Rusłan Szoszyn: Wagnerowcy u Aleksandra Łukaszenki. Straszyć Zachód, okupować Białoruś

Z NATO wagnerowcy nie mają szans. Ale w odpowiednim momencie mogą dokończyć anszlus Białorusi przez Rosję.

Publikacja: 25.07.2023 03:00

Billboard z rosyjskim żołnierzem i podpisem „Ojczyzna, której bronimy”.

Billboard z rosyjskim żołnierzem i podpisem „Ojczyzna, której bronimy”.

Foto: EPA/ANATOLY MALTSEV

Aleksander Łukaszenko po raz szósty w tym roku odwiedził Rosję. Przekazał Władimirowi Putinowi mapę, zaznaczył na niej pozycje zajmowane w Polsce przez naszą armię, które wzbudziły jego niepokój. Przewijając kartkę z tezami, Łukaszenko nagle oznajmił, że najemnicy Grupy Wagnera „chcą jechać na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa”. Sugerował, że powstrzymuje psy wojny Jewgienija Prigożyna przed atakiem na sąsiednie państwo, członka NATO. Niezaskoczony Putin milcząc przytakiwał. Tyle ustami białoruskiego dyktatora Kreml chciał przekazać w świat po dwudniowej wizycie Łukaszenki w Rosji, która zakończyła się w poniedziałek.

Zapewne w Moskwie i Mińsku chcą, byśmy rozmawiali o zagrożeniach, jakie niesie dla NATO obecność Grupy Wagnera na Białorusi. Po taktycznej broni jądrowej to już kolejny „pocisk” w propagandowym arsenale Kremla. Chcą sprawić, byśmy się bali ataku najemników na przesmyk suwalski albo na lotnisko w Rzeszowie.

Czytaj więcej

Think tank: Grupa Wagnera na Białorusi nie stanowi zagrożenia dla Ukrainy i Polski

W rzeczywistości siły Grupy Wagnera nie miałyby najmniejszych szans w starciu z zawodową armią wspartą zaawansowanym lotnictwem. Zajęcie ukraińskiego Bachmutu (o powierzchni Słupska) zajęło im 427 dni. Gdyby więc przekroczyli polską granicę, mieliby okazje poznać pilotów F-16 i nie zdążyliby raczej doczekać się uruchomienia art. 5 traktatu północnoatlantyckiego. Łukaszenko ma dobry instynkt samozachowawczy i wie, jak to dla niego się skończy. Decyzję o wojnie z NATO będzie mógł podjąć tylko raz, drugiej szansy nie dostanie. Po raz kolejny nie odpuści mu też Ukraina, gdyby wagnerowcy nagle uderzyli z północy.

Wszystko wskazuje na to, że największe zagrożenie obecność rosyjskich najemników niesie tak naprawdę dla niepodległości Białorusi. Łukaszenko tego albo nie widzi, albo świadomie wpycha swój kraj głębiej w paszczę Rosji. Od tygodni trwa „integracja” Grupy Wagnera z białoruską armią, której lwią część stanowią poborowi. A ci odliczają dni do zakończenia swojej służby. Trudno też uwierzyć w to, że będą poświęcać życie, by bronić dyktatora, który siłą wziął ich w kamasze i od lat terroryzuje kraj nieustającymi represjami.

Obecność kilku tysięcy najemników (a pojawiały się też informacje o 10 tys. wagnerowców zmierzających na Białoruś), niekontrolowanych przez reżim w Mińsku, może zaważyć na losie Białorusi w kluczowym dla Moskwy momencie.

Czytaj więcej

W Augustowie powstanie nowa jednostka wojskowa

– Wśród rosyjskich mundurowych panuje opinia, że Białoruś przekazano w prezencie Prigożynowi – komentował w niezależnych białoruskich mediach Waler Sachaszczyk, były dowódca jednostki specjalnej w Brześciu, a obecnie „minister obrony” w białoruskim rządzie na uchodźstwie. Zresztą tam twierdzą, że Białoruś już została okupowana, 24 lutego 2022 roku.

Aleksander Łukaszenko po raz szósty w tym roku odwiedził Rosję. Przekazał Władimirowi Putinowi mapę, zaznaczył na niej pozycje zajmowane w Polsce przez naszą armię, które wzbudziły jego niepokój. Przewijając kartkę z tezami, Łukaszenko nagle oznajmił, że najemnicy Grupy Wagnera „chcą jechać na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa”. Sugerował, że powstrzymuje psy wojny Jewgienija Prigożyna przed atakiem na sąsiednie państwo, członka NATO. Niezaskoczony Putin milcząc przytakiwał. Tyle ustami białoruskiego dyktatora Kreml chciał przekazać w świat po dwudniowej wizycie Łukaszenki w Rosji, która zakończyła się w poniedziałek.

Pozostało 82% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa