Koszmarny sen PiS-u
Wrażenie spektakularnego zwycięstwa strony antyzamachowej, związane przede wszystkim z konferencją prokuratury, zakłóciło ten proces. Opublikowany w piątek sondaż TNS Polska potwierdza najradośniejsze wizje zwolenników Platformy i najgorsze koszmary PiS-owców – PO odbudowało silną przewagę nad partią Kaczyńskiego, zyskując 12 punktów przewagi. Co prawda, wcześniejsze badanie Wirtualnej Polski było dla PiS-u łaskawsze. W tym wykonanym również już po feralnej konferencji Kaczyńskiego badaniu wyniki obu głównych partii wręcz zbliżyły się do siebie (poprzedni sondaż – PO 33, PiS 31 proc., najnowszy – PO 31, PiS 30 proc). Ale oczywiście sondaż TNS był wykonany w momencie, w którym informacja o „zamachowym przestrzeleniu się" Kaczyńskiego zdążyła już utrwalić się w świadomości Polaków, dlatego wydaje się ważniejszy.
Partia Kaczyńskiego jest więc w poważnym kłopocie, rezultaty jesiennej ofensywy (prof.Gliński, merytoryczne debaty, emocjonalne wychłodzenie przekazu) są zagrożone. Ewidentnie w grupie tych wyborców, którzy rozczarowani do Platformy zaczynali zbliżać się do PiS, nastąpił zwrot. Ogłoszenie, że na Siewiernym nastąpił zamach, a następnie spektakularne zdezawuowanie tej tezy przez prokuraturę wzmocniło myślenie pt. „PiS to partia niepoczytalna". I reanimowało zjawisko wsparcia dla PO jako ugrupowania broniącego kraju przed szaleńcami.
Pytanie jednak, czy jest to efekt trwały. Bo nawet w sferze, która przyniosła PiS-owi tę tak według TNS spektakularną porażkę, jak sprawa smoleńska, pojawiają się zarazem niepokojące dla Platformy sygnały, mogące osłabić pozytywny dla Tuska efekt samobójczej szarży Kaczyńskiego.
Zwróćmy bowiem uwagę, że szereg postaci publicznych, nie kojarzonych z PiS-em, zajęło tu ostatnio stanowisko heretyckie z punktu widzenia antykaczystowskiej ortodoksji. Aleksander Kwaśniewski opowiedział się za powołaniem międzynarodowej komisji, mającej zbadać katastrofę. Nieco podobnie wypowiedział się Lech Wałęsa. Najwyraźniej ich polityczna intuicja jest odmienna niż okołoplatformerskiego mainstreamu, który trwa przy sprzeciwie wobec takich postulatów.
Kwaśniewski i Wałęsa chcą, aby ustalenia nowej komisji przekonały tych, którzy zaczęli się wahać w poparciu dla tez Millera. I może jest to plan realistyczny. Ale doraźnie ich wsparcie dla „oszołomskiego" postulatu może przekonać jakąś część wahających się, że jednak w śledztwie smoleńskim coś było bardzo nie w porządku. W oczywisty sposób bije to w Platformę.
Coraz mniej jednoznaczności
Istnieje jeszcze inny czynnik. Kiedy Ruch Palikota zażądał dymisji rządu w związku ze skandalicznym prowadzeniem smoleńskiego śledztwa, działał cynicznie. Dzień później zdezawuował własny wniosek. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że Palikot to polityk mentalnie ważny dla sporej części Polaków nastrojonych przeciwpisowsko. A dla wszystkich –symbolizujący najostrzejszą antytezę dla „wiary smoleńskiego ludu". Jeśli więc z jego ust mogło wypłynąć takie z punktu widzenia antykaczystów horrendum, w pewien sposób zdejmuje to stempel oszołomstwa z tez zarówno zamachowych, jak i łagodniejszych – mówiących „tylko" o skandalicznym postępowaniu rządu w smoleńskim śledztwie.