Chwyta się każdego możliwego sposobu, żeby ukryć swoje nieobyczajne przypadki, ale odnosi skutek odwrotny od zamierzonego. Jego gra obliczona jest na odcięcie od informacji potencjalnego elektoratu ze swojego okręgu wyborczego, co świadczy o tym, że wciąż ma polityczne ambicje.
W czasie obowiązującego „Kronikę Tygodnia" rocznego zakazu publikacji o sprawie szantażowania posła przez prostytutkę odbędą się cztery ważne wydarzenia polityczne: wybory do Parlamentu Europejskiego, samorządowe, parlamentarne i prezydenckie. W przypadku kandydowania przez Szeligę lub udzielenia przez niego poparcia jakiemukolwiek kandydatowi w którychkolwiek z powyższych wyborów zakaz publikacji pozbawi wyborców dostępu do istotnych informacji dotyczących Piotra Szeligi.
Rolą dziennikarzy jest rozpowszechnianie informacji i idei dotyczących spraw będących przedmiotem publicznego zainteresowania i mających publiczne znaczenie. Nakładając na „Kronikę Tygodnia" zakaz publikacji, Sąd Okręgowy w Warszawie ogranicza podstawową wolność i zasadę demokratycznego państwa prawa, jaką jest wolność prasy.
Cenzura? Panie pośle, na to naszej zgody nie ma! „Kronika Tygodnia" to „public watchdog", który reaguje na wszelkie nieprawidłowości i zapewnia opinii publicznej rzetelną informację. Bo kto jak nie prasa, w szczególności ta lokalna, związana z okręgiem wyborczym, ma pilnować i kontrolować, żeby takie rzeczy nie miały miejsca, a wszystkie nieprawidłowości były napiętnowane – tym bardziej jeśli wobec posła stosuje się szantaż.
3 kwietnia 2014 r. przed Sądem Rejonowym w Lublinie rozpocznie się proces szantażystów posła; tu sąd nie zgodził się na wyłączenie jawności mimo wniosku pełnomocnika parlamentarzysty. To oznacza, że inne redakcje będą mogły proces relacjonować, a „Kronika Tygodnia" nie. A przecież my tak jak inni płacimy podatki. I jak cała opinia publiczna mamy prawo wiedzieć, na co przeznaczają je posłowie.