Tam, gdzie trwa wojna, gmatwają się sensy i tworzą się supły. To nie musi być wojna krwawa, wystarczy, że jest na słowa i emocje. Przykładów wokół bez liku, a im dalej w las, tym będzie ich więcej.
Wojna o Elbląg zamazała fakt, że barwy partyjne prezydenta nie powinny mieć znaczenia, ważne są jego umiejętności zarządzania miastem. Najlepiej, kiedy jest bezpartyjny, to zwiększa szanse, że będzie kompetentny. Do tej pory największe sukcesy, nie tylko w dużych miastach, odnoszą prezydenci bezpartyjni lub mało przywiązani do swojej partyjności. Liczą się wtedy umiejętności, a nie partyjne okoliczności. Kiedy jeździ się po Polsce, na pierwszy rzut oka widać: gospodarz dobry, bezradny czy beznadziejny.
W ramach „naszej zimnej wojny domowej" najważniejsze, czy nasz – nie nasz, drugorzędne, co potrafi. Można było w Elblągu obserwować, jak uwikłanie bitewne zaciemnia obraz. Ważnym przyczółkiem wojny był kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej, którego nie ma, a mógłby być. Czy ma on sens ekonomiczny, ekologiczny? Mieszkańcy i politycy powinni wysłuchać argumentów i spokojnie je rozważyć. Nie było na to chyba przestrzeni... Słuchając potem triumfalnych okrzyków tych, co odbili Elbląg z rąk wroga, nie słyszę dyskusji pomysłu, jak zarządzać miastem. Na szczęście za rok będzie nowy sprawdzian. Z taką wojną demokracja sobie na szczęście poradzi, są tylko straty czasu i sensu.
Następny bój szykuje się o Warszawę. Może warto oszczędzić miasto, które tyle przeszło? Kocham Warszawę, w jej obronie zginął mój dziadek, moja matka była sanitariuszką w czasie powstania, pamiętam ruiny miasta i codziennie widzę, jak na współczesnej siatce ulic drży sieć moich wspomnień lat. Okaleczona przez wojnę, zasługuje na szczególną czułość i troskę. Na szczęście wiele zmieniło się na lepsze, z burej stała się kolorowa, z nudnej ciekawa. Ale są błędy i zaniechania. Nawet jeśli teraz brakuje pieniędzy, to nie powinno brakować wizji. Ona nie kosztuje. Ale jej nie widać. Kolejni prezydenci Warszawy zdawali się nie wiedzieć, co to jest „gra w miasto", (tylko pierwszy prezydent miasta po 89 roku, Stanisław Wyganowski, był urbanistą). Brakuje środków, ale w mieście bardzo dużo można zmienić, bez bardzo dużych pieniędzy. Czy w referendum zmienić Gronkiewicz-Waltz? Proszę bardzo, lecz nie po to, by wygrać wojnę, ale poprawiać. Jakie macie pomysły, wizje? Nic nie widzę, nic nie słyszę.
Oddala się wrzawa wokół awantury na wykładzie prof. Zygmunta Baumana. Przy okazji przeoczono, że Bauman to jeden z najwybitniejszych diagnostów stanu rzeczy naszego świata. Od lewej do prawej strony podobnie czujemy, stan rzeczy jest alarmowy. Rozumiem niepokoje moralne wobec przeszłości. Jestem teraz bardziej jednak skłonny patrzeć w przyszłość. Dziwi, że tropiciele grzechów profesora zażądali od niego samokrytyki, jak w czasach stalinowskich. A przecież on nie ucieka od refleksji nad swoim uwikłaniem. Nie wyrywa jednak włosów z głowy, w wieku niemal 90 lat ma ich niewiele. Ciekawe, że Bauman ma podobnie krytyczny stosunek do współczesności jak jego prawicowi pogromcy. Ktoś z grzechem pierworodnym nie może mieć jednak racji. Ciekawe, że najgwałtowniej za grzechy przeszłości atakują ci, którzy sami nie mogli się sprawdzić, byli za młodzi albo się bali. Ci ostatni zwykle najbardziej zajadli. Prof. Władysław Bartoszewski, który przeszedł wszystko, co złe w czasach wojny i PRL, jest o wiele bardziej tolerancyjny.