Wojny, konflikty społeczne i kryzys klimatyczny, zagrażające zagładą ludzkości, wynikają z głupoty politycznej. Byłeś i jesteś głupi, a rwiesz się do rządzenia, to ponosisz konsekwencje. Przyczyną tej głupoty jest brak wyobraźni i woli do całkowitej zmiany sposobu myślenia o najważniejszych dla człowieka sprawach: polityce, edukacji, religii, patriotyzmie, narodowości, tożsamości, suwerenności, tradycji i rodzinie. Jeśli do takiej rewolucji w umysłach ludzi nie dojdzie, a jest na to mała szansa, czeka nas pewna śmierć.
Plemienność i wrogość
Polityka decyduje o wszystkim, dlatego jej jakość jest kluczowa. Trafiają do niej przeważnie przeciętni lub głupi karierowicze. Rzadko zdarzają się ludzie mądrzy i jeszcze rzadziej są oni wybierani lub dopuszczani do władzy. Dominuje myślenie stadne, koniunkturalne i partyjne, lub autorytarne i dyktatorskie, czyli z gruntu bandyckie. Upojenie władzą, pycha, wygodnictwo, słaby umysł, cwaniactwo, hipokryzja, chciwość, nepotyzm, służalczość i lenistwo składają się na niemożność rządzenia rozsądnego na rzecz całej wspólnoty. Głupotę tworzy od zarania wieków myślenie plemienne i wrogie. Uważanie siebie za lepszego i chęć dominacji nad innymi. Ci inni mogą tego nie chcieć, przez co historię ludzkości wyznaczają wojny. Głupota w czystej postaci. Innymi słowy: głupi politycy wywoływali i wywołują wojny. Po tym się ich rozpoznaje. Oczywiście czym innym jest konieczność obrony przed jakimkolwiek agresorem.
Pierwszy krok to pokorne zrozumienie przez polityków, że w większości nie są mocarzami intelektu. Media powinny im to wbijać do głów codziennie. Dowodem jest zły stan świata.
Głupi politycy wywoływali i wywołują wojny. Po tym się ich rozpoznaje.
Drugi krok, ten najtrudniejszy i „niemożliwy”, to zrozumienie konieczności radykalnej zmiany własnego podejścia do wielowiekowego myślenia politycznego. Politycy muszą zrozumieć, że tkwią w chorobie, a nie we wzniosłych ideałach, za które warto oddać życie. Życie można oddać za optymalnie dobre państwo i świat, a więc stan polityczny, w którym większość obywateli jest szczęśliwa lub przynajmniej zadowolona. W takim ustroju wolność jest ograniczana wyłącznie tam, gdzie zagraża dobrostanowi społecznemu lub indywidualnemu.