Lekcja dla katolików

Dramatyczny wybór Benedykta każe stawiać pytanie o siłę i skuteczność współczesnego Kościoła – pisze politolog z UKSW

Publikacja: 21.02.2013 18:24

Lekcja dla katolików

Foto: Rzeczpospolita

Red

Szokująca wiadomość o abdykacji papieża Benedykta dla milionów wierzących i nie wierzących na całym świece oznacza prawdziwy wstrząs i jakiś rodzaj trzęsienia ziemi. Biskup Rzymu, symbol jedności, trwałości i powagi Kościoła ogłasza oto, że jest zbyt słaby by dalej kierować Kościołem.

Wielu uznać może to za przejaw modernizacji Kościoła, który rezygnuje z archaicznego – dla współczesnego świata – systemu władzy dożywotniej. Inni zobaczą w tym kryzys i porażkę papieża, który nie nadążą za współczesnością i jej wyzwaniami. Większość – nakręcana przez znawców tematu – rzuci się w spekulacje dotyczące koloru skóry, poglądów i pochodzenia nowego papieża.

Zanim jednak ulegniemy magii spekulacji, przecieków czy porównań, warto zatrzymać się na sekundę i pomyśleć co właściwie stało się 11 lutego 2013. W dniu który bez wątpienia przejdzie do historii, i to nie tylko historii Kościoła.

Chrześcijaństwo to wolność

Po pierwsze zatem warto podkreślić i zapamiętać, że decyzja papieża jest dla współczesnego świata niezwykłą lekcją wolności. W swym dramatycznym geście i dramatycznej decyzji papież Benedykt pokazał bowiem wszystkim, wierzącym i nie wierzącym, że człowiek zawsze, do końca, pozostaje wolny. Bez względu na ciążącą na nim odpowiedzialności, powagę urzędu, przyzwyczajenia, tradycję i oczekiwania.

Ta papieska lekcja wolności szczególnego znaczenia nabiera dziś, w świecie w którym wolność przeciwstawia się religii, a chrześcijaństwo prezentowane jest jako pusta rutyna.

Dramatyczny wybór biskupa Rzymu, zwłaszcza w kontekście innego zupełnie wyboru jego wielkiego poprzednika, jest dowodem na to, że wolność należy do samej istoty i pozostaje centrum chrześcijaństwa. Stając ze swą decyzją i sumieniem naprzeciw zdumieniu a może i rozczarowaniu milionów wiernych, podkreśla papież wolność sumienia każdego z nich. Zaświadcza, że chrześcijaństwo jest nie zamkniętym zbiorem gotowych recept i łatwych odpowiedzi ale dramatem codziennych wyborów, między często pozornie równorzędnymi wartościami. Wiernością, które nie zwalnia nigdy z trudnych decyzji i osobistej odpowiedzialności.

Rozmodlony i coraz bardziej schorowany papież pokazuje też współczesnemu światu, że ludzka wolność nie rodzi się z krzykliwych manifestów, rewolucji, buntów czy prowokacji. Rodzi się, dojrzewa i przynosi – czasem wstrząsające – owoce właśnie w ciszy ludzkiego sumienia. W upartym pytaniu: gdzie jestem?, kim jestem?, na czym dziś polega maja odpowiedzialność wobec bliźnich? Dokąd dziś prowadzi mnie Droga, Miłość, Prawda, która mnie wybrała, i którą wybrałem?

Ludzie tworzą historię, nie odwrotnie

Decyzja Benedykta to po wtóre demonstracja roli jednostki i jej sumienia w dziejach ludzkości.

Poprzedni XX w. nauczył nas dosadnie, że historii, a w każdym razie tych lepszych jej kart nie zapisują wielkie idee, społeczne prawidła, czy logika postępu. Historię tworzą i zmieniają zawsze konkretni ludzie. Ich sumienia, upór, determinacja i niezgoda na zastany świat. Czasem strach, podłość, małość, obłuda. Czasem odwaga, męstwo i przenikliwość.

Dziś jednak, w świecie globalnej sieci, wielkich procedur i nowoczesnych technologii, które determinują wszystkie niemal ludzkie działania, zdajemy się o tym jakby zapominać. Współczesny człowiek, jego najgłębsze nadzieje, marzenia, lęki  i pragnienia, zdają się być z góry zaplanowane i przewidziane, przez naukowe programy, reklamowe kampanie i skomplikowane obliczenia komputerów. Całe nasze życie jawi się coraz bardziej jako wielka historyczna tendencja, której wydzieramy właśnie ostatnie tajemnice.

W tym świecie wielkich projekcji, tendencji i narracji papież Benedykt jeszcze raz staje po stronie pojedynczego człowieka. Po stronie jego wolności i podmiotowości, słabości i wielkości. Pokazuje, że to ludzie tworzą historię nie odwrotnie. Przypomina, że najcenniejsze i najbardziej twórcze w życiu społecznych  i osobistym jest zwykle to co nieprzewidywalne, niepewne, zaskakujące. Uczy odwagi i gotowości na zmianę.

Siła bezsilnych

Po trzecie wreszcie zauważyć warto, że dramatyczny wybór Benedykta, zwłaszcza w kontekście odmiennego wyboru Jana Pawła II, stawia też przed wieloma pytanie o siłę i skuteczność współczesnego Kościoła. O to, czy w gwałtownie zmieniającym się i – przynajmniej w Europie – laicyzującym świecie, wielka globalna instytucja jaką jest Kościół może pozwolić sobie na tak otwarte demonstrowanie słabości i bezsilności.

Przywołując je warto na chwilę wspomnieć słynny esej opublikowany jesienią roku 1978, przez nieznanego jeszcze wówczas w świecie czechosłowackiego dysydenta sygnatariusza Karty 77, Vaclava Havla, pt. Siła bezsilnych . Składając w ten sposób hołd - zamęczonemu przez StB – wielkiemu filozofowi Janowi Patocce tworzył w nim Havel zarazem credo i manifest dysydentów XX w. Unikaj pozorów, strzeż się małych codziennych kłamstw, żyj w prawdzie – oto siła słabych, bezsilnych i zniewolonych. Oto droga do podmiotowości, wolności i godności – pisał 40 lat temu Havel.

Czas komunizmu, prześladowań i politycznych dysydentów, także dzięki męstwu i odwadze Vaclava Havla na szczęście minął. Wiele jednak wskazuje, że w jakimś sensie dysydencki los czekać może w Europie XXI. i Kościół i katolików. Już dzisiaj bowiem uporczywe trzymanie się dwu kamiennych tablic, odważne powtarzanie prawdy o godności, naturze i powołaniu człowieka, otwarte przyznawanie się do Ewangelii, w oczach wielu europejskich społeczeństw czyni z katolików garstkę odszczepieńców, mówiących niezrozumiałym i szkodzącym postępowi językiem.

Im wszystkim, a także ich dzieciom i wnukom, którzy akceptowani będą być jeszcze mniej, i umierający na oczach świata Jan Paweł II i abdykujący Bedendykt, mówią dokładnie to samo: w świecie masek, złudzeń, gier i pozorów miejcie odwagę żyć w prawdzie waszej wiary i waszych sumień. Także w prawdzie waszej słabości i bezradności. To jest wasza siła. To jest siła i szansa Kościoła.

Szokująca wiadomość o abdykacji papieża Benedykta dla milionów wierzących i nie wierzących na całym świece oznacza prawdziwy wstrząs i jakiś rodzaj trzęsienia ziemi. Biskup Rzymu, symbol jedności, trwałości i powagi Kościoła ogłasza oto, że jest zbyt słaby by dalej kierować Kościołem.

Wielu uznać może to za przejaw modernizacji Kościoła, który rezygnuje z archaicznego – dla współczesnego świata – systemu władzy dożywotniej. Inni zobaczą w tym kryzys i porażkę papieża, który nie nadążą za współczesnością i jej wyzwaniami. Większość – nakręcana przez znawców tematu – rzuci się w spekulacje dotyczące koloru skóry, poglądów i pochodzenia nowego papieża.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA