Dwie twarze Włoch

Sugerowanie, że Berlusconi stał się ofiarą lewicowych mediów jest kuriozalne — twierdzi ekonomista

Publikacja: 29.01.2012 16:55

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Zbliża się wenecki karnawał. Wśród setek tysięcy masek, jakie zabłyszczą od mostu Rialto po Plac św. Marka, będą również maski dwie twarze, które przedstawiają jedną twarz w dwóch wyrazach – smutnym i wesołym. Kiedy oglądałem kiedyś jedną z takich masek, pomyślałem, że trudno lepiej opisać Włochy. Trudno znaleźć jeden kraj o tak silnych przeciwieństwach, dwóch odmiennych twarzach.

Włochy to ojczyzna Michała Anioła i Federico Felliniego, ale to również kraj, gdzie prostactwo medialne i wulgaryzm wyzierają z każdego kąta jak nigdzie indziej. To kraj, gdzie produkuje się wspaniałe wina i dobre samochody, ale też kraj, gdzie biznes jest przeżarty przez korupcję, wpływu różnych lobby i rodzinnych klik. We Włoszech powstawały pierwsze nowożytne demokracje, ale też pierwszy reżim faszystowski. I tak można wymieniać.

W ostatnich miesiącach ze względu na kryzys zadłużeniowy, Włochy znalazły się w centrum światowych wydarzeń. I świat znów mógł zobaczyć dwie włoskie twarze. Tę uosabiającą korupcję, nepotyzm, wulgaryzm, szowinizm i polityczną bezsilność – czyli odchodzącego w upokorzeniu Silvio Berlusconiego. I tę uosabiającą przedsiębiorczość, wiedzę, wysoką kulturę i globalne ambicje – czyli nowego premiera Mario Montiego, technokratę z zacięciem.

To nie jest kwestia starcia lewicy z prawicą, jakie odbywało się w ostatnich latach w Hiszpanii, na Węgrzech, czy do pewnego stopnia również w Polsce. To nie jest starcie różnych idei i wizji. Nie zawaham się stwierdzić, że to starcie lepszych Włoch z gorszymi, ładniejszej twarzy z brzydszą. Dlatego tak bardzo dziwi mnie sympatia, jaką Silvio Berlusconiego obdarza Piotr Kowalczuk, wieloletni korespondent różnych mediów z Rzymu. Do oceny Berlusconiego przyłożył on starą sztampę – jest po prawicy, więc trzeba go bronić, atakował komunistów, więc jest nasz. W takim starciu Kowalczuka bym rozumiał. Jednak ta sztampa zupełnie do osoby byłego premiera nie pasuje.

Belzebud w rzeczy samej

„W historii demokratycznego świata nie ma drugiego tak długo, tak bezwzględnie i tak konsekwentnie demonizowanego przywódcy jak Silvio Berlusconi" – napisał w sobotniej „Rzeczpospolitej" Kowalczuk [„Krezus w ogniu"]. „Wszystkie zarzuty były wyssane z palca" – tak autor skomentował dziesiątki procesów wytaczanych byłemu premierowi. Jego zdaniem Il Cavaliere to ofiara europejskich mediów liberalnych, które uczyniły zeń belzebuba. Wróćmy na ziemię. Piotr Kowaluczuk nie tylko nie ma racji wybielając Berlusconiego, choć to bym zrozumiał jeżeli sympatyzuje z tym politykiem, ale podaje niestety wiele zafałszowanych faktów, które zniekształcają obraz Włoch jako kraju i włoskiej sceny politycznej.

Najpierw o tym, dlaczego Kowalczuk moim zdaniem nie ma racji. Cavaliere to symbol wszystkiego, co przeżera niczym rdza włoską gospodarkę i społeczeństwo. Nie jest on jedynym winnym, możliwe nawet, że nie powinien być głównym oskarżonym, ale ze względu na osobowość, zachowania, status, działania polityczne i czas słusznie stał się symbolem gorszych Włoch. To belzebub w rzeczy samej.

Po pierwsze, Włochy to kraj, gdzie pieniądze i tzw. koneksje są po stokroć ważniejsze niż litera prawa. Żeby nie rzucać słów na wiatr – w rankingu Banku Światowego Włochy zajmują 158. miejsce na świecie pod względem jakości egzekwowania prawa – między Kosowem a Kongiem. Dla porównania, Polska, gdzie problem przestrzegania prawa również jest palący, zajmuje w tym rankingu 68. pozycję. A kto jak nie Berlusconi lepiej uosabia włoską plutokrację? Premier, który kontroluje jeden z największych koncernów medialnych, miliarder, który rządzi państwem, a poprzez swoje imperium prywatne również umysłami dużej części obywateli. Trudno o lepszy symbol patologii.

Po drugie, Włochy to kraj, gdzie wpływowe lobby decydują o kierunku polityki gospodarczej, lobby zarówno urzędnicze, pracowników publicznych, jak i dużych firm prywatnych. To kraj, gdzie wpływowi ludzie mogą dla siebie wywalczyć odpowiednie przywileje, kosztem bezrobotnych, kobiet, młodych i imigrantów. A kto jak nie Berlusconi uosabia ten głęboko niedemokratyczny system rządzenia? Wielokrotnie wykorzystywał politykę do własnych interesów, a szczyt jego bezczelności nastąpił latem 2011 r., w okresie, kiedy Włochy stanęły na skraju niewypłacalności. Kraj potrzebował drastycznych oszczędności, tymczasem premier chciał przeforsować ustawę, zgodnie z którą jego rodzinny koncern Fininvest uniknąłby płacenia kary w wysokości 750 mln euro.

Po trzecie, Włochy to kraj, w którym klasa polityczna jest wyjątkowo bezsilna. Nie jest w stanie dokonać żadnych zmian strukturalnych, wprowadzających gospodarkę na drogę szybkiego wzrostu, nie jest w stanie wydostać Włoch z pęt korupcji, osłabić siły związków zawodowych, zwiększyć skuteczności systemu podatkowego (oszustwa podatkowe są szacowane na ok. 200 mld euro rocznie) i zmniejszyć długu publicznego. Lewica niejednokrotnie zawiodła, ale Berlusconi zawiódł jeszcze bardziej. Bo miał odpowiednią siłę polityczną w parlamencie, a nie uczynił nic. Nie wprowadził żadnych zmian. Kto zatem, jak nie on, może lepiej symbolizować bezsilność klasy politycznej?

Po czwarte, i najważniejsze, Włochy to kraj w sposób zaskakujący poniżający kobiety, w różnych wymiarach. W mediach – publicznych i prywatnych – całymi godzinami można oglądać programy, w których główną rolę odgrywają skąpo ubrane młode modelki. Czy to koło fortuny, czy program piłkarski, czy wybory miss listopada Neapolu, nie obejdzie się bez modelek w bikini. Dobrze pokazał to film dokumentalny Videokracja, wyświetlany przed dwoma laty również w polskich kinach. W tej dziedzinie o wyczynach Berlusconiego można napisać książkę. Wystarczy powiedzieć, że Berlusconi zapraszał prostytutki na oficjalne podróże państwowe, załatwiając jednocześnie w trybie przyspieszonym wizy sutenerowi dostarczającymi mu kobiety. Świat liberalny się z tego śmiał, a świat konserwatywny wykrzywiał z odrazy. Kowalczuka to nie mierzi. Cóż, kwestia interpretacji.

Luigi Zingales z Uniwersytetu Chicago (czy ktoś kojarzy tę uczelnię z lewicą?) przeprowadził badanie, które udowodniło, że ekscesy Berlusconiego źle wpływają na postrzeganie Włoch, włoskich towarów i włoskich przedsiębiorstw. Berlusconi po prostu ośmieszał Włochy na świecie, szkodził temu krajowi w sposób trudny do porównania z innym współczesnym przywódcą.

Agresja klasy politycznej

Do tej pory było o tym, w czym moim zdaniem Kowalczuk się myli, co źle interpretuje. Uważam, że broni belzebuba, ale to może być kwestia sporu. Teraz jednak będzie o tym, w czym Kowalczuk pisze ewidentną nieprawdę. Może dlatego, że podejrzewa, iż niewiele osób w Polsce śledzi włoską scenę polityczną?

Opisując zaciekłość, z jaką lewica atakowała Berlusconiego, Kowalczuk zapomina, celowo pomija lub nawet przekręca wiele istotnych faktów. Lewica i prawica leją się równie mocno po głowie. Sugerowanie, że Berlusconi stał się ofiarą lewicowych mediów jest kuriozalne, Kowalczuk dał się przekonać tym Włochom, którzy wierzą, że krajem potajemnie rządzą komuniści. Autor wręcz kłamie, kiedy pisze, że 80 proc. mediów wspiera lewicę. Statystyki oglądalności wskazują, że ok. 40 proc. Włochów regularnie ogląda telewizje należące do rodziny Berlusconich. Masy ludzi czytają gazety wydawane przez ten koncern, a te, które należą do innych wydawnictw, są często dość wyważone. Żeby dopatrywać się lewicowych odchyłów w „Corriere della Sera", lub gospodarczym „Il Sole 24 Ore" (ma nakład porównywalny z „Financial Times"), trzeba być na prawdę uważnym tropicielem wszelkich odchyleń w mediach. Albo nie mieć dystansu do własnych poglądów.

Autor wybrał kilka cytatów wpisów przypadkowych internautów, np. opisujących, że Berlusconiemu trzeba najpierw wyciąć powieki zanim wsadzi się mu kulę w łeb. To dość ciekawy pomysł, żeby na opis atmosfery w kraju przytaczać internautów.

Ja mogę wspomnieć, jak kiedyś z ciekawości odwiedziłem Predappio, miejsce urodzin Benito Mussoliniego, gdzie również znajduje się jego grób. Wzdłuż głównej ulicy miasteczka jest kilkadziesiąt sklepów z figurkami Mussoliniego, Hitlera, Himmlera, znaczkami SS, flagami itd. Przy grobie Duce, gdzie podchodziłem z dużymi obawami ze względu na pokaźną liczbę łysych osób w czarnych glanach, znajduje się księga wpisów, w której można było znaleźć zdanie: „Wodzu, wróć, zniszcz komunistów, którzy powrócili" (wówczas prezydentem został Giorgio Napolitano, były komunista, obecnie człowiek cieszący się dużym autorytetem). To jedno zdanie, które zanotowałem. A były ich setki.

Po co to piszę? Bo we Włoszech atmosfera agresji obu obozów politycznych jest bardzo wysoka. Skrajna prawica oskarża lewicę o komunistyczne korzenie, skrajna lewica prawicę utożsamia z faszystami. Wśród młodych ludzi jest bardzo wielu lewicujących szaleńców, wśród starych łatwo spotkać tęsknotę za Mussolinim. Takie już jest charakter tego kraju.

Wybranie przez Kowalczuka kilku przypadkowych wypowiedzi agresywnych wobec Berlusconiego jako przykład bezprecedensowego demonizowania to manipulacja. To tak, jakby napisać, że polska jest krajem głęboko antysemickim ze względu na okrzyki pojawiające się tu i ówdzie na stadionach.

Rozumiem motywacje Piotra Kowalczuka. Popularność lewicy, w tym komunistów, we Włoszech może budzić odruch niechęci u osób pochodzących z kraju, gdzie komunizm został skompromitowany. Berlusconi zwalczał lewicę jak lew. Ale trzeba umieć odróżnić fakty od sympatii politycznych, gorsze Włochy od tych lepszych.

Autor jest ekonomistą PBP Banku, publicysta, absolwent ekonomii Uniwersytetu Bocconi w Mediolanie. W przeszłości był dziennikarzem „Rzeczpospolitej".

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?