Dyrekcja Starego Teatru zdecydowała się wczoraj zawiesić próby do „Nie-boskiej komedii", o której scenariuszu, kalającym rzekomo świętości, donosił krakowski „Dziennik Polski", dodając, że z prób zrezygnowało kilku ważnych artystów. Tymczasem wczorajsze oświadczenie podpisała nie tylko dyrekcja, ale i cały zespół aktorski.
Świętoszki kanonizują obrazoburcę
Nie oznacza to przyznania się do popełnionych i niepopełnionych błędów, ponieważ najważniejsza informacja w oświadczeniu dotyczy zapewnieniu aktorom spokoju na scenie, również w pracy nad „Nie-boską komedią", do premiery której wcześniej czy później dojdzie. Efekt polemiki prowadzonej na łamach „Dziennika Polskiego" dało się łatwo przewidzieć – dyrekcja i zespół się skonsolidowały. Po raz pierwszy od wielu tygodni Stary Teatr może wystąpić w mediach nie jako zespół głęboko podzielony, lecz zjednoczony.
Trudno się dziwić. Gdy rozmawiałem z jedną z aktorek, które zrezygnowały z udziału w próbach, podkreślała, że jest wściekła na postawę mediów, które, cytuję, „węszą w teatrze za krwią". Nie chciała komentować przebiegu prób do „Nie-boskiej komedii", ponieważ jest to niezgodne z kodeksem aktorskim.
Ale nie wszyscy tak uważali. Dlatego relacje na temat scenariusza tworzonego na kanwie „Nie-boskiej komedii", w nawiązaniu do wcześniejszej inscenizacji Konrada Swinarskiego, znalazły się w prasie z tyle ostrym, ile naiwnym komentarzem o kalaniu świętości. Pierwszym grzechem naiwności jest oburzenie na fakt, że utwór stanowił jedynie inspirację do powstania nowego spektaklu. Każdy, kto bywa w teatrze, zdaje sobie sprawę, że klasyka poddawana jest przeróbkom. Każda sztuka Szekspira ma swój pierwowzór w znanym już motywie. Oczywiście trudno uważać każdego współczesnego dramaturga za geniusza, ale robienie ludziom wody z mózgu też nie jest idealnym rozwiązaniem.
Zajmuję się krytyką teatralną od dwudziestu lat i już po pierwszym przeczytaniu doniesień „Dziennika Polskiego" nie miałem wątpliwości, że powstaje spektakl będący grą ze stereotypami, prowokujący stereotypami – również w celu ich ośmieszenia. Temat jest drażliwy – to antysemityzm, ale ten wątek w twórczości Krasińskiego był już wielokrotnie omawiany, a hrabia Zygmunt, delikatnie mówiąc, o Żydach nie był najlepszego zdania. Tym bardziej należy odróżnić operowanie stereotypami od kpiny z nich. A już na pewno nie pisać recenzji przed premierą. Media muszą reagować szybko, ale bez przesady.