„Rzeczpospolita” opublikowała sondaż poparcia dla partii politycznych. Wynika z niego, że Koalicja Obywatelska może liczyć na 33,5 proc. poparcia, PiS – 31,9 proc., Trzecia Droga – 11 proc. Konfederacja jest poza podium z poparciem na poziomie 8,3 proc. To dla was dobra informacja.
Tak, zwłaszcza po ostatniej próbie dyskredytacji Trzeciej Drogi i zamieszaniu, które miało sprawić, byśmy zeszli z drogi swoich przekonań i swojego programu, czyli tego, co realizujemy od lat, i tego, co obiecaliśmy wyborcom. Po tym sondażu widać, że konsekwencja się opłaca, trwałość poglądów ma znaczenie, a bycie „chorągiewką” się nie sprawdza.
Jak się panu pracuje w tym rządzie? Zewsząd słyszymy, że ta koalicja jest tak rozdarta ideowo, że się rozpadnie.
Różnorodność jest wartością. Przez osiem lat mieliśmy jedną formację, jedno zdanie, decyzje jednego prezesa. To nie skończyło się dobrze. Ludzie mieli tego dość, dlatego niemal 75 proc. wyborców poszło do urn. To był rekord i w Europie, i w Polsce. Dlatego Polacy chcieli wybierać pomiędzy różnymi formacjami. To jest sens demokracji. Niedawno mieliśmy rocznicę Porozumień Sierpniowych, przypominam, że związkowcy walczyli wówczas o pluralizm, o możliwość wyboru.
Wiele partii w koalicji to nic złego. Ja z premierem Tuskiem pracowałem wcześniej przez cztery lata i mam dobre doświadczenia.
Czytaj więcej
Krzysztof Śmiszek odniósł się do projektu PSL, który ma zastąpić ustawę o związkach partnerskich. Jak ocenił w Polsat News, "Władysław Kosiniak-Kamysz jest ostatnią osobą, która powinna pouczać innych, jak się powinno prowadzić prawdziwe życie rodzinne".
Nie ma barier między wami?
Myślę, że to dużo lepiej wygląda w praktyce, w rozmowach liderów czy na posiedzeniach rządu. Gdy spotykamy się razem, coś ustalamy i uzgadniamy, nawet jeśli się spieramy. Trochę inaczej jest w przekazie medialnym, ale to prawo każdej partii, by pokazać swoją wersję ocen politycznych zdarzeń.