Znanemu i bardzo znaczącemu w jego czasach amerykańskiemu politykowi, Tipowi O'Neilowi, przypisywana jest fraza i strategia, która sprowadza się do hasła "cała polityka jest lokalna". W Polsce w ostatnich tygodniach ten koncept eksploruje PiS, który ruszył z akcją w ramach pre-kampanii wyborczej "Polska jest jedna - inwestycje lokalne". I partia Jarosława Kaczyńskiego - który w sobotę spotka się w ramach tego projektu z mieszkańcami na Kielecczyźnie - ma w tym dwa podstawowe cele. Akcja ma potrwać jeszcze kilka tygodni. Na czym zależy Nowogrodzkiej?

Po pierwsze, politycy PiS już dawno, w ogólnych założeniach strategicznych kampanii wyborczej przyjęli, że do osiągnięcia dobrego wyniku potrzebna jest nie tylko mobilizacja własnej bazy, próba przekonania części niezdecydowanych, ale i "uruchomienie" nowych wyborców. W kilku konkretnych regionach kraju, ale z grubsza poza dużymi miastami, nasi rozmówcy przekonywali (pisaliśmy o tym już w 2021 roku), że jedną z dróg do tego są właśnie drogi. A także mosty, modernizacja szkół i szpitali. Tam, gdzie nawet niewielkie, w skali dużych miast, inwestycje przynoszą wyraźną zmianę tego, jak żyje się mieszkańcom. Tour Morawieckiego, ale i innych polityków PiS, ma to pokazywać. Nie tylko wspominaną zmianę jakości życia w Polsce lokalnej, ale też to, że PiS w tej sferze "dowozi". - Tablice informacyjne przy tych inwestycjach to są nasze billboardy - mówi nam wprost jeden z polityków z klubu PiS. W podtekście jest jeszcze coś: pokazywanie tych inwestycji ma też burzyć narrację opozycji o blokadzie pieniędzy z KPO i inwestycjach unijnych. Ważną rolę w strategii rządu pełni Program Inwestycji Strategicznych Polski Lad, uruchomiony jakiś czas temu. 

Czytaj więcej

Polityka (nie) jedzie na majówkę. Drożyzna, nowe sojusze i obietnice za miliony.

Drugi element to własna narracja o stawce tych wyborów. "Chcemy przekonać wyborców, że warto jest zachować ciągłość władzy. To, co zbudowaliśmy przez osiem lat, naszą wielką politykę społeczną, politykę inwestycji w każdym zakątku Polski, to wszystko można zniszczyć w osiem miesięcy" - powiedział w piątek premier Morawiecki. Szef rządu w trakcie spotkań lokalnych rozmawia też (przy różnych okazjach) z samorządowcami, przede wszystkim tymi niezależnymi. I wszędzie jest mowa właśnie o stawce tych wyborów. Pojawia się też ulubione określenie Kaczyńskiego i Morawieckiego, czyli "model polaryzacyjno-dyfuzyjny Platformy Obywatelskiej". W ten sposób PiS chce części wyborców, również samorządowcom, dać dodatkowy argument do głosowania w październiku i zapewnienia partii trzeciej kadencji.

Strategia oparta na inwestycjach lokalnych jest prosta. Ale to nie znaczy, że nie będzie skuteczna. Dlatego można spodziewać się, że te inwestycje będą pojawiać się w opowieści PiS o wyborach przez kolejne dni i tygodnie. Jest też uznawana za taką, którą można przypominać w czasie majówki, gdy Polacy będą podróżować, odwiedzać znajomych, a przede wszystkim rozmawiać o tym, co dzieje się w okolicy. Dla PiS temat zmian w sąsiedztwie jest dużo lepszy niż dyskusja Polaków o tym, jak kosztowne było tym razem organizowanie spotkania przy grillu.