Jan Maciejewski: Mackiewicz kontra stróże frazesu

Po cichu, cierpliwie i bez specjalnego z którejkolwiek strony zainteresowania dobiega sobie powoli końca ogłoszony przez Sejm Rok Józefa Mackiewicza.

Publikacja: 05.10.2022 03:00

21 lub 22 maja 1943 roku. Józef Mackiewicz (w środku) w Lesie Katyńskim przegląda dokumenty zamordow

21 lub 22 maja 1943 roku. Józef Mackiewicz (w środku) w Lesie Katyńskim przegląda dokumenty zamordowanych (fot. Archiwum Kazimierza Orłosia)

Foto: Rzeczpospolita

Nie ma w tym nic dziwnego, trudno o mniej sprzyjający, intelektualny i emocjonalny, klimat dla recepcji tego pisarstwa. Już sam fakt wciągnięcia Mackiewicza na państwowe sztandary był z punktu widzenia rządzących szalonym ryzykiem. W tej myśli jest dynamit, który jest w stanie wysadzić w powietrze przyzwyczajenia, wady polskiego myślenia, które nigdy chyba jeszcze nie były w tak powszechnym użytku jak dzisiaj.

Czytaj więcej

Rodzina Mackiewicza: Michalkiewicz skompromitował nagrodę

Po pierwsze, fanatyzm jednomyślności. Ślepy kult „powszechnej zgody narodowej” i manichejskiego obrazu świata, który każdemu inaczej myślącemu wkłada w usta knebel z napisem „zdrajca”, „obcy agent wpływu” czy tym podobne. „Przeżywamy okres kompletnej atrofii odwagi cywilnej i stanowimy raczej materiał do koncepcji totalitarnych. Nabożny respekt przed aktywną większością, zamiłowanie do sloganów, do utartych haseł i utartych ścieżek, z których nikomu nie chce się schodzić” – pisał Mackiewicz o Polakach pod koniec lat 40. Ciekawe, co napisałby dzisiaj.

Jak amulet, magiczne zaklęcie przywoływane jest jego bodaj najsłynniejsze zdanie: „Jedynie prawda jest ciekawa”. Nie wspomina się jednak przy tym, że wierność tej dewizie naraziła Mackiewicza na nienawiść nie tylko ze strony komunistów, ale również „obozu patriotycznego”, odsądzającego go za jego historyczne powieści od czci i wiary.

„Lewa wolna” miała być zdaniem obrońców dobrego imienia Polski „powieścią, która w wolnej Polsce byłaby zakazana”. Za „Nie trzeba głośno mówić” kombatanci AK-owscy urządzili na Mackiewicza nagonkę, szafując przy tym ulubionym przez wszystkich stróżów patriotycznej poprawności argumentem kolaboracji.

Nie zarzucano mu kłamstwa, tylko podłość. Bo nie faktom sprzeciwiał się Mackiewicz, ale ich karykaturze, szczególnie niestety ukochanej przez Polaków. Frazesom. Wzniosłym słowom powołanym na służbę przyziemnych (do tego zazwyczaj obcych) interesów. Pudrującym nieudaczność i tragiczne błędy przywódców rzekomą moralną wyższością. To dla nich, frazesów, pisarstwo Mackiewicza było przede wszystkim bezlitosne. Dlatego tak bolało, i boleć wciąż powinno, tych, którzy się nimi bezkarnie posługują.

Niech więc płonie, niech chociaż się tli lont tego dynamitu.

Nie ma w tym nic dziwnego, trudno o mniej sprzyjający, intelektualny i emocjonalny, klimat dla recepcji tego pisarstwa. Już sam fakt wciągnięcia Mackiewicza na państwowe sztandary był z punktu widzenia rządzących szalonym ryzykiem. W tej myśli jest dynamit, który jest w stanie wysadzić w powietrze przyzwyczajenia, wady polskiego myślenia, które nigdy chyba jeszcze nie były w tak powszechnym użytku jak dzisiaj.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem