Marek A. Cichocki: Finlandyzacja Polski

Rosja już zmieniła charakter porządku międzynarodowego i polityki bezpieczeństwa przede wszystkim w naszym regionie świata, choć konsekwencje tych zmian są globalne.

Publikacja: 30.01.2022 21:00

Scenariusz frontowy oznaczałby dla nas w Polsce ogromną zmianę, gdyż musiałby prowadzić do całościow

Scenariusz frontowy oznaczałby dla nas w Polsce ogromną zmianę, gdyż musiałby prowadzić do całościowego przeorientowania się, skutkującego „militaryzacją” istotnej części polityki, społeczeństwa, także w jakimś zakresie gospodarki

Foto: WOT/ mat.pras.

Jeśli obecny kryzys wokół Ukrainy nie przerodzi się w coś zupełnie niekontrolowanego, to jego rozstrzygnięcie w nadchodzących tygodniach będzie oznaczać przynajmniej dwie istotne sprawy.

Po pierwsze, że Rosja chce i może poprzez otwarte działania zbrojne zmieniać granice i zajmować terytoria sąsiednich państw, co w praktyce oznacza, że całą filozofię pozimnowojennego porządku w Europie, która legła u podstaw Karty paryskiej z 1990 roku, możemy wyrzucić do kosza. Po drugie, że Białoruś Łukaszenki przestaje być nawet z pozoru oddzielnym państwem, a staje się obszarem stałej koncentracji dużych sił rosyjskiej armii, która będzie czynnikiem nacisku, szantażu, wreszcie realnego zagrożenia dla Ukrainy, ale także państw bałtyckich i Polski.

Marek A. Cichocki

Autor jest profesorem Collegium Civitas.

Położenie naszego bezpieczeństwa zmienia się więc kompletnie, a obecna dekada w niczym nie będzie przypominać tego, do czego przyzwyczailiśmy się i uznaliśmy za normalne w ostatnich 30 latach. W wyniku tej zmiany Polska i cały nasz region będzie podlegać stopniowej strategicznej degradacji – nazwijmy ją elegancko „finlandyzacją” – albo zamieni się w obszar frontowy. Z grubsza zależy to od tego, czyj punkt widzenia na porządek europejski zwycięży – niemiecko-francuski czy anglosaski.

Scenariusz frontowy oznaczałby dla nas w Polsce ogromną zmianę, gdyż musiałby prowadzić do całościowego przeorientowania się, skutkującego „militaryzacją” istotnej części polityki, społeczeństwa, także w jakimś zakresie gospodarki. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak taki model zmilitaryzowanego, frontowego państwa funkcjonuje, powinien przestudiować sobie przypadek Izraela.

Nie chodzi mi o to, abyśmy zaczęli teraz straszyć się nawzajem. Powinniśmy natomiast wyjść ze swoich politycznych i medialnych baniek i spojrzeć na rzeczywistość, która się dla nas właśnie szykuje. Całkowicie zmieniają się bowiem warunki naszego funkcjonowania w Europie, a nasza przyszłość będzie zależeć wprost od tego, w jaki sposób do tej zmiany się przygotujemy. Jeśli ktoś uważa, że możemy funkcjonować i żyć tak jak dotąd, tkwi w wielkim błędzie albo sam się oszukuje.

Jeśli obecny kryzys wokół Ukrainy nie przerodzi się w coś zupełnie niekontrolowanego, to jego rozstrzygnięcie w nadchodzących tygodniach będzie oznaczać przynajmniej dwie istotne sprawy.

Po pierwsze, że Rosja chce i może poprzez otwarte działania zbrojne zmieniać granice i zajmować terytoria sąsiednich państw, co w praktyce oznacza, że całą filozofię pozimnowojennego porządku w Europie, która legła u podstaw Karty paryskiej z 1990 roku, możemy wyrzucić do kosza. Po drugie, że Białoruś Łukaszenki przestaje być nawet z pozoru oddzielnym państwem, a staje się obszarem stałej koncentracji dużych sił rosyjskiej armii, która będzie czynnikiem nacisku, szantażu, wreszcie realnego zagrożenia dla Ukrainy, ale także państw bałtyckich i Polski.

Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Pałkiewicz na Dzień Ziemi: Pół wieku ekologicznych złudzeń