Wspólny występ kanclerz Niemiec i prezydenta Francji 7 października w związku z kryzysem Europy, zwłaszcza migracyjnym, musiał wprawić wielu w zakłopotanie. Oboje podzielili się diagnozą sytuacji i wezwali resztę Europy do jedności i solidarności.
Musiał zdumiewać prezydent Hollande, który mówił, że Europa nie zauważyła zbliżających się do niej konsekwencji konfliktów w Afryce Północnej i na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Wszak to reszta Europy ma prawo pytać Francję, czy nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji zainicjowanej przez nią interwencji w Libii , której celem okazało się obalenie Kadafiego. Libia stała się państwem upadłym i jej terytorium stało się pompą wysyłającą z Afryki do Europy setki tysięcy uchodźców i migrantów. Czy Paryż nie zdawał sobie sprawy, że trwająca kilka lat próba obalenia Asada, skończy się tym co widzimy? Próba niedopuszczenia go do stołu negocjacji kończy się właśnie tym, że przy tym stole usiądzie Putin, a przy nim Asad. A „po drodze" tysiące ofiar, miliony uchodźców.