Szokująca wiadomość o abdykacji papieża Benedykta dla milionów wierzących i nie wierzących na całym świece oznacza prawdziwy wstrząs i jakiś rodzaj trzęsienia ziemi. Biskup Rzymu, symbol jedności, trwałości i powagi Kościoła ogłasza oto, że jest zbyt słaby by dalej kierować Kościołem.
Wielu uznać może to za przejaw modernizacji Kościoła, który rezygnuje z archaicznego – dla współczesnego świata – systemu władzy dożywotniej. Inni zobaczą w tym kryzys i porażkę papieża, który nie nadążą za współczesnością i jej wyzwaniami. Większość – nakręcana przez znawców tematu – rzuci się w spekulacje dotyczące koloru skóry, poglądów i pochodzenia nowego papieża.
Zanim jednak ulegniemy magii spekulacji, przecieków czy porównań, warto zatrzymać się na sekundę i pomyśleć co właściwie stało się 11 lutego 2013. W dniu który bez wątpienia przejdzie do historii, i to nie tylko historii Kościoła.
Chrześcijaństwo to wolność
Po pierwsze zatem warto podkreślić i zapamiętać, że decyzja papieża jest dla współczesnego świata niezwykłą lekcją wolności. W swym dramatycznym geście i dramatycznej decyzji papież Benedykt pokazał bowiem wszystkim, wierzącym i nie wierzącym, że człowiek zawsze, do końca, pozostaje wolny. Bez względu na ciążącą na nim odpowiedzialności, powagę urzędu, przyzwyczajenia, tradycję i oczekiwania.
Ta papieska lekcja wolności szczególnego znaczenia nabiera dziś, w świecie w którym wolność przeciwstawia się religii, a chrześcijaństwo prezentowane jest jako pusta rutyna.