Wszystkie chwyty dozwolone

Do czego można się posunąć z lęku przed PiS?

Publikacja: 25.06.2014 02:00

Jedyny argument PO za utrzymaniem władzy to straszenie PiS – zarzucali od lat jej krytycy. I faktycznie, w każdej z ostatnich kampanii wyborczych Platforma wygrywała, odwołując się do lęku przed powrotem Jarosława Kaczyńskiego do władzy.

W 2011 r. dla PO kluczowy był ostatni tydzień kampanii. Sztabowcy Donalda Tuska opublikowali wówczas negatywny spot – „Oni pójdą na wybory". Zilustrowała go agresywnymi zwolennikami partii Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes PiS twierdził, że spot był przyczyną porażki jego partii.

– Nie straszymy PiS-em – zarzekał się wtedy premier Donald Tusk, mówiąc, że chodzi jedynie o pokazanie kontrastu do wspaniale współpracującej koalicji PO–PSL. Ale przed majowymi wyborami europejskimi mówił jednak już wprost do zwolenników: – To niedobry pomysł, aby poprzez niepójście na wybory wysłać do PE ludzi Jarosława Kaczyńskiego.

Do tej pory wydawało się jednak, że to kolejny chwyt wyborczy w arsenale partii Donalda Tuska. Jednak ujawnione przez „Wprost" rozmowy czołowych przedstawicieli obozu władzy pokazują, że strach przed powrotem PiS nie jest tylko polityczną sztuczką. PiS boją się niemal wszyscy bohaterowie ujawnionych rozmów.

„Boję się PiS"

Temat PiS, głównie w kontekście powrotu tej partii do władzy, przewija się we wszystkich sześciu ujawnionych rozmowach. A w przypadku szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki wydaje się głównym wątkiem rozmowy.

– To zaskakujące, w jak wielu kwestiach punktem odniesienia dla PO jest nie państwo czy własna partia, ale właśnie główny rywal – ocenia politolog dr Jacek Kloczkowski z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej.

Dotąd straszeniem zajmowali się politycy, a o tym, że władza PiS spędza im sen z powiek, głośno mówili tylko celebryci. Ilustracją tego była słynna okładka „Wprost" z Kubą Wojewódzkim i hasłem „Boję się PiS". Ukazała się tuż przed wyborami w 2011 r., które PO wygrała, ale spadające notowania w sondażach podczas drugiej kadencji Tuska znów wywołały sygnał alarmowy.

Jak pokazuje rozmowa Belka–Sienkiewicz, scenariusz utraty władzy był już poważnie rozważany w połowie zeszłego roku, czyli ponad dwa lata przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Podczas tej rozmowy, jak bagatelizował premier, szef banku centralnego robi ministrowi wykład ekonomiczny dotyczący finansowania długu publicznego.

Ale po fragmencie, na którym skupiła się uwaga premiera, Sienkiewicz przedstawia wizję, która wydaje się koszmarem rządzących. „Mamy osiem miesięcy do wyborów (...) PiS ma 43 proc. w sondażu CBOS" – mówi.

Pyta Belkę, czy jest szansa na przypływ gotówki do budżetu w sytuacji, w której cięcia nie starczałyby na pokrycie wydatków. Prezes NBP odpowiada, że pomóc może, ale musi się w to włączyć szef rządu.

„Aby złe scenariusze się nie sprawdzały" – wznoszą toast uczestnicy spotkania po ustaleniu szczegółów.

„Po co zmieniać" ?czy „zaj..."?

– Jeśli ta rozmowa rzeczywiście pochodzi z lipca 2013 r., to w PO nastąpiła kulminacja niepokojów związanych z utratą władzy – zauważa psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński.

Przypomina, że miesiąc wcześniej spotkał się z liderami ugrupowania. – Pierwszy raz o tym, że PO może przegrać, powiedziałem im ja, na podstawie wyników badania „Diagnoza społeczna" – wskazuje. Jak zauważa Czapiński, gdy Sienkiewicz rozmawiał z Belką, nie było już praktycznie pracowni, która nie wskazywałaby na wygraną PiS.

Ale również w nagranych później restauracyjnych naradach pojawia się ten wątek. Działający niegdyś w PO biznesmen Piotr Wawrzynowicz i wpływowy baron PO Stanisław Gawłowski snują wizję koalicji „wszystkich przeciw jednemu" (w domyśle PiS).

Odwołują się też do doświadczeń Angeli Merkel. Kanclerz Merkel w zeszłym roku po raz trzeci wygrała wybory. Podoba im się główna myśl kampanii: „Jest dobrze, po co to zmieniać?".

Szef MSZ Radosław Sikorski woli jednak mniej wysublimowane metody. W rozmowie z byłym wicepremierem Jackiem Rostowski mówi, by PiS „zaj...".

Jego zdaniem PO posłużyłby „dwuletni cyrk" z komisją dotyczącą działalności Antoniego Macierewicza jako szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Pomysł upadł, choć Sikorski deklarował, że będzie na niego Tuska namawiał.

Z kolei szef PKN Orlen Jacek Krawiec sugeruje sekretarzowi generalnemu PO Pawłowi Grasiowi, że darmowy koncert U2 na Stadionie Narodowym będzie dobrze wyglądał „tuż przed wyborami samorządowymi". Z innej rozmowy wynika, że ceny benzyny miały udział w wygranej PO w wyborach do Sejmu w 2011 r. – Teraz, k..., to paliwo może być i po 7 zł – miał Krawcowi powiedzieć Tusk po ogłoszeniu wyników.

Minister skarbu Włodzimierz Karpiński odpowiada, że wtedy były rozmowy, w których nie uczestniczył. – Wszystkie chwyty dozwolone – podsumowuje działania mające nie dopuścić PiS do władzy.

Triumfalne wejście

Dlaczego PO boi się PiS? – Ciągle wraca temat ewentualnych rozliczeń – zauważa dr Kloczkowski. Według Czapińskiego PO próbowała się przed nimi ustrzec, oddzielając w 2010 r. prokuraturę od Ministerstwa Sprawiedliwości. – Dziś sama widzi, że ten mur nie jest szczelny i prokuratura nie stała się wolna od politycznych nacisków – zaznacza.

Z rozmów wynika, że politycy PO są przekonani, iż prokuratura jest im nieprzychylna. Sławomir Nowak, który usłyszał zarzuty za niewpisanie do oświadczeń majątkowych zegarka, twierdzi, że jego sprawa została przez śledczych „skręcona".

Krawiec i Graś są zaś przekonani, że to nastawienie śledczych wynika z tego, że „patrzą na sondaże", w których prowadził już wtedy PiS. Prezes Orlenu mówi, że ludzie PiS w warszawskiej prokuraturze tworzą „pisogród". Graś stawia tezę, że oczekiwanie na zmianę władzy sprawia, iż w prokuraturze zapadają „coraz dziwniejsze werdykty".

A może po prostu w PO boją się powtórki z historii? „Newsweek" zapytał ostatnio Sławomira Nowaka o najpiękniejszy moment kariery politycznej. Były minister transportu nie mówił o budowie autostrad, ale o obrazku z 2007 r. – Widziałem przerażonego Błaszczaka, jak się trząsł niczym galareta – wspominał. Opisywał spotkanie Błaszczaka z wrogiem w jego obozie? Nie. Chodziło o normalne w demokracji przekazanie władzy przez szefa Kancelarii Premiera.

Jedyny argument PO za utrzymaniem władzy to straszenie PiS – zarzucali od lat jej krytycy. I faktycznie, w każdej z ostatnich kampanii wyborczych Platforma wygrywała, odwołując się do lęku przed powrotem Jarosława Kaczyńskiego do władzy.

W 2011 r. dla PO kluczowy był ostatni tydzień kampanii. Sztabowcy Donalda Tuska opublikowali wówczas negatywny spot – „Oni pójdą na wybory". Zilustrowała go agresywnymi zwolennikami partii Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes PiS twierdził, że spot był przyczyną porażki jego partii.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?