Rutynowa ocena zjawiska zmiany warty w służbach specjalnych, które każdorazowo po przetasowaniu władzy politycznej stają się rotacyjnym łupem wojennym, nakazywałaby spokojnie czekać na zakończenie tego cyklicznego, chocholego tańca, mając jednocześnie nadzieję, że będzie on miał tym razem nikły wpływ na skuteczną realizację przez służby zadań wynikających z aktualnego interesu państwa i jego racji stanu. Służby specjalne zawsze po korekcie władzy poddawane były „reformom” wynikającym z pomysłów i koncepcji ich politycznych nadzorców, co samo w sobie może być zrozumiałe, gdyż jest zgodne z logiką naturalnych procesów demokratycznych. W praktyce jednak zawsze powodowało rozchwianie i osłabienie skuteczności służb, co najmniej w początkowych okresach tych często rewolucyjnych, nowych porządków.
Afera Pegasusa może wpłynąć na system bezpieczeństwa państwa
Tymczasem polskie służby specjalne są w punkcie, który za sprawą tak zwanej afery Pegasusa, bardzo daleko odbiegł od rutynowych zachowań towarzyszących zmianie władzy w odniesieniu do systemu bezpieczeństwa państwa, a skutki tej afery mogą w sposób kardynalny wpłynąć na możliwości ochrony naszego państwa przed realnymi zagrożeniami dla jego podstawowych interesów, aktywów i porządku konstytucyjnego. Otóż doszło do sytuacji, w której na skutek nałożenia się na siebie kilku strumieni działań i zaniechań prominentnych przedstawicieli ustępującej właśnie władzy politycznej może dojść w niedalekiej przyszłości do nieznanego wcześniej w historii służb paraliżu podstawowych funkcji państwa związanych z bezpieczeństwem, którego to zapewnienie jest przecież podstawowym obowiązkiem państwa w stosunku do swoich obywateli.
Nietypowe w tej sytuacji jest również to, że przy obecnym stanie wiedzy nie sposób określić, czy działania, które do tego doprowadziły, były wynikiem celowego działania, ukierunkowanego na osłabienie zdolności służb i wywołanie rozedrgania ustrojowego, czy też obnażają całkowity brak umiejętności zarządzania i nadzoru nad strukturami bezpieczeństwa wewnętrznego. A może były efektem ubocznym realizacji wszelkimi dostępnymi środkami głównego celu politycznego polegającego na zabezpieczeniu partii rządzącej możliwości wpływu na wszystkie procesy związane ze sprawowaniem władzy? Pegasus ściśle spina specyficzną klamrą swojego wpływu kilka niezwykle ważnych państwowych segmentów, do których oprócz służb specjalnych zaliczyć można: uczciwość i wolność procesu wyborczego, pewność i zaufanie do systemu sprawiedliwości, prawidłową ochronę informacji niejawnych oraz pozycję RP na arenie międzynarodowej.
Konsekwencje wykorzystania Pegasusa nie były dobrze przemyślane
Decyzja o
zakupie i wykorzystaniu oprogramowania typu spyware, która podjęta została, jak
można przypuszczać, na najwyższym politycznym szczeblu, przyniosła jej autorom rezultat,
którego się nie spodziewali i którego nie przewidzieli. Jednak ci, którzy podjęcie
tej decyzji rekomendowali, zapewne przewidywali ryzyka z nią związane, lecz nie
chcąc ryzykować utraty pozycji politycznej, nie wyrażali głośno swoich
zastrzeżeń albo zakładali, jak się okazało – naiwnie, że produkt, który kupują, w swej technologicznej warstwie jest wolny od wszelkiego
ryzyka dekonspiracji. Zapewne byli również tacy, którzy zakładali, że zastosowanie
tego oprogramowania jest wątpliwe prawnie, ale informacje zebrane tą drogą zapewnią
taką przewagę w rozgrywce politycznej, że zwycięstwa wyborcze są w praktyce
zagwarantowane, a zwycięzców się przecież nie sądzi i z niczego nie rozlicza.
Historia po raz kolejny pokazała jednak swoją nieprzewidywalną stronę, a
konsekwencje, jakie będzie miała „afera Pegasusa”, na dzień dzisiejszy nie
mogą, moim zdaniem, zostać w realny sposób oszacowane.
W
służbach specjalnych działających w zgodzie z zasadą legalizmu i
praworządności, zasadą tajności, a także rachunku ekonomicznego, wszystkie
aspekty pracy operacyjnej muszą wchodzić w zakres przedmiotowy i podmiotowy
tych zasad. Dotyczy to również środków technicznych, w tym sposobu ich
nabywania i finansowania. Rozpatrując wyłącznie sposób nabycia i wdrożenia Pegasusa,
wydaje się, że wszystkie te zasady zostały kompletnie zignorowane. Po pierwsze,
system typu spyware musi być prawidłowo umocowany w systemie regulacji
prawnych opisujących metody pracy operacyjno-rozpoznawczej. Po drugie, po
odpowiednim badaniu musi uzyskać właściwy certyfikat bezpieczeństwa
użytkowania. Po trzecie, musi zostać zakupiony ze specjalnie w tym celu
ustanowionego przez właściwe przepisy prawa funduszu operacyjnego w zgodzie z
przepisami chroniącymi informacje niejawne w tym zakresie. Po czwarte, użycie
pośrednika w łańcuchu nabycia Pegasusa rodzi pytania, i to nie tylko o
zastanawiającą co do wysokości kwotę prowizji. Oczywiście, szczegóły nabycia
oprogramowania będą musiały być przedmiotem prac komisji, choćby dlatego, aby
pokazać modelowy przykład transakcji
nieprawidłowej, swoisty wzorzec operacyjnego partactwa.