Benedykt w kraju Fidela

Papież przybywa do państwa, w którym więzi społeczne są w rozkładzie, aborcja dostępna na życzenie, a władze nakłaniają obywateli do donosicielstwa - pisze rzecznik kardynała Stanisława Dziwisza

Publikacja: 21.03.2012 18:29

Ks. Robert Nęcek

Ks. Robert Nęcek

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Ojciec święty Benedykt XVI w liście do biskupów kubańskich z okazji dziesiątej rocznicy wizyty Jana Pawła II napisał: „Kościół wpatrzony w Jezusa Chrystusa stara się czynić dobro i promować godność osoby, a dając przykład zrozumienia, miłosierdzia i pojednania, sprawia, że człowiek i społeczeństwo stają się lepsi". Przypomnienie papieskich słów – w przeddzień pielgrzymki na wyspę – wydaje się w pełni uzasadnione. Choć po wizycie Jana Pawła II życie ludzi się nieznacznie poprawiło, to jednak daleko jest jeszcze do normalności.

Pamiętam, że pielgrzymkę Jana Pawła II obserwowałem w Rzymie za pośrednictwem telewizji Telepace. Słynny spacer papieża z Fidelem Castro i słynne zapytanie o godzinę na płycie lotniska. Komentatorzy pisali wówczas: „dyktatorze, godzina wybija".  Media włoskie transmitowały mszę świętą z placu Rewolucji. Można było zobaczyć dwa wizerunki – z jednej strony wizerunek Chrystusa z napisem: „Jezu, ufam Tobie", a z drugiej obraz Che Guevary z napisem: „zawsze do zwycięstwa".

Facet na krzyżu

Obecnie mówi się, że osób regularnie uczestniczących w niedzielnych nabożeństwach jest zaledwie 3 procent. Przykładowo w hawańskiej dzielnicy Casablanka 54 lata temu ustawiono posąg Chrystusa. Było to tydzień przed rewolucją. Fidel Castro obawiał się go usunąć. Z tej racji posadził wokół posągu drzewa, aby przysłonić i zneutralizować jego widoczność. Sam Castro po rewolucji kubańskiej wcale nie poszedł w kierunku Związku Radzieckiego - udał się w kierunku Stanów Zjednoczonych. Niestety Amerykanie nim wzgardzili i obrócili się do niego plecami. Wówczas o pomoc poprosił Moskwę, wchodząc w orbitę sowieckiego oddziaływania.  Działalność Kościoła jest ograniczona. Angażowanie się w życie Kościoła jest ryzykowne, gdyż denuncjowanie wszelkich form działalności – wspólnotowych i religijnych – jest codziennością. Zresztą króluje znana powszechnie zasada „im mniej wiesz, tym krócej będziesz przesłuchiwany". Jeszcze w 2010 roku dzieci w szkołach na rozpoczęcie zajęć przy akompaniamencie bębenków wykrzykiwały: „niech żyje Fidel, niech żyje wolna Kuba!".

Władze kubańskie źle reagują na mówienie o pomocy społecznej, gdyż na Kubie - jak głosi oficjalne stanowisko - „nie ma komu pomagać"

Pamiętam także stan świadomości religijnej przeciętnego Kubańczyka, kiedy pewien mężczyzna po wejściu do świątyni zapytał, patrząc na krzyż: „Co to za facet na tym krzyżu?". Dodatkowo, więzi społeczne są w rozkładzie, aborcja dostępna na życzenie, polityka nakłaniająca do donosicielstwa kwitnie, a rodzina traktowana jak zagrożenie, gdyż kultywuje wartości stanowiące zagrożenie dla reżimu. Na Kubie w dalszym ciągu są więźniowie polityczni.

Płacenie lekarzami

Warto podkreślić, że na Kubie co druga młoda osoba wyraża zainteresowanie studiami medycznymi. Skąd się takie zainteresowanie wzięło? Otóż Castro sprowadzając ropę od Chaveza z Wenezueli i autobusy z Chin – nie mając pieniędzy – płacił lekarzami. Średnia kubańska pensja wynosi 25 dolarów. Tymczasem lekarz w Chinach i Wenezueli zarabiał więcej. Był więc zadowolony z kontraktu. Natomiast różnicę zachodzącą między faktycznym wynagrodzeniem a sumą wypłacaną lekarzowi inkasowało państwo.

Ciekawą i pożyteczną pracę wykonywał na wyspie były ambasador Zakonu Maltańskiego w Hawanie Przemysław Hauser. Zbudował jadłodajnie, które wydają ciepłe posiłki. Wziął pod opiekę szpital dla trędowatych. Wyposażył go w aparaturę medyczną sprowadzoną z Polski i USA. Jego robota nie była łatwa, gdyż władze źle reagują na mówienie o pomocy, gdyż na Kubie – jak głosi oficjalne stanowisko – „nie ma komu pomagać, można jedynie współpracować". A współpracować można jedynie wtedy, kiedy do współpracy zostanie się zaproszonym.

Dlatego ambasador Hauser podjął nieoficjalną współpracę z hierarchią kubańską. Będąc filmowcem, organizował na wyspie – w ramach projektu ambasady zakonu – „Kino duchowe", sprowadzając profesjonalne zestawy kinowe, z których korzystają kubańskie parafie. W ten sposób Kubańczycy mogli mieć kontakt z niezależnym kinem.

W takiej oto sytuacji Benedykt XVI odwiedzi Kubańczyków. Pisząc do nich list, podkreślił: „Zapewniam wszystkich Kubańczyków, że ich pragnienia i troski są mi bliskie. Nieustannie proszę Pana, aby was obdarzał mocą i wielkodusznością, która wam pozwoli każdego dnia coraz głębiej przeżywać wiarę i gorliwiej zabiegać o to,  by świat był oświecany przez Ewangelię".

Autor jest rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej, wykładowcą nauki społecznej Kościoła i dziennikarstwa na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II i konsultorem ds. mediów Konferencji Episkopatu Polski

Ojciec święty Benedykt XVI w liście do biskupów kubańskich z okazji dziesiątej rocznicy wizyty Jana Pawła II napisał: „Kościół wpatrzony w Jezusa Chrystusa stara się czynić dobro i promować godność osoby, a dając przykład zrozumienia, miłosierdzia i pojednania, sprawia, że człowiek i społeczeństwo stają się lepsi". Przypomnienie papieskich słów – w przeddzień pielgrzymki na wyspę – wydaje się w pełni uzasadnione. Choć po wizycie Jana Pawła II życie ludzi się nieznacznie poprawiło, to jednak daleko jest jeszcze do normalności.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę