„My mieliśmy wielkie plany" jest jedną z tych fraz, które Jarosław Kaczyński powtarza najczęściej. Niespełna dwuletnie rządy PiS pozostawiły po sobie „wielkie plany" we wszystkich możliwych obszarach: budowy dróg, gazoportu, inwestycji w przemysł, inwestycji w kulturę i, oczywiście, zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Co prawda rządy PiS-u nie zaczęły faktycznej realizacji tych „wielkich planów" – ale kto by dziś pamiętał o tym, że autostrady i drogi ekspresowe zbudował rząd PO-PSL. I że to ekipa Platformy zaczęła budowę gazoportu, zdobywając dla niego pół miliardową, unijną dotację.
Żarty na bok. Przez kilka dni cały kraj żył groźbą powodzi. Na szczęście do niej nie doszło - ale mimo wszystko warto sprawdzić, czy rzeczywiście w 2007 roku nowy (wówczas) rząd naraził Polskę na szwank, odrzucając jakieś ambitne plany ochrony przeciwpowodziowej.
Żeby to sprawdzić, trzeba cofnąć się do sierpnia 2006 roku. Wtedy, w pierwszej wersji Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (PO IiŚ), zaakceptowanej przez rząd, na projekty przeciwpowodziowe przeznaczono ok. 430 mln euro. Równolegle, ten sam rząd przyjął też tzw. Listę Projektów Indywidualnych PO IiŚ, czyli wykaz najważniejszych inwestycji do sfinansowania z pieniędzy programu. Ówczesna ekipa uznała, że powstaną dwie listy: podstawowa i rezerwowa. I na obie wpisał projekty o łącznej wartości (uwaga!) sześciu miliardów złotych. Jak łatwo przeliczyć – o cztery miliardy złotych więcej, niż ten sam rząd przeznaczył na realizację zadań przeciwpowodziowych w ramach PO IiŚ... Sama tylko wartość projektów z listy podstawowej przekraczała dostępną kwotę o 25 proc. Ta sprzeczność planistom rządu PiS najwyraźniej nie przeszkadzała.
Kłopot polega na tym, że takiej sprzeczności nie można było tolerować, bo funduszy europejskich było tyle, ile było. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką nowy rząd (po wyborach w 2007 r.) zrobił, była weryfikacja „wielkich planów". Co prawda w styczniu 2008 r. rząd PO-PSL zwiększył kwotę na inwestycje przeciwpowodziowe w PO li? o ¼ (do 516 mln euro) – ale i tak finansowa ko³dra by³a za krótka. I dlatego jedn¹ z pierwszych rzeczy, za jakie zabra³a siź ekipa minister Elæbiety Bieńkowskiej wraz z Ministerstwem ?rodowiska, by³o sprawdzenie, czy na pewno wszystkie projekty wpisane na listę są gotowe do realizacji.
Kryterium było proste i sprowadzało się do pytania: czy projekt ma w ogóle szansę na realizację (zakończenie budowy) do końca 2015 r. Bo jeśli nie, przyznane nań fundusze europejskie przepadną, ergo – nie można go utrzymać na liście. Ocenić gotowości projektu do realizacji też była prosta. A co najważniejsze, kryteria oceny były opisane w ustawie przyjętej... w grudniu 2006 r. (Ustawa o zasadach prowadzenia polityki rozwoju). Otóż w zakresie gotowości do realizacji inwestycji sprawdzane były: własności gruntów (czy teren pod inwestycję jest wykupiony); przygotowanie beneficjenta do realizacji projektu (czy np. powołał pełnomocnika ds. realizacji projektu i współpracujący z nim zespół); wartość zadań inwestycyjnych, posiadających pozwolenia na budowę, w stosunku do wartości wszystkich zadań; wartość kontraktów posiadających dokumentacje przetargową w stosunku do całkowitej wartości projektu.