Tego dnia 80 lat temu, 8 sierpnia 1944 r., Powstanie Warszawskie trwało już od tygodnia. I dla każdego przytomnego dowódcy było już jasne, że jest przegrane. Powstańcy nie zdobyli mostów na Wiśle, obiecywanych wielkich składów niemieckiego uzbrojenia, a Sowieci bynajmniej nie „byli na Pradze”. O tym, że żadnej wielkiej akcji pomocy z Zachodu nie będzie, dowództwo wiedziało już 26 lipca od Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który z tą informacją zdołał dotrzeć z Londynu.
Cukierkowy przekłamany obraz Powstania Warszawskiego
8 sierpnia był to jeszcze czas, gdy powstańców w niektórych dzielnicach oklaskiwano. Akurat nie na Woli, bo tam klaskać nie miał już kto. Ogromna część mieszkańców była już martwa, w odwecie wymordowana przez Niemców. Po kilku tygodniach nigdzie oklasków już nie było, za to coraz częściej zdarzały się obelgi i przekleństwa. Te nieprzyjemne doświadczenia nie pojawiały się na ogół w oficjalnie publikowanych czy przypominanych wspomnieniach powstańców.
Czytaj więcej
Jeśli chodzi o politykę historyczną, najczęściej narzekam na to, że liberałowie nie chcą jej upra...
Po otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego zaczął dominować coraz bardziej cukierkowy obraz powstania, którego symbolem stało się zdjęcie uśmiechniętego dryblasa z przewieszonym przez ramię pistoletem maszynowym – prof. Witolda Kieżuna, pseudonim Wypad. Niepoprawne politycznie stało się rozważanie motywów podjęcia decyzji przez Komendę Główną AK, przypominanie o nieprzygotowaniu powstańców, o stratach w ludności cywilnej, o zniszczeniu bezcennych zabytków, a przede wszystkim o przerażającej wręcz indolencji najwyższego dowództwa w kraju.