Reklama

Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja

Nieistniejące w czasie II wojny światowej państwo polskie oskarżane o udział w Zagładzie. To teza lansowana przez izraelskie media i podpierana przez Jad Waszem. Prowokacja? Jak powinna na to zareagować Polska?

Publikacja: 13.12.2024 04:38

Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja

Foto: Bundesarchiv, Bild 101I-030-0780-09 / Kintscher / CC-BY-SA 3.0

Izraelski dziennik „The Jerusalem Post” opublikował 10 grudnia artykuł sponsorowany przez Jad Waszem (Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu). To zapowiedź nowej książki dr. Jana Grabowskiego, prof. Uniwersytetu Ottawskiego. Badacz napisał o granatowej policji. Ponieważ jej nie znam, będę się odnosić wyłącznie do promującego ją materiału prasowego. A ten fałszuje historię. 

„The Jerusalem Post" fałszuje historię, a płaci za to Jad Waszem

Granatowa policja (Polnische Polizei im Generalgouvernement – Policja Polska Generalnego Gubernatorstwa) została powołana przez Niemców. I była im całkowicie podporządkowana. Nie podlega dyskusji fakt, że złożona z Polaków formacja, brała udział w zbrodniach na Żydach. 

Bezdyskusyjny – wydawać by się mogło – powinien być również fakt, że od 1939 do 1945 roku Polska znajdowała się pod okupacją, a granatowa policja była elementem niemieckiej administracji. A jednak. W artykule „The Jerusalem Post” pisze się o „polskich jednostkach”. A nawet o „polskich instytucjach"

I tak, autor tekstu stwierdza, że to polskie siły brały udział w przygotowaniu kolejnego etapu Zagłady, jakim była likwidacja gett (dosłownie tłumaczę zdanie: „By 1941, Polish forces began working on the second phase, liquidating hundreds of ghettos”).

Reklama
Reklama

Zatem „The Jerusalem Post" manipuluje. Jakie „polskie siły” i jakie „polskie instytucje”? Armia Krajowa? Polskie Państwo Podziemne? Granatowa policja nie reprezentowała żadnej z wymienionych. Była elementem aparatu administracyjnego III Rzeszy. Nie wiem tylko, czy to bardziej żenujące, czy smutne i frustrujące, że trzeba to wyjaśniać. 

Głęboko niepokojące jest to, że za publikację zapłaciło Jad Waszem

Głęboko niepokojące jest to, że za publikację zapłaciło Jad Waszem. Z informacji pod tekstem wynika, że instytut współpracował z redakcją przy materiale. To więc wykładnia izraelskiej polityki pamięci. 

Komuś tu się pomyliły ministerstwa

Redakcja poprosiła o komentarz – nie tyle do tekstu, co do tez Grabowskiego o ochoczym udziale granatowych policjantów w zbrodniach – polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, stawiając resort w trudnej sytuacji. MSZ słusznie odmówiło, uzasadniając swoją decyzję tym, że nie zajmuje stanowiska w dyskusji o książce naukowca. Dlaczego „The Jerusalem Post” nie zwróciło się z prośbą o wypowiedź do innych historyków, tylko uderzyło do ministerstwa? 

Prawica, głosem posła PiS Pawła Jabłońskiego, już zdążyła wezwać resort do reakcji. Nie tędy droga. A przynajmniej nie tym razem. Z kilku powodów. To wszystko wygląda na prowokację. Należy wziąć pod uwagę argument, podług którego przedstawiciel MSZ, wypowiadając się w takim tekście, legitymizowałby postrzeganie granatowej policji, jako polskiej jednostki, którą przecież nie była. „The Jerusalem Post” powinno więc zadzwonić do niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych. Jeśli redakcji zależałoby na rzetelnym materiale, wykonałaby taki właśnie telefon. 

Czytaj więcej

Niemcy to „chory człowiek Europy”. Te same błędy, te same nierozliczone sprawy
Reklama
Reklama

Polityka historyczna. Prawica jeździła walcem tam, gdzie wymagana jest subtelność baletnicy

Idźmy dalej: komentując tezy zawarte w promowanej książce, ministerstwo naraziłoby Polskę na zarzut naruszania autonomii nauki, którą uprawiać ma Grabowski. Przypomnijmy posłowi Jabłońskiemu, że taką pałkę wręczył Izraelowi do ręki sam PiS, biorąc się w 2018 roku do nieprzemyślanej nowelizacji ustawy o IPN – światowe media przedstawiły to jako zagrożenie dla wolności badań naukowych, zwłaszcza prowadzonych w obszarze stosunków polsko-żydowskich podczas II wojny światowej. Zjednoczona Prawica „poniosła sukces” i w atmosferze poważnego kryzysu dyplomatycznego wycofała się. Zresztą przy tej okazji warto zadać pytanie: co z deklaracją o wzajemnym zaufaniu, dialogu i opartej na szacunku współpracy, którą podpisali wówczas premierzy Mateusz Morawiecki i Beniamin Netanjahu? Działa? Nie działa?

PiS jest ostatnią partią, która powinna kogokolwiek rozliczać z efektywności polityki historycznej. No chyba że ku wybrzeżom Izraela płynie właśnie jacht Polskiej Fundacji Narodowej. Prawica jak żadna inna formacja rozumie problem. Ale przez osiem lat jeździła walcem tam, gdzie wymagana była subtelność baletnicy. Albo przepalała pieniądze. 

Czytaj więcej

Polityka historyczna. Bolesna lekcja od Niemiec

Polska polityka historyczna potrzebuje strategii. Jak reagować na prowokacje?

Czy to oznacza, że nic nie da się zrobić? Każdego dnia żmudną pracę wykonuje Muzeum Auschwitz (którego dyrekcję część środowiska prawicy w minionych latach zresztą atakowała): buduje internetową wspólnotę pamięci oraz reaguje na publikacje międzynarodowych mediów, prostując kłamstwa i punktując błędy merytoryczne. To właściwy kierunek. Byłoby dobrze, aby tym razem placówka zrobiła podobnie. 

Na sponsorowany przez Jad Waszem artykuł w „The Jerusalem Post” powinien reagować IPN, co zresztą już zrobił. Ale tu jak na dłoni widać, jak przeciwskuteczne jest wciągnięcie tej instytucji do kampanii wyborczej. Prezes będzie ewentualnie zabierał w tej sprawie głos jako szef instytucji z pionem naukowym czy polityk? 

Przede wszystkim nic się jednak nie zmieni, jeśli w obszarze polityki pamięci nie zapanuje konsensus. Polska potrzebuje zorkiestrowanych działań zaplanowanych na wiele lat do przodu. I jasnego celu, do którego w tym obszarze ma zmierzać. Co chcemy osiągnąć za 10, 15, 20 lat? Bo Izrael czy Niemcy robią to od pół wieku. Tymczasem polska polityka historyczna jest głównie reaktywna. I co po reakcji MSZ, jeśli nie będzie strategii, która przetrwa kolejne wybory i zsynchronizuje działania wielu instytucji?

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Estera Flieger: Panie prezydencie, proszę dać Eisenbergowi polskie obywatelstwo

Tymczasem można spodziewać się najgorszego: środowiska liberalne i lewicowe problem będą bagatelizować, prawica weźmie do ręki siekierę, a temat stosunków polsko-żydowskich może stanąć w kampanii i znowu okazać się polem brutalnej walki. I obym się myliła.

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama