Jedyny argument PO za utrzymaniem władzy to straszenie PiS – zarzucali od lat jej krytycy. I faktycznie, w każdej z ostatnich kampanii wyborczych Platforma wygrywała, odwołując się do lęku przed powrotem Jarosława Kaczyńskiego do władzy.
W 2011 r. dla PO kluczowy był ostatni tydzień kampanii. Sztabowcy Donalda Tuska opublikowali wówczas negatywny spot – „Oni pójdą na wybory". Zilustrowała go agresywnymi zwolennikami partii Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes PiS twierdził, że spot był przyczyną porażki jego partii.
– Nie straszymy PiS-em – zarzekał się wtedy premier Donald Tusk, mówiąc, że chodzi jedynie o pokazanie kontrastu do wspaniale współpracującej koalicji PO–PSL. Ale przed majowymi wyborami europejskimi mówił jednak już wprost do zwolenników: – To niedobry pomysł, aby poprzez niepójście na wybory wysłać do PE ludzi Jarosława Kaczyńskiego.
Do tej pory wydawało się jednak, że to kolejny chwyt wyborczy w arsenale partii Donalda Tuska. Jednak ujawnione przez „Wprost" rozmowy czołowych przedstawicieli obozu władzy pokazują, że strach przed powrotem PiS nie jest tylko polityczną sztuczką. PiS boją się niemal wszyscy bohaterowie ujawnionych rozmów.
„Boję się PiS"
Temat PiS, głównie w kontekście powrotu tej partii do władzy, przewija się we wszystkich sześciu ujawnionych rozmowach. A w przypadku szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki wydaje się głównym wątkiem rozmowy.