Polska gospodarka poza UE - Krzemiński

Pozaeuropejska współpraca może wzmocnić polską gospodarkę. Może się także stać bodźcem do nowych poszukiwań w sferze produkcji i organizacji, a także usług intelektualnych – twierdzi socjolog

Publikacja: 02.01.2012 21:01

Ireneusz Krzemiński

Ireneusz Krzemiński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

W ciągu ostatniej dekady znaleźliśmy się w niezwykłej dla polskiego narodu sytuacji – gwarantującej możliwość rozwoju i umocnienia się bez szczególnych zagrożeń dla życia i trwania Polaków. Zjednoczona Europa przybrała stabilną i korzystną dla wszystkich formę Unii Europejskiej. A ta zmieniła kontynent tak bardzo niegdyś burzliwy w stabilny, pokojowo nastawiony oraz bardzo wygodny do życia. Co więcej, nasze niezwykłe dzieło, jakim był pokojowy ruch "Solidarność", który walnie przyczynił się do upadku komunizmu, zbudował w całej Europie (a także poza nią) nowy, pozytywny obraz Polski i Polaków.

Kryzysowe lęki

Niestety, jak to bywa w ludzkim życiu, ostatnie lata zachwiały europejską "wyspą szczęśliwości" i najbliższa przyszłość już tak różowo nie wygląda. Szczytowe osiągnięcie na globalnym polu gospodarczym, jakim wydawała się strefa euro (nowej waluty europejskiej, początkowo jakże zwycięskiej na rynkach), niespodziewanie pogrążyło się w zaskakująco głębokim kryzysie. Upadek euro i rozpad europejskiej strefy walutowej grozi straszliwym kryzysem całej Wspólnocie.

Przy okazji wychodzą na jaw rozmaite, nieprzewidziane okoliczności, ujawniają się wpływy największych i najstarszych aktorów UE. Nie ulega wątpliwości, że konieczne decyzje wymagają znacznie ściślejszego powiązania poszczególnych członków eurolandu i bardziej zintegrowanej, odpowiedzialnej polityki Centralnego Banku Europejskiego. Swoboda pozostawiona uczestnikom strefy euro doprowadziła wszakże do obecnego kryzysu.

Ale zacieśnienie więzów czy wręcz kontrola działań niezależnych dotąd instytucji państw strefy euro rodzi niepokój, zgoła lęk przed pozbawieniem znaczenia państw narodowych. Dotychczasowa integracja sprzyjała ich powodzeniu, a siła krajów rosła dzięki uczestnictwu we Wspólnocie. Teraz pojawia się problem podporządkowania niezależnych instytucji państwowych jednolitemu, europejskiemu zarządowi. Nic dziwnego, że budzi to ostre, emocjonalne reakcje.

W polskiej polityce idea koniecznej, ściślejszej współpracy wywołała histeryczny i całkowicie anachroniczny atak eurosceptycyzmu, który od zawsze tlił się w głowie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i jego podkomendnych. Stąd kompletnie nieuzasadnione oskarżenia o zdradę ministra Radosława Sikorskiego, rzecznika takich rozwiązań, dzięki którym Polska będąca – zapewne długo jeszcze – poza strefą euro miałaby coś do powiedzenia w sprawie gospodarczej – i nie tylko – polityki głównych aktorów unijnej sceny.

Ale okrzyki opozycji brzmią niepokojąco, poruszają bowiem nuty, na które Polaków wyczuliła historia. Nie sądzę, by z hasłami polityków PiS można było na poważnie dyskutować. Są tak przesadne i nierealistyczne, tak naładowane złymi emocjami, że trudno je traktować jako merytoryczne wyzwanie.

Dwustronne układy

Nie wynika stąd jednak wcale, że problemy traktatowe i rozwiązania praktyczne, jakie stają przed całą Unią, nie wymagają rzetelnej debaty. Ale dziś chciałbym się skupić na idei poszerzenia horyzontu myślenia o przyszłości Polski wykraczającego poza Europę.

Historia najnowsza nauczyła nas, że sprawą najważniejszą (także dla możliwości skutecznego kontrolowania polskiego losu) jest sprawna, silna i zamożna gospodarka. Przystąpienie Polski do Unii przyniosło nam – i wciąż przynosi – niezwykle pozytywne efekty. Dzięki temu udało się nam znacząco zmniejszyć cywilizacyjne zapóźnienie (zwane wschodnioeuropejskim), pokonać dystans dzielący Polskę od Zachodu. Nasza obecność w UE to nie tylko ogromny, pozytywny bodziec modernizacyjny, ale także znaczący fakt. Również symboliczny, niedostrzegany i niedoceniany przez opozycję oraz wszelkiej maści eurosceptyków. Polska zaczyna się już wymykać temu szczególnemu, naznaczającemu podziałowi na "Wschód" i "Zachód" Europy. I jeśli nawet ta opozycja do końca jeszcze nie znikła, to nabiera dla nas dużo bardziej pozytywnego znaczenia.

Pozycję, jaką Polska już zdobyła i wciąż zyskuje w zjednoczonej Europie, warto rozsądnie wykorzystać do umocnienia naszego rozwoju gospodarczego. Trudno sobie wyobrazić Polskę inaczej niż jako mocnego i lojalnego członka Unii Europejskiej, dążącego do wzmacniania Wspólnoty, który bierze współodpowiedzialność za nasz wspólny, europejski kontynent. Zarazem uzyskany już przez nas poziom rozwoju wciąż wymaga wzmacniania. Można się więc zastanowić, czy możliwości, jakie ma nasza gospodarka, aktywni polscy przedsiębiorcy, nie powinny skłonić państwa do zdecydowanego wsparcia polskiej ekspansji także poza Europę.

Żyjemy w zglobalizowanym świecie i Polska, mając taki potencjał aktywnych, przedsiębiorczych obywateli, powinna to wykorzystać. Wszakże rozwinięte państwa UE także budują dwustronne układy, które stabilizują ich potężne gospodarki. To udział w globalnym rynku właśnie daje Europie szczególne miejsce.

Ścieżka poza Europę

Warto byłoby przyłożyć się do opracowania polskiej strategii, by tak rzec – ekspansji gospodarczej na tereny wzrastających, nowych, wielkich rynków. Chodzi o swego rodzaju "podbój" poprzez współpracę i efektywną dla nas wymianę rynków globalnych. Można wszak znaleźć wiele nisz produkcyjnych i kooperacyjnych, które pozwolą akumulować polski kapitał i zasoby gospodarcze.

Mam na myśli nie tylko tzw. azjatyckie tygrysy, a więc kraje, o których tak wiele się mówiło na początku polskiej transformacji, ale także choćby Indie. Rzeczą oczywistą jest współpraca z Chinami. Ostatnia wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego (przez Chińczyków precyzyjnie przygotowana także w warstwie symbolicznej) może świadczyć o tym, że warto zaangażować się we współpracę, choć wciąż jest ona problematyczna z powodów moralnych. Ale wiemy przecież, jak intensywnie ze współpracy z Chinami korzystają przodujące gospodarki i społeczeństwa europejskie. Trzeba więc znaleźć także polską ścieżkę.

Być może intensyfikacja wymiany gospodarczej, prowadząca także do współpracy na polu społecznym, to najlepszy sposób, aby w przyszłości można było wyzwolić chińskie społeczeństwo z totalitarnej opresji.

Warto też wspomnieć o Ameryce Południowej i rosnącej potędze Brazylii, nie mówiąc już o wychodzącej z kryzysu Argentynie. Kiedy kilka lat temu Donald Tusk odbył wielką podróż do Ameryki Południowej, spotkała się ona przede wszystkim z prześmiewczymi komentarzami dotyczącymi długiej, wakacyjnej wycieczki premiera. Tymczasem warto odwołać się do tamtej eskapady, a nawet wyruszyć ponownie na tamten kontynent, by podjąć próbę intensyfikacji naszych stosunków gospodarczych z południowoamerykańskimi partnerami. Tym bardziej że żyje tam i działa wpływowa Polonia. Polscy biznesmeni – być może – mogliby być pomocni w drodze na tamte rynki.

Nowe koncepcje strategów

Polskiej gospodarce niełatwo jest konkurować w ramach Unii, która jest rynkiem wymagającym, i długo jeszcze nie osiągniemy takiej wydajności i takiego poziomu technologicznego jak kraje zachodniej Europy. Ale poziom rozwoju, jaki już osiągnęliśmy, jest na tyle wysoki, że Polska może się stać atrakcyjnym partnerem dla modernizujących się społeczeństw i gospodarek. Łatwiej można tam znaleźć nie tylko miejsce na polskie produkty, ale także pole dla polskiej myśli technicznej, nawet jeśli prostszej niż zachodnioeuropejska, to dysponującej tańszymi rozwiązaniami i niewymagającymi tak rozbudowanej infrastruktury jak zachodnia.

Taka pozaeuropejska współpraca może wzmocnić polską gospodarkę dzięki dopływowi nowych środków i sił. Może się również stać bodźcem do nowych poszukiwań w sferze produkcji i organizacji, a także usług intelektualnych. Ważną rolę mogą tu też odgrywać eksport wiedzy i współpraca w dziedzinie nauki i wyższej edukacji. Społeczeństwa takie jak hinduskie czy chińskie wysyłają tysiące swych młodych obywateli za granicę, by zdobywali wiedzę, wykształcenie, kwalifikacje konieczne dla modernizacyjnych wysiłków. Polska – gdzie czeka nas okres niżu demograficznego – ma duży potencjał naukowy i edukacyjny, który naprawdę warto wykorzystać dla tego najważniejszego celu: zbudowania siły i potęgi kraju. A efekty tego będą się liczyły także na europejskim rynku – zarówno gospodarczym, jak i politycznym.

Ten tekst zacząłem pisać długo przed wizytą prezydenta Komorowskiego w Chinach. Ale zarówno sama wizyta, jak i jej treść wskazują, że idee, które tu przedstawiam, pojawiają się już w koncepcjach naszych polityków i strategów. Oby było to rodzajem dobrych życzeń na nowy rok nie tylko dla rządu, ale także dla nas wszystkich.

Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Instytutu Socjologii  Uniwersytetu Warszawskiego

W ciągu ostatniej dekady znaleźliśmy się w niezwykłej dla polskiego narodu sytuacji – gwarantującej możliwość rozwoju i umocnienia się bez szczególnych zagrożeń dla życia i trwania Polaków. Zjednoczona Europa przybrała stabilną i korzystną dla wszystkich formę Unii Europejskiej. A ta zmieniła kontynent tak bardzo niegdyś burzliwy w stabilny, pokojowo nastawiony oraz bardzo wygodny do życia. Co więcej, nasze niezwykłe dzieło, jakim był pokojowy ruch "Solidarność", który walnie przyczynił się do upadku komunizmu, zbudował w całej Europie (a także poza nią) nowy, pozytywny obraz Polski i Polaków.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?