Co prawda na Dalekim Wschodzie wręcz notowane są rekordy zakażeń. Ale jako fenomen polityczny, medialny i społeczny pandemia to przeszłość. Skończyło się codzienne odliczanie ofiar, zakażeń i szczepień. W mojej okolicy, na jednym z warszawskich osiedli, mało kto już nawet zakłada maseczki w sklepach. Przy spotkaniach służbowych nikt nie boi się podawać rąk i nikt nawet nie udaje, że należy utrzymywać dystans. W teatrach maseczki jeszcze się utrzymują, ale w kinach i na koncertach już nie.

Co się stało? Otóż wydaje się, że zbrodnie Rosjan w Ukrainie przywróciły właściwą miarę rzeczy w naszym, dalekim od normalności, świecie. Ale też rządzący, nie tylko w Polsce, zyskali szansę na wyjście z twarzą z sytuacji, w którą zabrnęli. Dziś widać już wyraźnie, że strategia lockdownów była poważnym błędem. Potwierdza to choćby porównanie liczby zgonów i zakażeń między Szwecją, gdzie nikt niczego nie zamykał, a krajami, gdzie kilkukrotnie zamykano wszystko. Okazało się, że to Skandynawowie mieli rację, wprowadzając ograniczone restrykcje i nie ulegając psychozie wywołanej przez media. Tak, to właśnie media elektroniczne: internet i telewizja odegrały w tej kwestii negatywną rolę, siejąc panikę i dezinformację. Nie uniewinniam polityków, bo to oni podejmowali fatalne decyzje. Oczywiście, dziś mogą się tłumaczyć, że nikt nie wiedział, jak sobie radzić z covidem. Ale prawda jest inna.

Czytaj więcej

Prof. Gut: Pokpiwam, że Putin powinien dostać Nobla, bo skończył pandemię w jeden dzień

Czy ktoś jeszcze pamięta, od czego zaczęła się histeria w Europie? Jeśli nie, to przypomnę: od zdjęć ciężarówek pełnych trupów w północnych Włoszech. Żaden polityk nie chce mieć takich obrazków w swoim kraju, bo po czymś takim na pewno wyborów nie wygra. Przekonał się o tym choćby Donald Trump. I to jest prawdziwa przyczyna wprowadzenia lockdownów: rządy musiały udawać, że wiedzą co robią i działają zdecydowanie. Efektem są czarne liczby tzw. nadmiarowych zgonów, czyli skutek paraliżu służby zdrowia wywołany jej przestawieniem na leczenie covidu. A do tego dochodzi inflacja i finansowe problemy tysięcy firm oraz milionów ludzi. Cóż, jak się okazuje, pandemia koronawirusa była w dużej mierze zjawiskiem z dziedziny psychologii społecznej. Dlatego można już chyba ogłosić jej koniec.