie arabskim. Kiedy przypominam sobie słowa polskich polityków o niewystarczających korzyściach materialnych, jakie nasz kraj uzyskuje z tej wojny, jeszcze dziś robi mi się niedobrze. Demokracja i prawa człowieka wydawały się już beznadziejnie zmiksowane z imperializmem i brudnymi interesami.
Ale stało się coś bez precedensu. Wartościom, które Zachód podeptał, godność przywróciła arabska ulica. Wydarzenia z Tunezji, Egiptu i innych krajów arabskich sprawiły, że sprzeciw wobec dyktatur i żądanie demokracji odzyskały świeżość, na jaką zasługują. Co więcej, Arabowie podważyli rozpowszechnione na Zachodzie – a już w Polsce wszechobecne – przekonanie, że demokracja to typowo zachodni produkt.
Z tego, że nie mamy patentu na demokracje i z pewnością nie mamy prawa pouczać o niej innych, nie może jednak wynikać, że powinniśmy siedzieć teraz cicho i pokutować za dawne grzechy.
Odpowiednie granice
Libię, tak jak inne kraje arabskie, ogarnęła fala demokratyzacji, ale szybko mogliśmy się przekonać, że nie wszędzie musi realizować się ten sam scenariusz co w Egipcie. Po początkowej dezorganizacji siły Muammara Kaddafiego odzyskały zdolność działania i szybko rozpoczęły skuteczną rozprawę z buntownikami. W pierwszych tygodniach marca było już wiadomo, że bez wsparcia z zewnątrz siły rebeliantów zostaną brutalnie spacyfikowane. To, że nie oglądamy w telewizji kolejnego pokazu bezradności wspólnoty międzynarodowej, jest efektem współdziałania między światem arabskim i krajami Zachodu przy zachowaniu procedur ONZ.