Nie tak dawno duet Mariusz Janicki – Wiesław Władyka (jednostka chorobowa: Kaczocentryzm) w tysiąc pięćdziesiątym siódmym, a może ósmym tekście przestrzegającym przed recydywą IV RP zajął się na łamach "Polityki" postulatem silnego państwa. Naturalnie rozszyfrowując go już na wstępie jako po trosze urojenie, a po trosze sprytny koncept pisowskiej opozycji, aby wrócić z tym sztandarem do władzy.
Prowadząc dzień w dzień kanonadę ze 150 luf równocześnie, zawsze się z którejś trafi. To prawda, propagandowy obraz Polski rządzonej przez PO przedstawiany przez polityków PiS i niektórych ich zwolenników to publicystyczna przesada, czasem karykatura. "To niby-państwo ma ograniczoną suwerenność, (...) jest państwem podłym, bo moralnie chorym, skorumpowanym, niesprawiedliwym, wykluczającym biednych i skrzywdzonych. Jest państwem miernym, bo źle działającym, niesprawnym, niechlujnym" – streszcza Duet.
Kto sieje wiatr...
Nie widziałem jednak panów Janickiego i Władyki jako krytyków innej wymyślonej wizji: Polski rządzonej przez demonicznych braci Kaczyńskich. Państwa jednego dnia eksploatującego z monetarystycznym okrucieństwem ludzi pracy, choćby pielęgniarki, które nie mogą sobie zająć gabinetu premiera, choć chcą. Zaś dzień później narzucającego przedsiębiorcom tak straszliwe fiskalne ciężary, że aż im od tego spada podatek dochodowy. Państwa policyjnego, wszystko prześwietlającego, zabijającego lub raniącego przeciwników. Ba, obaj panowie mieli poważne zasługi w propagowaniu tej jakże umiarkowanej wizji. Kto sieje wiatr, zbiera burzę.
Razi mnie porównywanie rządów Platformy do czasów PRL, bo wprawdzie widzę w postępowaniu obecnych władz wiele uchybień i przegięć, ale nie widzę dyktatury. Igranie z tym frazesem jest obrazą ludzi rzeczywiście skrzywdzonych przez totalitarne rządy PZPR. Ale czy to nie znaczący poseł PO, a dziś rzecznik rządu Paweł Graś nie wspominał coś w 2007 roku o analogiach między postępowaniem poprzedniej ekipy a Stasi i Securitate? Czy to nie intelektualiści zbuntowani przeciw ustawie lustracyjnej jęczeli cierpiętniczo: zaraz nas zamkną?
A panowie Janicki i Władyka? Wtedy ochoczo wtórowali, czyniąc z polityki to, czym jest ona dziś. A teraz zżymają się na przeciwników, kiedy i oni zapragnęli odrobiny męczeństwa.