Reklama

Marek Cichocki o UE - felieton Piotra Zaremby

Mało kto zwrócił uwagę na tekst Marka Cichockiego w zeszłotygodniowej "Rzeczpospolitej" – "Nowy porządek w Europie". To gratka dla jego wieloletnich polemistów w sprawach europejskich.

Publikacja: 23.11.2011 20:06

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Rzeczpospolita

Autor, dawny ideolog unijnego pierwiastka, zdaje się przesuwać na ich pozycje. Przyjmować przeświadczenie, że dla nowych niemiecko-francuskich porządków nie ma dziś rozumnej alternatywy. Nawet jeśli uzasadnia się je nie dziarskim pokrzykiwaniem o postępie, a antydemokratycznym duchem Hobbesa.

Jeśli nie słychać fanfar, to dlatego, że ci polemiści czytają głównie  siebie, więc Cichocki będzie długo pokutował w ich głowach jako "wstecznik". Jak kiedyś Robert  Krasowski czy Cezary Michalski. Na dokładkę on sam nie stawia kropki nad i. Może powiedzieć:  ja tylko referuję stan spraw.

 

 

Zaczyna zestawieniem racji: tych, którzy są zaniepokojeni nowym, "antykryzysowym" kształtem Unii Europejskiej, i tych, którzy nowego porządku bronią w imię bezpieczeństwa. Kończy jednak konkluzją: "Gdzie szukać ratunku? Jedyną odpowiedzią dzisiaj jest, jak się zdaje, autorytatywnie, choć praworządnie zarządzany obszar rozwoju i stabilności, którego projekt już kreśli le Groupe de Francfort". Mielibyśmy więc znowu triumf nieuniknionego? "Wolność to uświadomiona konieczność" – kto to powiedział, koteczku?

Reklama
Reklama

Cichocki stawia też pytania o niewiadome nowego projektu. Mają one jednak charakter raczej  techniczny. Można by kolejnego  deterministę spytać, czy wie,  jakie inne konsekwencje ma jego chłodny flirt z czymś, co nazywa "oświeconym absolutyzmem".  Nowa Europa nie będzie aksjologicznie nawet neutralna.

Mnie wystarczy, że dawny doradca Lecha Kaczyńskiego ma rację w jednym: na drugiej szali, naprzeciw stabilności, mamy wolność. Wartość nie absolutną wprawdzie, ale samoistną i ważną. Tylko że  dla niego to już tylko wartość godna odnotowania, nie obrony.  Tak by wynikało z wystudzonej  analizy.

Cichocki ma rację jeszcze w czymś: gdy w kancelariach Merkel i Sarkozy'ego wykuwa się coś na kształt zwartego programu, po drugiej  stronie mamy na razie postawę, niepokój. Skądinąd w Polsce wyrażany i przez tak ostrożnych polityków jak Paweł Kowal, polityczny przyjaciel Cichockiego. Ja chciałbym, aby ów niepokój był programem, ale nawet jeśli długo nie będzie, jest cenny.

Opóźnianie "nieuniknionego" to zbożne zadanie. Zwłaszcza gdy jest na dokładkę zbieżne z polskim doraźnym interesem, skoro dla naszej gospodarki euro to dziś bardziej zagrożenie niż szansa. Jak napisał poeta: "To wcale nie wymagało wielkiej odwagi nasza odmowa niezgoda i upór". To ta niezgoda i upór są racjonalne.

Autor jest publicystą tygodnika  "Uważam Rze"

Autor, dawny ideolog unijnego pierwiastka, zdaje się przesuwać na ich pozycje. Przyjmować przeświadczenie, że dla nowych niemiecko-francuskich porządków nie ma dziś rozumnej alternatywy. Nawet jeśli uzasadnia się je nie dziarskim pokrzykiwaniem o postępie, a antydemokratycznym duchem Hobbesa.

Jeśli nie słychać fanfar, to dlatego, że ci polemiści czytają głównie  siebie, więc Cichocki będzie długo pokutował w ich głowach jako "wstecznik". Jak kiedyś Robert  Krasowski czy Cezary Michalski. Na dokładkę on sam nie stawia kropki nad i. Może powiedzieć:  ja tylko referuję stan spraw.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: A może czas na reset w sprawie edukacji zdrowotnej?
Analiza
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński jest dziś w gorszej sytuacji niż Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Rzeczpospolita Babska – czy tylko kobiety odpowiadają za niską dzietność?
Analiza
Andrzej Łomanowski: To był tydzień porażek Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie polityczno - społeczne
Vít Dostál, Wojciech Konończuk: Z Warszawy do Pragi bez uprzedzeń: jak Polska i Czechy stały się wzorem sąsiedztwa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama