Do najpiękniejszego aktu kibicowskiego bandytyzmu doszło moim zdaniem w serialu „Jan Serce”. Tytułowy bohater i jego przyjaciele natknęli się na spożywającego alkohol piłkarza Polonii Warszawa. I w niedwuznaczny sposób dali mu do zrozumienia, co myślą o jego niesportowym trybie życia. „Widzimy się w niedzielę na meczu. Stoimy zawsze pod zegarem. Szkoda życia, młody człowieku”.

Przypomniałem sobie tę scenę na fali zaskoczenia faktem, że za parę dni zaczynają się mistrzostwa świata. Impreza w Katarze nie jest bowiem odstępstwem od normy, ale potwierdzeniem trendu. Tendencji do odseparowywania się piłki nożnej od codziennego życia. Mundial, który odbędzie się o nietypowej porze roku, a wybranie się na niego oznaczałoby dla większości zaciągnięcie kredytu, jest kolejnym stopniem tych samych schodów. Wcześniejsze z nich to moda na kibicowanie klubom z miast, w których nigdy się nie było, czy śledzenie rozgrywek tylko po to, by sprawdzić, jak zmieni się specyfikacja naszych piłkarzy w grze komputerowej.

Czasami jeszcze jakiś obrońca reprezentacji Polski da komuś w zęby, czy grupa zagorzałych kibiców wezwie piłkarzy swego zespołu na „wychowawczą rozmowę przy płocie”, by poinformować ich, że mają bardziej zapier… i są tylko wkładami do koszulek. Ale jeśli chodzi o przecinanie się rzeczywistości codziennej z boiskową, to byłoby na tyle. Piłkarze mogliby dla większości kibiców pozostawać awatarami. Zwłaszcza od kiedy te ostatnie zaczynają wyglądać bardziej realnie od ich fizycznych pierwowzorów. Co oznacza powolny, ale nieunikniony kres piłki nożnej jako wielkiego zwornika społecznych emocji. Te bowiem skupiły się wokół niej właśnie ze względu na to, że była czymś tak bardzo bliskim. Znanym z własnego doświadczenia i podtrzymywanym przez miłość do lokalnego klubu. Bardziej nawet jego upadków niż wzlotów, bo przecież życie składa się w większej części z tych pierwszych.

Stając się perfekcyjnym produktem, przynoszącym krociowe zyski widowiskiem, futbol podciął gałąź, na której siedzi. Tę, na którą kibice mogli się dosiąść do przypadkowo napotkanego w lokalnym barze piłkarza.