Filozofia zna „brzytwę Ockhama”, która przyniosła wiele pożytku, eliminując z myślenia teorie mętne i nadmiernie skomplikowane. Jednak XIV-wieczny mnich angielski William Ockham pożytku nie zaznał, bo oskarżony o herezję musiał uciekać z zasięgu papieskiej władzy, aż w końcu zmarł w Niemczech na zarazę.
Zupełnie inny rodowód ma brzytwa Kaczyńskiego, jako pojęcie polityczne wywodzące się ze zdroworozsądkowego porzekadła powiadającego, że „tonący brzytwy się chwyta”. Pożytek z takiej brzytwy jest wątpliwy, bo tonący ma nadzieję, że chwycił koło ratunkowe, a przynajmniej deskę, ale użyte w ten sposób ostrze poharata mu dłonie i nieuchronnie pogrąży we wzburzonych falach. Niemniej jednak tytułowa brzytwa wciąż jest w użyciu, bo tonący nie szuka filozofii, lecz ratunku. Stąd też płynie jej popularność, bo politycy walczący o głosy wyborców dość szybko wyczerpują zasób jako tako wiarygodnych obiecanek, a forsy w banku na przekupywanie elektoratu też im zaczyna brakować. Wtedy – jako jedyne paliwo silników mających dociągnąć do wyborczego zwycięstwa – pozostaje nienawiść. O nią właśnie kaleczą sobie ręce.
Czytaj więcej
Prezes PiS Jarosław Kaczyński objeżdża Polskę, spotyka się z sympatykami i działaczami partii, wygłaszając nawet kilka przemówień dziennie. W efekcie powstaje doskonały materiał badawczy ukazujący to, co myśli najpotężniejszy człowiek w Polsce. Albo tylko chce, by inni myśleli, że on tak myśli.
Dlatego też – objeżdżając Polskę ze swymi wystąpieniami – Pan Prezes nikogo nie oszczędza. Kiedyś obiecywał hojne dopłaty i dotacje, dziś dobrze wie, że nie uratuje go nawet profesor Glapiński ze swoim bankiem. Więc wali, jak leci: najpierw w Donalda Tuska, jako winnego wszystkich naszych nieszczęść z inflacją, bezbożnictwem, brakiem węgla i wojną w Ukrainie na czele. Dalej są niezawodne Niemcy: nie dość, że nie zapłaciły reparacji za drugą wojnę światową (ostatnio pojawiła się również pierwsza), to jeszcze zbroją się przeciw nie wiadomo komu i podrzucają młodzieży deprawujące ją smartfony. Dalej antypolska Unia, bo wciąż eskaluje żądania dotyczące naszych niezawisłych sądów i nie chce wypłacić należnych miliardów. Dopiero gdzieś daleko w tle pojawia się Kreml z Putinem.
Ta nieprzypadkowa hierarchia pokazuje, kogo Prezes naprawdę się boi, a kogo tylko trochę. Ale jest jeszcze straszniejszy skutek używania tej brzytwy: wybory przeminą, ktoś wygra, kto inny straci władzę. Ale raz rozpętana nienawiść pozostanie, zatruwając życie nasze, a może i przyszłych pokoleń. Aż przyniesie skutki takie jak między Rosją a Ukrainą.