Byłoby niedobrze, gdyby ogromne poruszenie, jakie wywołał zamieszczony w portalu internetowym „Tekst zawierający lokowanie produktu" autorstwa Tomasza Lisa, ograniczyło się jedynie do płytkich personalnych złośliwości i mało odkrywczych narzekań na stan dziennikarstwa. Wyczyn jednej z ważnych postaci świata mediów w Polsce powinien stać się sygnałem alarmowym i wezwaniem do poważnej dyskusji. Dyskusji nie tylko o standardach w środkach przekazu aktualnie obowiązujących, ale przede wszystkim o tym, czy i w jaki sposób jakikolwiek system wartości powinien w nich funkcjonować.
Przypadek Tomasza Lisa, który w tekście autorskim reklamował napój i hotel, jest głośny, ale nie jest czymś unikalnym. Niemal w tym samym czasie Rada Etyki Public Relations ostro skrytykowała Marcina M. Drewsa, blogera, uznając, że jego tekst „Lubisz moczyć kij? Śmiało, nie krępuj się!", będący recenzją symulatora wędkarskiego, jest de facto artykułem reklamującym firmę, w której autor, tworząc swój materiał, był PR managerem. A Eryk Mistewicz, dziennikarz i specjalista ds. marketingu politycznego, już wiele miesięcy temu zwracał uwagę, że polskie blogi technologiczne na dużą skalę „prostytuują się (trudno o inne określenie), sprzedając powierzchnię dziennikarskich tekstów na metry".
Łyknęli bez oporu
Lokujący produkt tekst Lisa dał wielu dziennikarzom okazję do poużywania sobie na nim, ironizowania, wytykania rozmaitych rzeczy, odreagowania kompleksów i zazdrości oraz rozładowania emocji. Ale, jak zwrócił uwagę serwis WirtualneMedia.pl (przynajmniej początkowo) w komentarzach pod wpisem Tomasza Lisa przeważały głosy neutralne i pozytywne. Tylko niektórzy zwracali uwagę na obecność marki napoju w tekście. Wielu „łyknęło" rzecz bez oporów czy choćby tylko wątpliwości.
Czy stara gwardia się myli
Właśnie ta reakcja czytelników sprawia, że tekst redaktora naczelnego polskiej edycji „Newsweeka" może i powinien stać się asumptem do fundamentalnej rozmowy o mediach w kraju nie tylko ze względu na pozycję jego autora.
Nie mniej ważne są podjęte przez redaktora naczelnego portalu, który rzecz zamieścił, próby intensywnej obrony nie tylko tego jednego konkretnego przypadku, ale całej przyjętej przez jego firmę strategii i kształtu modelu biznesowego.