Aktualizacja: 11.12.2024 12:30 Publikacja: 09.08.2023 03:00
Adam Niedzielski
Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek
Tu nie chodzi wcale o politykę, tylko o sprawy dużo ważniejsze. Złamanie podstawowych reguł. RODO przy tym to pestka, bo chroni tylko dane osobowe pacjenta. Adam Niedzielski dopuścił się czegoś gorszego, bo obnażył nieszczelność systemu, w którym na co dzień funkcjonuje kilkadziesiąt milionów Polaków, lekarzy i pacjentów. Co dotąd chroniło ów system? Żaden software czy inteligentne narzędzia cyberbezpieczeństwa. Po prostu zaufanie między lekarzem i pacjentem, którego fundamentem jest lekarska tajemnica zawodowa. To z jednej strony wymóg etyczny, z drugiej zaś twarde zobowiązanie, że sprawa chorób i leków jest tylko między leczonym i leczącym, jak w tajemnicy spowiedzi. W którym momencie Niedzielski wystrzelił w kosmos cały system? Ano wtedy, kiedy zadzwonił do któregoś z zaprzyjaźnionych lekarzy i zlecił mu (poprosił) wejście na profil pacjenta, by zobaczyć, na co ten się leczy i jakie ma przepisane leki. W przypadku zawodowego lekarza nie jest to trudne. Program komputerowy (KS SOMED), którym dysponuje przeciętny przepisujący leki na recepty lekarz, daje możliwość wypisania leków każdemu. Wystarczy znać PESEL pacjenta. W przypadku lekarzy, którzy podpisali kontrakt z NFZ czy ZUS, dostępne są dużo pełniejsze dane.
Prezydent Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Kamińskiego i Wąsika, choć Joe Biden przed prawomocnym wyrokiem ułaskawił swojego syna, ale według szefa MSZ ma załatwić, by Amerykanie nie wycofali się z NATO. A jeszcze niedawno minister Radosław Sikorski dowodził, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną, a prezydent jedynie wykonuje jego instrukcje.
Wybory wygrywa ten, kto lepiej odczyta wibracje społeczne i uchwyci ton, w jakim rezonują problemy, o których mówi się przy stole. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki muszą więc się wsłuchać nie tylko w głosy poparcia, ale przede wszystkim w pomruki niezadowolenia.
Być może noszenie lodówki, bieganie po parku czy wyciskanie sztangi to nie są kluczowe kompetencje prezydenta, ale kpiący z kampanii wyborczej prezesa IPN muszą pamiętać, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. I to naprawdę nie musi być Rafał Trzaskowski.
Donald Tusk i jego ludzie nie mają już zatem odwrotu – muszą pójść drogą ostrych rozliczeń. Jeśli do 2027 roku więzienia nie zapełnią się byłymi działaczami PiS, to partia ta wygra wybory i zapełni areszty i więzienia politykami obecnej władzy.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Obrazy wyremontowanej katedry Notre-Dame to prztyczek w nos Putina, kpiącego ze słabości Europy.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas