Wydana w Petersburgu w 1895 r. publikacja Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego wymienia sto kilkadziesiąt polskich nazwisk wiążących się z życiem zauralskiego regionu. W jednej ze szkół warszawskich, w której gościłem, nikt nie znał nazwisk Jana Czerskiego, Benedykta Dybowskiego czy Aleksandra Czekanowskiego, twórców chlubnej epopei poznania Syberii.
Inaczej jest w Rosji, gdzie ślad tych zasłużonych ludzi widnieje na mapach geograficznych, a szerokie kręgi społeczeństwa zachowują ich w pamięci, często nawet traktując jako swoich. Szkoda, że wielcy patrioci nie doczekali się podobnego uznania w swojej ojczyźnie. Rodzimi naukowcy rekrutowali się głównie spośród tysięcy skazanych za udział w powstaniach narodowych na syberyjską katorgę. Ale nie brakło i emigrantów za chlebem. Inteligencja pozbawiona w kraju perspektyw poszukiwała lepszych warunków życia w oddalonych rejonach cesarstwa. Szacuje się, że na początku XX wieku wychodźstwo polskie za Uralem liczyło 70 tysięcy. Utrzymuje się, że co czwarty Sybirak ma polskie korzenie i w Irkucku wspominają, że „wprawdzie Syberię zdobyli Kozacy, ale zagospodarowali Polacy".
Nie poszukujmy winnych
Pobudzony do refleksji, postanowiłem zorganizować wyprawę „Szlakiem polskich badaczy Syberii". To misja przypominająca o chlubnym polskim dziedzictwie narodowym na kresach państwa rosyjskiego, ale i droga do wzmocnienia wizerunku Rosji w Polsce i odwrotnie, oraz kurs do normalizacji stosunków między naszymi krajami i budowy poprawnych stosunków dobrosąsiedzkich.
Dla wielu Sybir to budząca grozę przeklęta ziemia, symbol cierpienia pokoleń Polaków. Jednak współczesna historiografia Syberii dowodzi, że w złożonych dziejach polskiego dziedzictwa za Uralem jest to obraz uproszczony, pomijający wieloaspektowość polskiej obecności w tamtym regionie świata. Jako poddani Imperium Rosyjskiego pracowali na rzecz nauki, kultury i dając wkład w rosyjską cywilizację, potrafili odnaleźć tam swoje miejsce.
Czas przysłonił gorzką prawdę. Dawne, kojarzone zbyt jednostronnie w umyśle Polaków dzieje ustępują miejsca zupełnie nowym realiom. Jak mało kto znam zauralską planetę, w jej najdalszych zakątkach spędziłem łącznie ponad 12 miesięcy. Bywałem w miejscach, do których nie docierali nawet dziennikarze rosyjscy. Stąd nie lękam się dołączyć do historyków, którzy utrzymują, że powinniśmy odmitologizować jej czarny wizerunek, który utrwalił wiele rażących stereotypów. Uważam, że na zdumiewający wysiłek pionierskiego poznania Syberii przez Polaków warto spojrzeć poprzez problematykę etnografii oraz nauki o ziemi i odsunąć na plan dalszy sprawy natury politycznej. A to wiąże się z odmiennym podejściem do literatury, w której główny akcent przesunięty jest na ciężki los i martyrologię Sybiraków z przymusu.