Polacy nie rozumieją roli Niemiec w sojuszu północnoatlantyckim. Najkrócej rzecz ujmując, nie doceniają jej. Dowodzą tego obojętne reakcje na niemiecki sprzeciw wobec wzmocnienia tzw. flanki wschodniej NATO. Rządzący nie dostrzegali w stanowisku Berlina problemu. We wrześniu prezydent Bronisław Komorowski podczas wystąpienia w Bundestagu w żaden sposób nie odniósł się do tego, że kilka dni wcześniej na szczycie NATO w Newport, m.in. za sprawą Niemiec, zapadła decyzja o niestacjonowaniu na terytorium nowych państw członkowskich znaczących sił sojuszu.
Z kolei szef największej partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński w kwietniu powiedział wprost, że nie życzy sobie żołnierzy niemieckich na polskiej ziemi. W tej jednej sprawie panuje, jak widać, ponadpartyjny konsensus, nie zależy nam na wypełnianiu przez Berlin gwarancji sojuszniczych.
Rezygnacja ?z polityki realnej
Na szczęście konsensus ten podważył wicepremier Tomasz Siemoniak, przemawiając w Berlinie przed kadrą dowódczą Bundeswehry. Siemoniak przypomniał, że dla „Polaków i Niemców kluczową wartością jest demokracja i przestrzeganie praw człowieka".
Silnie podkreślił znaczenie militarnej obecności Stanów Zjednoczonych na Starym Kontynencie. Zadeklarował, że Polska nie chce konfrontacji z Rosją, ale jednocześnie ostrzegł, że słabość i uległość prowokują Moskwę. I wreszcie zażądał od Niemiec większego wkładu w nasze bezpieczeństwo. Zauważył przy tym, że „my w Polsce nie uwierzyliśmy w plotki o słabości Bundeswehry".
Polski wicepremier w dyplomatyczny sposób wezwał w gruncie rzeczy do zmiany dotychczasowej strategii polityki wschodniej Berlina. A więc do rezygnacji z polityki realnej, w której nie ma miejsca na wartości; do przemyślenia zasad strategicznego partnerstwa z Rosją, które jest przedsięwzięciem co najmniej konkurencyjnym, jeśli nie zgoła sprzecznym z partnerstwem transatlantyckim. Jego głównym celem było zwrócenie uwagi naszych partnerów na to, że z faktu, iż Polska jest sojusznikiem Niemiec w NATO, wynikają szczególne zobowiązania Berlina w dziedzinie militarnej.
Stanowisko Siemoniaka oparte jest na zrozumieniu prawdy oczywistej, ale z jakichś powodów w Polsce do tej pory nierozumianej. Tej mianowicie, że bez zaangażowania Niemiec niemożliwa będzie skuteczna obrona flanki wschodniej sojuszu. Niemcy to największy kraj NATO sąsiadujący z Polską, na którego terenie znajduje się kluczowa infrastruktura sojuszu (w tym broń jądrowa krótkiego zasięgu). To także państwo ściśle koordynujące swoją politykę bezpieczeństwa z Francją, posiadającą największą armię na kontynencie. Bez aktywnego udziału RFN i Francji, największych potęg kontynentalnych, nie sposób wyobrazić sobie sojuszniczej obrony terytorium Polski.