Pan Makowski zamiast na dyskusję stawia na ironię i kpinę z mojej osoby ? na ile udatną, niech czytelnik sam oceni. Odnoszę jednak nieodparte wrażenie, że kilkoma zaledwie zdaniami kompromituje się zupełnie.
Rafał „Dobra Rada" Ziemkiewicz
Mniej istotne jest, że riposta filozofa i publicysty oraz szefa instytucji która pragnie być traktowana poważnie utrzymana jest na merytorycznym poziomie anonimowych internetowych trolli, zdolnych tylko do znudzenia insynuować mi Jarosława Kaczyńskiego jako mojego politycznego guru. Ponieważ Makowski nie jest anonimem, i chciałbym go, mimo iż nie daje do tego dobrych powodów, traktować poważnie, ograniczę się do przypomnienia, że Wielki Konkurs Ziemkiewicza dla Mend Internetowych wciąż pozostaje nierozstrzygnięty. Cenna nagroda wciąż czeka na tego, kto znajdzie choć jeden cytat z moich licznych wypowiedzi, który uzasadniał by dywagacje o „guru" czy moich rzekomych partyjnych afiliacjach. Wystarczy, by pan Makowski znalazł bodaj jeden taki cytat, a Kryształowy Kaczor będzie należeć do niego. Ale jeśli takiego cytatu znaleźć nie potrafi, to niech się postara trochę bardziej, albo niech się zajmie pisaniem na forach pod nickiem i nie kompromituje swego nazwiska. Z faktu, że, jak wielokrotnie pisałem, z dwojga złego wolę inkwizytora od gangstera i sekciarzy od drobnych cwaniaczków nie wynika nic, co by insynuacje pana szefa tzw. instytutu usprawiedliwiało.
Ale przejdźmy do spraw ważnych. Po pierwsze ? pokazuje Jarosław Makowski, że w sposobie myślenia jego środowiska nieprzekraczalnym horyzontem jest Jarosław Kaczyński. Nawet nie chodzi o argumentację w stylu „a w PiS Murzynów biją", ale o to, że Makowskiemu po prostu w głowie się nie mieści, iż jego myślenie miałoby służyć czemukolwiek więcej, niż byciu lepszym od Kaczyńskiego. Na oczywiste stwierdzenie, że wygibasy Makowskiego o koniunkcji i alternatywie są zwykłą demagogią, potrafi on odpowiedzieć tylko tyle, że Jarosław Kaczyński też jest demagogiem. I dumny z siebie wodzi wzrokiem po podwładnych z tzw. instytutu: ale mu powiedziałem, co?
A po drugie: pan Makowski nie zauważa, że Jarosław Kaczyński ? podobnie zresztą, jak i Donald Tusk ? jest politykiem. U polityków hołdowanie zasadzie „cel uświęca środki" to choroba zawodowa. Nie lubię ich za to, nie cenię, ale rozumiem ten mechanizm, który sprawia, że dla polityka skuteczność, sondażowe słupki i nade wszystko wynik wyborczy są najważniejsze.