W styczniu pojawiła się informacja, że rząd Holandii podał się do dymisji. To, co w tej informacji najważniejsze, i co uszło uwadze mediów, to stosunek państwa do obywatela i jego praw. Bowiem decyzja o dymisji zapadła po posiedzeniu gabinetu, na którym omawiany był raport parlamentu dotyczący skandalu wokół działań urzędu skarbowego. Władze skarbowe w latach 2012–2019, mimo nadzoru rządu, miały bezpodstawnie wszczynać postępowania o wyłudzenia wobec ok. 10 tys. rodzin pobierających zasiłki na dzieci. W rezultacie działań fiskusa rodziny te musiały zwrócić tysiące euro, co doprowadziło wiele z nich do tarapatów finansowych. Rząd przeprosił rodziców i wypłacił odszkodowanie po 30 tys. euro każdej rodzinie.

Razem z Holandią należymy do Unii Europejskiej, co oznacza, że co do zasady wyznajemy podobne wartości. W Polsce podobne „skandale" nie są rzadkością, ale na razie mamy wypracowany zupełnie inny sposób reakcji państwa na własne błędy. Przykładem jest tzw. ulga meldunkowa. W latach 2010–2017 na prawie 20 tys. polskich rodzin nałożono bezzasadnie absurdalny podatek, którego egzekucja wiele z nich doprowadziła do nędzy i chorób, z samobójczą śmiercią emerytowanego strażaka włącznie. Działania administracji podatkowej nadzorowane były nie tylko przez rząd, ale przede wszystkim „na bieżąco" przez sądy administracyjne, bo ponad tysiąc rodzin złożyło skargi do nich. I właśnie na sąd spada główna odpowiedzialność za ten skandal. Ochrona praw obywateli jest ich konstytucyjnym zadaniem. A one przez osiem lat nie chroniły praw obywateli, akceptując ten absurdalny podatek. Podkreślenia wymaga, że bezskuteczne były podejmowane przez posłów i rzecznika praw obywatelskich wnioski do ministra finansów o podjęcie działań naprawczych właśnie dlatego, że powoływano się na jednolite, ale błędne orzecznictwo.

Dopiero na przełomie 2017 i 2018 roku mała organizacja pożytku publicznego, Fundacja Praw Podatnika, doprowadziła do wykazania absurdalności tego podatku i fiskus zaprzestał jego nakładania. Jednak skorzystała na tym nieliczna grupa rodzin – nie więcej niż 200–300. Nikt się nie zainteresował obowiązkiem państwa do zwrotu niesłusznie wyegzekwowanego podatku od grupy prawie 20 tys. obywateli. Do dziś ani rząd, ani sąd nie przeprosili poszkodowanych i przez myśl rządzącym nie przyszło, aby wypłacić zadośćuczynienie.

Co więcej, rządzący i sąd administracyjny podjęli szeroko zakrojone działania szkodliwe wobec osób, które skrzywdzili i do dziś im uniemożliwiają skorzystanie z prawem przewidzianych środków prawnych odzyskania pieniędzy. Administracja podatkowa z wielką determinacją i trudną do zrozumienia akceptacją tego sądu odmawia skorzystania z trybów nadzwyczajnych, które służyć mają do takich skandalicznych sytuacji. A przecież wydaje się, że właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia.

Wiele nas może dzielić od Holandii, ale są pewne zachowania w cywilizowanym świecie stałe. Należy do nich absolutny zakaz okradania obywateli przez organy państwa. Kradzież jest zawsze i wszędzie kradzieżą, niezależnie od tego kto jej dokonuje – świadomie czy przez pomyłkę. Intencjonalne unikanie oddania ukradzionego obywatelom majątku jest obce nawet w krajach na końcu świata. Chyba że Polska nie jest już z tego świata.